Był sobie do dziś akumulator kwasowy - trzy ogniwa, 130Ah, nieco już leciwy, przeznaczony do pracy buforowej, nominalnie podładowywany odpowiednim prądem przez zasilacz (prostownik) buforowy. Dziś, po odłączeniu go od zasilacza i podłączeniu doń kilka minut później obciążenia około 30A, zakończył swój żywot w sposób bardzo efektowny - eksplodował momentalnie po podłączeniu (całe szczęście nikogo nie było w pobliżu). Co mogło być przyczyną? Gazy nagromadzone w wyniku normalnej pracy w przestrzeni nad elektolitem wybuchły bo np. mostek między płytami miał zwiększoną rezystancję i gdy dostał większy prąd to się zagrzał bądź zaiskrzył? Nie bardzo mi się chce wierzyć, że przez ten ułamek sekundy po podłączeniu obciążenia doszłoby do wygazowania elektrolitu i w konsekwencji rozsadzenia obudowy.
- posted
9 years ago