Z cyklu audiovoodoo...

Użytkownik "Zzennon" snipped-for-privacy@domain.com napisał w wiadomości news:lo1tec$ovo$ snipped-for-privacy@dont-email.me...

To ty nie wiem jakie miotełki widziałeś, bo ja wszystkie jakie miewałem okazje mieć lub widzieć u kogoś były przewodzące i z kabelkiem zakończonym krokodylkiem do podłączenia do masy urządzenia.

Reply to
Latawiec
Loading thread data ...

użytkownik AlexY napisał:

Nie wiem, odlacz glowice i wepnij w szereg neonowke, moze zobaczysz na ile to kurz, a na ile wyladowania.

Reply to
leming.show

Użytkownik A.L. napisał: [..]

Ja to jednak głupi jestem, zero instynktu businessmana, ale się poprawię, więc: Ruszam z produkcją profesjonalnych dejonizatorów płyt gramofonowych wszelkiego typu, 100% skuteczność, 200% mniejsze szumy i trzaski wywołane ładunkami elektrostatycznymi, cena jedyne 10tyś zł, niestety ale technologia na licencji NASA kosztuje. Kupujesz?

A poważnie, we wkładkach z ruchomą cewką byłbym skłonny przyznać Ci słuszność, wkładki z ruchomym magnesem uważam za całkowicie odporne. Jednakże gdyby istotnie było jakiekolwiek przebicie ESD na głowicę przedwzmacniacze paliłyby się na potegę.

W wiadomości <lnv38j$2ha$ snipped-for-privacy@dont-email.me napisałem:

Przypominam że dyskusja jest o:

<lnq04q$unq$ snipped-for-privacy@node1.news.atman.pl>
Reply to
AlexY

Użytkownik "AlexY" snipped-for-privacy@irc.pl napisał w wiadomości news:lof1hg$g1$ snipped-for-privacy@dont-email.me...

Wystarczy, że rozładuje się do pierwszego napotkanego przewodnika. Przeważnie się nie usłyszy. Ale jeśli będzie to blisko głowicy (prąd płynący przez ten przewodnik i wzbudzone niewielkie pole magnetyczne - choćby blaszka podtrzymująca filc dociskający taśmę... daleko od głowicy nie jest), to zdarzy się, że w głośnikach/słuchawkach zmieni się to w cichy trzask. Zginie w forte - zostanie zamaskowane. Przy piano/pianissimo, każda skaza wyjdzie w odsłuchu. W magnetach babra(łe)m się, zanim nastał stan wojenny. A jako, że inaczej, niż inni faceci jestem słuchowcem... Szczęśliwie, problem to marginalny (1), gdyż rzeczywiście, ładunek przeważnie zejdzie, zanim dotrze w miejsce "wrażliwe". Ale z rzadka dociera. WIesz... nieraz już słyszałem snop iskier (jak zdejmowany sweterek) w przewijanej taśmie. Jeśli mechanizm magneta nie hałasuje, jeśli kaseta także nie, to osoby o bardzo wyczulonym słuchu (2) usłyszą. A nie zawsze, między rolką odwijającą taśmę, a głowicą, znajdzie się jakikolwiek element metalowy. Jak mi cyknie na piosence Boney M, to oleję. Ale, jak mi na wejściu do Bolera coś stuknie, to nie należy się w tym miejscu spodziewać mojego uśmiechu.

(1) W gramofonach, przy winylach, znacznie częściej. (2) Ja na ten przykład, usłyszę różnicę między MP3-320, a WAV.

Reply to
ACMM-033

Użytkownik "ACMM-033" snipped-for-privacy@interia.pl napisał w wiadomości news:lof44i$mgm$ snipped-for-privacy@node1.news.atman.pl...

Dokładnie tak jest. Alexy na siłę próbujesz wmówić coś czego nie rozumiesz, tylko dlatego że jak wnioskuję nie pamietasz tych czasów kiedy się tych urządzeń używało. Kasety bardzo rzadko ale jednak zdażało się że się elektryzowały zwłaszcza przy szybkli przewijaniu co czasem skutkowało że było słychać pojedyncze trzaski a w skrajnych przypadkach taśma tak była naelektryzowana że przywierała do siebie i do elementów prowadzących mechanizmu co byłe jedną z wielu przyczyn wciągana i mielenia taśmy.

