Witam :) jako ze do mikrofalowek palcow nie pchalem jeszcze, a rodzice mi spac nie daja, zebym zajrzal do ich sprzetu, to najpierw sie poradze, sytuacja jest taka: mikrofalowka "noname" (ale ze sterowaniem elektronicznym, a nie zegarek mechaniczny), dzialala na starej instalacji el. bardzo dobrze pare lat, ale po zmianie instalacji z aluminiowych drutow na miedz 2.5 i 4mm2 - przy "starcie" czesto wywala bezpieczniki 16A, a czasem bywa tak, ze
16A przezyje, a wylatuje glowny 25A !gdy mikrofalowka stoi w spoczynku, pobor pradu jest prawie zerowy, czyli ok (chodzi tylko zegar/sterowanie, itp). Gdy juz wystartuje i grzeje - ma pobor adekwatny do swojej mocy (na poziomie 4A). Gdy dziala na zmniejszonej mocy (nie na 100%) to zrodlo mikrofal jest wlaczane/wylaczane z jakimstam wypelnieniem, aby calka z mocy po czasie grzania wyszla mniejsza ;) - i gdy juz pracuje a wylacza/wlacza grzanie - to nigdy nie wywala. Czyli nie moze byc to nic w ukladzie wysokiego napiecia... kazde nacisniecie "start" mikrofalowki to ogromny strzal pradu (jak sie trafi w moment fazy, to wywali lub nie, ruletka) a blachy obudowy az podskakuja, jakas indukcyjnosc ladnie "strzela" polem przy starcie... Efekt jest taki, jakbym bezposrednio pod siec zalaczal trafo toroid 3kW ;)
Pytanie wiec - gdzie szukac uszkodzenia (a moze po prostu bledu konstrukcyjnego?) i czy wogole jest sens ?