Witam,
Praktycznie co rok-dwa muszę zmieniać tą antenę w samochodzie. Nie tylko u siebie, ale w autach kolegów również to robię "po sąsiedzku". Najpierw zdarza się sporadycznie, że "auto" na mapie ni z gruszki ni z pietruszki ląduje w krzakach. Następny etap, to zegar na kokpicie i w kompie pokładowym zaczyna wskazywać przedziwny czas i datę a liczba dostępnych satelit zmniejsza się jak po jakimś armagedonie. Ostatnie stadium agonii, to nieruchoma mapa nawigacji, która zatrzymuje się w miejscu zgonu anteny po niedługiej jej agonii.
Po wymianie anteny, wszystko wraca do normy. U siebie próbowałem oryginalnej na szybie. Próbowałem niezależnej. Efekt zawsze ten sam.
WTF? Czy te urządzenia czerpią jakąś większą energię, która je sfajcza?