Reply to
Latawiec

Użytkownik "Latawiec" snipped-for-privacy@czerwony.smok.com> napisał w wiadomości news:53abc1a3$0$2357$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...

Takowoż... uwzględnić też należy, że przewodnikiem jest samo takie rozładowanie i nie potrzebuje innego towarzyszącego mu przewodnika. A Prąd elektryczny w przewodniku to oczywiście, pole magnetyczne.

Zwłaszcza jak bardzo sucho było, lub magnetofon zbyt mocno nawijał taśmę - zapewne poszczególne jej zwoje, trąc o siebie, elektryzowały się. Także przekładki z tworzywa, aby taśma nie tarła o plastik kasety. Nie zawsze były to grafitowane, czy jak im tam, te kawałki folii. A i tak, tworzył się kondensator, bo z tego grafitu nie było jak odprowadzić zebranego ładunku. Chociaż, minimalizowało to znacznie ryzyko zakłóceń, bo i tarcie mniejsze było - grafit jest naturalnym, bardzo skutecznym smarem, jak i więcej ładunku dało się zebrać, także, przez większą powierzchnię mógł on zejść przez upływ, jeśli nie było za sucho. Gorzej w szpulowcach, widywałem już sytuacje, że przy normalnym odtwarzaniu, taśma, odwijająca się ze szpuli, była tak naelektryzowana, że wyraźnie kleiła się do pozostałej na szpuli części, wyglądało to trochę tak, jakby deszcz przelewający się przez rynnę nie z samego jej kantu, tylko ju.ż trochę ściekł po rurze. W szpulowcach było o tyle dobrze, że tu było/jest znacznie więcej metalu w torze taśmy i zanim naładowany odcinek dotarł do głowicy, lub innego miejsca, z którego mógł przeniknąć jako słyszalne zakłócenie, rozładował się na elementach metalowych. A jedyne, co się mogło naelektryzować, to zbyt ciasne zwijanie, oraz sama taśma o szpulę, co zaraz spływało na masę po metalowym kołku prowadzącym.

Zgadza się. Rzeczywiście, w skrajnych przypadkach siła elektryzacji była taka, że na oko widać było, że taśma się tak jakoś dziwnie układa. A jeszcze jak szpula zbierająca miała za słaby naciąg, to kończyło się to raczej mało zabawnie, dobrze, jeśli mechanizm magnetofonu wykrył coś nienormalnego w przesuwie taśmy (bywały takie urządzenia) i zatrzymywał go. Przeważnie wystarczalo wtedy ręcznie uwolnić taśmę, albo nawet sama wychodziła, zwinąć ostrożnie i dalej grać ulubioną muzykę. Należy też mieć na uwadze, że jeśli elektryzacja jest wyjątkowo duża (rzadko, ale się zdarza), to nie zawsze cały ładunek zejdzie z taśmy i mimo to może cykać w głośnikach (nie zapominajmy, że wzbudzone wyładowanie elektryczne, to także towarzyszące mu pole magnetyczne, jeśli znajdzie się "w zasięgu" głowicy odczytującej, to zostanie usłyszane, nawet samo, bez dodatkowego przewodnika), albo, jak mój przedmówca wspomniał, zmieli taśmę na pulpety, jeśli mechanizm magnetofonu nie zatrzyma przesuwu taśmy (jak się to zaczyna, to szpula nawijająca zaczyna się kręcić w przeciwnym kierunku i wystarczy to wykryć, babrałem się z magnetami, które natychmiast zatrzymywały przesuw; nawet, gdy mechanizm nie ma zabezpieczenia przeciw wciąganiu taśmy, to wystarczy patrzeć przez okienko, czy szpula zwijająca kręci się jak powinna, wtedy interwencja w porę pozwoli uratowwać nośnik).

