Historia zna też inne przypadki, gdy coś przeznaczone na owady, stosowane było inaczej.
Częste dylematy. Czasem nie da się jednoznacznie powiedzieć, co gorsze. Po zakazie z czasem wymyślono inne środki, zdało by się, bezpieczne. Teraz w ciągu ostatnich dwudziestu lat populacja *wszystkich* owadów spadła dziesięciokrotnie. Nie wiem...
No właśnie... nie wiem, jaki był cel ale wiem, jak wyszło.
"Project manager". W praktyce zajmuje się organizowaniem cotygodniowych spotkań, teoretycznie dla zespołu a w praktyce polegających na tym, że wszyscy tłumaczą jej, co aktualnie robią (to, że jest to napisane na boardzie, widocznie nie wystarczy).
Bo jak przystojny, to jest to podryw, a jak nie, to molestowanie :)
A poważnie -- pomówić każdy może każdego o wszystko i tak było zawsze. Problemem jest to, że dziś niektóre pomówienia, lub pomówienia przez niektóre grupy, są brane za pewnik bez innych dowodów. A im więcej takich fałszywych oskarżeń, tym bardziej cierpią na tym też ofiary prawdziwego molestowania i zgwałceń.
Inna sprawa, że istnieje coś takiego, jak granice. Mam wrażenie, że kiedyś było większe przyzwolenie na ich przekraczanie. Jak ktoś raz zaprosi kobietę na kolację, a ta poleci, że jest molestowana, to jest dzbanessą ("dzban" stał się młodzieżowym słowem roku 2018...) i powinna odpowiadać karnie. Jak ktoś się przyczepi, nie chce się odczepić i nie rozumie "nie", to bardzo dobrze, że się go ukraca. Nikt nie lubi natrętów. Natomiast nadal -- żeby podjąć jakąkolwiek akcję, wg mnie muszą być dowody. Jeśli faktycznie są jakieś przekroczenia, to w czasach, w których każdy ma w kieszeni przenośny dyktafon a na każdym kroku są kamery, ich zdobycie nie powinno być trudne. Patologią dzisiejszych czasów jest to, że te dowody nie są często wcale potrzebne, żeby zniszczyć komuś reputację, a może i życie.
Choć nie zakładam wielkich sukcesów, od niej można próbować wyrywać, to legalne hobby. Od pracodawcy nie za bardzo, przecież się sam zwolniłeś za porozumieniem stron, więc o co chodzi? Nawet tacy byli mili, że dali fajne warunki, półroczne wynagrodzenie i brak obowiązku świadczenia pracy. Jeśli przekaz nie dotarł, to są jeszcze metody opisane przez Pawła. No i awans na stanowisko, na którym sobie na pewno nie poradzisz.
Hehe, no i widzi babcia. Ale ja, jako człowiek niesłychanie tolerancyjny, też nie mam nic przeciw temu, by mężczyźni opiekowali się w przedszkolu *cudzymi* dziećmi. Moimi nie, aż tak daleko moja tolerancja nie sięga.
Milczenie nie jest jeszcze najgorsze, kochankowie mogą wobec siebie ogłosić strajk włoski. I nic z tym nie robisz, pracują tak rzetelnie, że wstrzymują ruch w firmie. :-)
Pytanie, czy ryzyko wejścia do trójkącika pani prokurator jest faktycznie takie duże. IMO jak się ktoś zachowuje przyzwoicie i powoli skraca ten dystans, respektując ruchy drugiej strony i nie robiąc niczego nachalnie lub na siłę, to niekoniecznie. Co oczywiście nie likwiduje innych wad mieszania ze sobą tych dwóch typów relacji :)
I dlatego właśnie będę kupywać ten chiński automacik do P&P :) Bo z jednej strony fajne, koleżanka dobrze mi robi (te płyteczki...), jest miło i miło, ale z drugiej - wytworzył się niezdrowy monopol.
Jeszcze mi założy związek zawodowy albo co - i w razie czego będę w dupie.
kul, ja to mam jakieś opory ale może mi przejdzie z czasem ;)
ładna jak lalka, z 160cm, bucik na dziale dziecięcym kupuje tak smiesznie chodzi, drobi kroczki, jak czyta niusy na tel to ekran wyglada jak zrzut pamięci ;)
Chrzanić to, czy na robaki, czy owady, Paweł ma spostrzeżenie
*wielokroć* istotniejsze! Niemcy, w tzw. "polskich" obozach zagłady (tak to teraz /Eskimosi/ z Germańcami uzgodnili, i konsekwentnie forsują na
*całym* Świecie! A mają *jak*, oj mają!) stosowali przecież i jakieś środki, które pierwotnie były opracowane jako insektycydy właśnie.
A później do "robactwa" dopisali się sami ocaleni:
formatting link
czytać od: Our race is the Master Race
- jeśli ktoś z /anglijskim/ sobie nie radzi, to wpierw niech zerknie tu: tinyurl.com/rasz8
W dniu piątek, 22 listopada 2019 07:12:41 UTC+1 użytkownik Andrzej napisał:
Dokładnie takie same dylematy miałem - na co zajmować się takimi pierdołami, które w naturze czy też w sensownych zastosowaniach nie występują? Tak jak monoharmoniczne sinusy itp. Dopiero na 4. roku zacząłem się dowiadywać do czego to może służyć, tak jak inne pierdoły typu rachunek prawdopodobieństwa.
Zaś panie magister były tylko od odchamiaczy i języków obcych. No i w "zakładzie metod matematycznych informatyki" - jedna była taka, że proszę wstać... I jeszcze jedna pani doktor - jako magister też musiała być klasa, ale trochę zostało i do czasu moich studiów. Ale brrr, analiza...
Do pracy jednak progres - PCB bliż, przyrządy pomiarowe/laptok to "średnica" i reszta otoczenia to dal. Dwustrefowe nie ogarniają "średnicy"!!! Ale są i sklepy a ceny warto widzieć przed zakupem i tu też dwustrefowe raczej się nie sprawdzają. I pisze to "herbatnik" który używa obu typów. Do pojazdu zaś, nie mogę się przyzwyczaić do kręcenia głową i jeżdżę w dwustrefowych. Reszta życia progresy!! Ale... progres progresowi nie równy. Tanie progresy mają bardzo wąską średnicę i jest to bardzo niekomfortowe. Drogi progres ma szeroką średnicę i bez problemu ogarniesz rzeczywistość. Gdyby nie pojazd nie korzystałbym z dwustrefowych...
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.