No tak, tylko pytanie czy ten rezystor za nim to nadal bocznik :)
Czyli robi to samo co rezystor na wyjściu przekładnika...
To fakt, zastanawiam się czy u siebie też nie wrzucić diod, tylko połączonych szeregowo i Zenera, żeby ograniczyć wyjściowe napięcie. Ewentualnie transil.
Sama zasada działania w podanym układzie pozostaje bez zmian - jest to nadal przekładnik prądowy - tyle, że z dodanym wzmacniaczem i obciążony idealnie - praktycznie zerową impedancją. Jest to rozwiązanie, które polecam moim klientom w szczególnych sytuacjach. Ma ono jednak jedną wadę - wejściowe napięcie niezrównoważenia jest bardzo silnie wzmacniane. Zazwyczaj rezystancja tych kilkudziesięciu zwojów drutu jest liczona w miliomach. przy sumarycznym przełożeniu
1:1000 (tak, wiem - 1:1024) i ustalonej czułości 1V/A mamy rezystor sprzężenia zwrotnego o wartości 1 kΩ. Dla rezystancji uzwojenia wtórnego przekładnika na poziomie 0.1 Ω wystarczy napięcie niezrównoważenia 0.1 mV, żeby na wyjściu wzmacniacza uzyskać 1 V.
Teraz mamy dwa wyjścia: - zmniejszyć wzmocnienie układu dodając rezystancję szeregową, - odciąć składową stałą od wejścia kondensatorem. Kondensator wprowadzi przesunięcie fazowe, rezystor zmniejszy problem ale go całkowicie nie zniweluje. Ideałem wydaje się być szeregowe połączenie kondensatora i rezystora ale to ogranicza pasmo od dołu i zniekształci przebiegi niesymetryczne.
Swego czasu jeden z moich klientów potrzebował separowanego pomiaru napięcia przemiennego i zaproponowałem to rozwiązanie z transformatorem 1:1 i rezystorem w sprzężeniu 10 kΩ (1V dla prądu 100 µA). Jednak walka z niezrównoważeniem okazała się przegrana - kondensator wprowadzał za duże zniekształcenia fazowe a to wpływało na pomiar wartości mocy. Rezystor szeregowy nie mógł mieć wystarczającej wartości. Na dokładkę, w ostatecznym efekcie okazało się, że potrzebny był przetwornik, który miał środek zakresu na poziomie +2.5V a wymagana dokładność pomiaru była za duża.
Jak miałem potrzebę mierzyć prądy w szerokim paśmie, to poszedłem na bezczelnego i użyłem przekładnika 1:50 obciążonego skalibrowaną sondą
50 Ω o dopuszczalnym poziomie sygnału 10V rms. Co dało mi zakresy 1A/V bezpośrednio i 10A/V z tłumikiem 20 dB. Nie byłem w stanie sprawdzić góry pasma, bo mój generator kończy się na 1.2 MHz a uzyskany wynik nie wskazał istotnych różnic poziomu napięcia mierzonego bezpośrednio i prądu wyjściowego (generator ma skalibrowane wyjście 600 Ω +10 dBm).
Do moich potrzeb - przede wszystkim przebiegi prądowe w przetwornicach
- parametry był aż nadto wystarczające. Niestety, sondę 50 Ω musiałem oddać a rezystor 49.9 Ω, którym zastąpiłem sondę miał niewystarczającą moc i spłonął podczas któregoś pomiaru. Sam przekładnik zapewne gdzieś leży w rupieciach.
Tu jest wykres dla obciążeń zaczynając od 50 om. Ten dla 50 om wydaje mi się najbardziej liniowy, dla 200 om zadowalająco liniowy (liniowość trochę siada przy ok. 40 A).
Jaka jest przewaga zrobienia prawie-zwarcia op-ampem nad pomiarem napięcia na tym rezystorze?
TR2 (przekładnik) będzie miał trzy zwoje z odczepem po jednym z nich.
Pytanie do grupy, które może wyda się głupie. Czy zwoje w toroidach (a takim jest przekładnik) liczy się faktycznie jako zwoje (musi być pełny obrót), czy wystarczy 3x przełożyć przewód przez środek przekładnika (i np. zamknąć go już ścieżką na PCB)?
Logika podpowiada mi, że to drugie, ale z drugiej strony jeden pełny zwój powoduje dwukrotne przejście przewodu przez środek, więc już nie wiem, jak to liczyć.
Ciężko to wytłumaczyć. Może obrazkowo.
formatting link
Ten zielony przewód tu na górze. To jest jeden pełny zwój, ale przechodzi przez środek toroida dwa razy. Liczy się go jako dwa zwoje, czy jako jeden?
Żeby móc mierzyć i duże pobory (jeden zwój) i małe (trzy zwoje). To zły pomysł? Tak chyba prościej niż dodawać wzmacniacz po stronie wtórnej (lub psuć liniowość zwiększając opór)?
Jeszcze jedno pytanie. Czy odległość drutu od krawędzi toroida (w środku) ma znaczenie? Zakładam że powinna i drut powinien przylegać do tej krawędzi, ale może się mylę i dowolna pozycja w środku toroida jest OK i da ten sam rezultat?
No właśnie, więc nigdy nie będzie 0 om :) Podają 41.8 om.
Pytanie tak naprawdę o skalę tego zjawiska (nieliniowości) i o to, na ile nieliniowość faktycznie zaburzy pomiar.
Właśnie różne, to ma być przyrząd ogólnego przeznaczenia. Z jednej strony udary prądowe sięgające dziesiątków A, z drugiej być może setki mA, zależy co akurat trzeba będzie zmierzyć.
Myślę że jednak częściej będzie się przydawał do udarów prądowych, czyli dużych prądów.
100 mV spokojnie zobrazuje mi oscyloskop (no i chcę wrzucić 200 om).
Z drugiej strony może faktycznie zrobić przełączanie rezystancji po stronie wtórnej a nie przełączanie ilości zwojów po pierwotnej... zastanawiam się jakie są wady i zalety poszczególnych rozwiązań.
W dniu 12.09.2018 o 14:34, RoMan Mandziejewicz pisze:
A gdyby zastosować wzmacniacz zero-drift? O ile dobrze pamiętam, Autor chciał zastosować fabryczny przekładnik. Jakie pasmo uzyska (w porównaniu z przekładnikiem zmajstrowanym na rdzeniach podanych w EE)?
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.