Reply to
ACMM-033

Użytkownik Latawiec napisał:

Nie zamierzam na siłę nikogo zbawiać, prosiłem o przeanalizowanie układu mechanicznego, najwyraźniej nie dotarło, nic na to nie poradzę że obaj uważacie iż ośka stabilizatora obrotów która dotyka bezpośrednio taśmę

2,5cm przed głowicą jej nie rozładuje ale gąbeczka dociskowa która jest niezłym izolatorem już tak. Jak już wcześniej wspominałem z audiofilami nie ma co dyskutować, teraz dodam że zamiast tego trzeba im wciskać produkty o pięciocyfrowych cenach.
Reply to
AlexY

Użytkownik "AlexY" snipped-for-privacy@irc.pl napisał w wiadomości news:lohid7$gte$ snipped-for-privacy@dont-email.me...

Teoria teorią, ale praktyka zadziwia i to usiłujemy ci pokazać. Zrobilem kiedyś eksperyment, też elektryczny, ale inny. Mam gdzieś w szpargałach stary ruski budzik, na scalakach i wskaźniku z bezpośrednim żarzeniem. Przybliżając palec do niego powodowałem, że dość mocno przygasał. "Wytrzasnąłem" metalową blaszkę, którą porządnie uziemiłem (kaloryfer, wtedy R zwarcia poniżej 1 oma). Blaszka stanęła blisko wyświetlacza. Do blaszki (większej, niż wyświetlacz, dość znacznie) zbliżyłem palec. Jak wytłumaczyć, że i tym razem wyświetlacz był uprzejmy przygasnąć? Rękę rozładowałem o kaloryfer, aby wyeliminować wpływ elektryczności statycznej, budzik przed włączeniem do gniazdka też. Jaka sila przygasiła wyświetlacz? Teoretycznie żadna, magnesu w ręce nie trzymałem, swetra też nie, więc i wpływ ubrania wykluczyłem.

Mówisz przed...? W każdeym magnecie, który rozbierałem... no, w prawie każdym, była ZA głowicą.

Nie rozładuje. CHyba, że ładunek zgromadzony będzie na tyle duży, iż przeskoczy do tej blaszki. Ergo - popłynie przez nią prąd. Także samo rozładowanie jest przewodnikiem.

Ty jak chcesz, to wciskaj, dla mnie takie coś, jak np. Burmester 931, to total przegina i dojenie kasy z frajerów. Ja takiego badziewia nigdy nie kupię.

Tak, można o mnie powiedzieć, że jestem audiofilem. Tylko, że w odróżnieniu od voodoo, zwracam uwagę na rzeczywiste problemy mogące pogorszyć jakość przekazu. Czyli nie kładę kabli na kamiennych podstawkach, aby im się te elektrony we właściwą stronę kręciły, umiem właściwie podejść do jittera na sygnale czysto cyfrowym, nie fiksuję się np. na usunięciu z pomieszczenia wszystkiego, co może drgać (jednym z powodów jest choćby to, że w takim razie trzeba by też usunąć same głośniki - mają membranę, która drga, także pod wpływem zewnętrznych dźwięków), itd. Pierwsza rzecz - dokładny i rzetelny pomiar urządzenia. Jeśli już jakieś mam, to pierwsza rzecz, to doprowadzenie go do jak najlepszego stanu, regulacją i być może drobnym remontem. Dopiero z pomierzonych urządzeń ewentualnie wybiorę to, które grało by u mnie. Ale zdecydowanie nie ma tu miejsca na pierdolca typu jak jaka lampa wpływa na kryniczną czystość średnicy, soczystość dołu i delikatność góry, itp. Nawet w komputerach, nie uprawiam VooDoo overclockingu, bo to też przegięcie. I takowoż, od chyba 6 lat mam płytę główną jak najbardziej RoHS i nie zauważam od niej żadnych oznak starzenia się. Tylko zasilacz zmienić muszę, bo ma za dużo na karku i czasem próbkuje przy starcie (ale to już z czego innego wynikło, że zaczął szwankować). Ale jak już odpali, to napięcia trzyma dobrze i nic się nie kiwa, wszystko porządnie przelutowałem.

Reply to
ACMM-033

Mój też przygasał po zbliżeniu palca! Tyle że akurat nie było w tym nic dziwnego - w końcu mu zasłaniałem czujnik oświetlenia ;)

Co do elektryzowania się taśmy - na pewno się to zdarzało (kleiła się). Podczas odsłuchu czasem było słychać "pyknięcia" - nie były one nagrane, bo nie było ich po ponownym odsłuchaniu. Zawsze panowała opinia, że to ładunki elektrostatyczne na taśmie - nie próbowałem jej obalać. Z gramofonami miałem mało do czynienia, ale myślę, że spokojnie część "pyknięć" to ładunki skaczące na igłę i z powrotem.

