Sebastian Bialy napisał(a):
To się nazywa system sankowy i jest powszechnie stosowane w Gdańsku. Na przewodzie trakcyjnym wiszą "sanki" odizolowane od trakcji tak, że jak pantograf wjedzie pod sanki, to ma kontakt tylko z sankami. Od trakcji odchodzi jeden przewód, przechodzi przez nawrotnik, silnik zwrotnicy, znowu nawrotnik i idzie do sanek. Jak widać system działa prądowo, nie napięciowo - żeby przełożyć zwrotnicę, tramwaj musi pobrać określony prąd przez sanki, stąd motorniczy reguluje to włączając bądź wyłączając odbiory.
Sankom zwykle towarzyszą tzw. sprężynki. Służą one do kontroli, w jakim miejscu jest tramwaj. Pierwsza sprężynka jest zaraz za sankami i wzbudza przekaźnik blokujący układ sankowy. Chodzi o to, że jeśli tramwaj jedzie na dwóch pantografach, żeby drugi pantograf nie przełożył zwrotnicy w drugą stronę, ewentualnie, żeby tramwaj z tyłu nie przełożył zwrotnicy zbyt wcześnie podjeżdżając pod sanki. Druga sprężynka jest umieszczona tak, że pantograf jej dotknie, kiedy tramwaj zjedzie ze zwrotnicy. Ta sprężynka powoduje odblokowanie przekaźnika i umożliwia skorzystanie ze zwrotnicy następnemu tramwajowi. Być może sprężynki uczestniczą też w procesie przełączania nawrotnika silnika zwrotnicy.
Gdyby te sprężynki były zamontowane w Łodzi, to nie byłoby problemu z tym, że jakiś dzieciak przełoży zwrotnicę w trakcie przejazdu tramwaju.