Reply to
Mirek

W dniu 2014-06-17 22:39, Adam pisze:

to sa gramofony cyfrowe?? ;]

Reply to
KiloSierra

W dniu 2014-06-26 22:10, KiloSierra napisał/a:

Oczywiście, że są.

Reply to
Czarek

A jak się nazywają te gramofony gdzie zmiast igły użyty jest laser, podobnie jak w CD? Kiedyś czytałem o u takich wynalazkach, było to stosowane na szerszą skalę?

Reply to
Marek

Nie przyjęły się. Wyparły je gramofony całkowicie cyfrowe, czyli CD.

Gramofony analogowe z odczytem cyfrowym (laserowym) miewały problemy ze śledzeniem ścieżki. Chyba go testowali w którymś z programów ś.p. Kamiński z Kurkiem.

Reply to
Adam

Użytkownik "AlexY" snipped-for-privacy@irc.pl napisał w wiadomości news:lohid7$gte$ snipped-for-privacy@dont-email.me...

Ośka stabilizatorów obrów oraz jej gumowy wałek dociskowy są za głowicą. Taśma była niejako na siłę przez ten układ wyciągana ze szpuli. Rozwijała się z rolki która była delikatnie hamowana przez specjalne sprzęgiełko cierne. Natomiast nawijanie taśmy było na drugiej rolce też ze sprzęgiełkiem ciernym które było napędzane przez silnik. Tak samo jak wmawiałeś że szczoteczka nie jest w stanie odprowadzić ładunków bo nie jest przewodząca. Jest przewodząca, ramię jest metalowe a na jego końcu jest odcinek przewodu zakończony krokodylkiem który należy podłączyć do dowolnej uzmienionej części sprzętu grającego.

Alex. Sorry ale nie ma co z tobą dyskutować bo ty nie znasz nawet budowy tych urządzeń.

Reply to
Latawiec

Jest Fri, 27 Jun 2014 00:33:17 +0200, Adam pisze:

Były (są?) stosowane przy kopiowaniu delikatnych i wartościowych płyt.

Paradoksalnie poważnym problemem była zbyt duża dokładność odczytu laserowego ,,zbierającego'' każdy bród z rowków. Gramofony takie nie czytały też płyt przeźroczystych oraz kolorowych.

k.

Reply to
Krzysztof Gajdemski

Jest Fri, 27 Jun 2014 00:33:17 +0200, Adam pisze:

Były (są?) stosowane przy kopiowaniu delikatnych i wartościowych płyt.

Paradoksalnie poważnym problemem była zbyt duża dokładność odczytu laserowego ,,zbierającego'' każdy brud z rowków. Gramofony takie nie czytały też płyt przeźroczystych oraz kolorowych.

k.

Reply to
Krzysztof Gajdemski

W dniu 2014-06-27 10:11, Krzysztof Gajdemski pisze:

Miałem na myśli rynek konsumencki.

Zgadza się. "Wieki temu" widziałem schemat jakiegoś układu całkującego, próbującego eliminować wpływ kurzu i wielokrotnego załamania światła w rowku. Dodatkowo jeszcze filtry górno-zaporowe i equalizer tercjowy - w efekcie z prostego gramofonu robił się prawie Moog ;)

Reply to
Adam

Jest Fri, 27 Jun 2014 11:18:00 +0200, Adam pisze:

Chyba jedyną firmą produkującą takie maszyny jest ELP. Taka zabawka jak w poniższym linku z pewnością wewnętrznie (na szczęście nie gabarytowo) przypomina Mooga 33 :) :

formatting link
k.

Reply to
Krzysztof Gajdemski

Użytkownik "AlexY" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:lohid7$gte$ snipped-for-privacy@dont-email.me...

IMO ta oska jest za glowica.

Gabeczka moze byc z dodatkami ... ale to chyba filc byl. No chyba ze tez z dodatkami.

J.

Reply to
J.F.

Cena podstawowej wersji to zaledwie $15000 :D

Reply to
Jakub Rakus

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.