Nie używam podkładek na blat w warsztacie. Widuje jednak na filmach podkładki zrobione prawdopodobnie z silikonu lub czegoś ogólnie gumowego. Nie jestem pewny zalet, ale tak sobie myślę że oczekuję:
a) odporności na pacnięcie goracym grotem, kapnięcie cyny b) amortyzacji, tak aby spadająca srubka nie odskoczyła metr dalej c) brak ładunków statycznych d) braku przewodności w znaczącym zakresie
Dnia Sat, 10 Dec 2016 21:35:21 +0100, Sebastian Biały napisał(a):
Cienki korek w arkuszach, dostępny np. w marketach budowlanych? Używam tego do podstawowych prac w zakresie tzw. dłubania, do cięższych prac mechanicznych na blacie biurka ląduje płyta z 10 mm HDF/MDF, podklejona jednakże od spodu takimż korkiem (co by się nie ślizgała i biurka niechcący nie porysowała).
Mam taką i już sprawdziłem. Jest zbyt elstyczna, gumowa i niestety elementy odskakują od niej po upadku. Co prawda kontakt z lutownicą nie jest problemem, ale reszta tak.
Dorzucę jeszcze, że pomalowałem stare biurko systemem Sikafloor, jest z tym sporo pracy (2x podkład, wyklejki z miedzianej taśmy, warstwa elektroprzewodząca, warstwa zewnętrzna), ale efekt jest znakomity. Powierzchnia jest wytrzymała mechanicznie i znakomicie odprowadza ładunki elektrostatyczne.
Witam, w firmie w której pracowałem poprzednio używaliśmy coś bardzo podobnego do tych mat:
formatting link
ęcie grotem 350°C na 3 sekundy nie zostawiało śladów dodatkowo wierzchnia warstwa jest dość twarda i nie ugina się. W domu natomiast używam 10mm sklejki dociętej na wymiar blatu:)
Użytkownik "sundayman" snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:o3si0i$okm$ snipped-for-privacy@node1.news.atman.pl...
Coś też koło tego, albo kawałeczek dawniej, mój ex-pies (fotki w profilu na NK, wyszuka się po tutejszym nicku) dostał od kogoś taką kolczastą-gumiastą połeczkę zabawkę, wielkości może ciut więcej, niż tenisówka ma. Rany, o tym się nie da inaczej powiedzieć, że jebało totalną chemią. Tego zapachu nie dało się z niczym codziennym skojarzyć. Piesek przez pierwsze kilka dni więcej leżał z tą piłeczką w zębach, niż robił z nią cokolwiek. Musiał się nieźle nasztachać tym niewiadomoczym.
Ano właśnie. Miałem okazję w Tesku siedzieć "na kasie" (wolałem po stokroć od towarowania, inaczej, niż inni), to takie paputni wcale nie tak rzadko przeze mnie przechodziły. Jeszcze trochę, a zacząłbym chyba rozpoznawać producenta i hurtownię... Ale, nie tylko laczki sztyniły. Nawet bielizna potrafiła swoje capić, bynajmniej - nie gównem...
...
Niektóre zapachy są nośne, jak babskie perfumy. Nie zapomnę, co najwyżej nie oznaczę datą, jakieś 25 może lat temu, jechałem sobie do pracy, autobusem. Miałem to nieszczęście, że trafiłem na sytuację, gdy autobusem jechała paniusia, której się chyba wszystkie perfumerie Paryża (a raczej chyba fuzle z nich, tego nie można było nazwać, że pachniało, to był chemiczny smród) w torebce wylały. Ważne, paniusia nie trzymała się poręczy, tej, o którą mi chodzi. Ale. Ale... jebało od niej tak niemiłosiernie, że PORĘCZ przeszła tym "zapachem" (podkreślam - zapach mieszanki perfum) tak potężnie, że ręka mi cały dzień tak sztyniła, iż mimo jej dokładnego mycia, robiło mi się od tego zapachu słabo.
W pełni cię rozumiem. Latem, zapach niedomytych cip pomieszany z porozlewanymi po torebkach perfumeriami, a nawet zimą same perfumerie, potrafią dać w kość... wróć, w nos... Jestem niezwykle ciekaw, czy ktoś to dopuścił i jak by się skończyło zbadanie tego przez Sanepid? A elektronika - oj, ta też potrafi dać czadu... niekoniecznie spalenizną...
Użytkownik "sundayman" snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:o414um$avv$ snipped-for-privacy@node1.news.atman.pl...
No, bo tak to jest, że jedno mocno smierdzące nie dyfunduje, pośmierdzi godzinkę, done. Inny dynks, mniej capiący, ale, powiedzmy, rozpuszczalny, weżre się w pory (nie mylić z galotami) i tydzień tego nie spłuczesz nie wypłuczesz. Perfumy babskie niestety, są z tej kategorii, gdzie zapach szczególnie się utrwala. Różne tam świństwa do tych gum i plastyków dodają, więc w sumie, każdy przypadekj jest inny.
Użytkownik "J.F." <jfox snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:58654b1a$0$15194$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...
Ja myślę, że to mogą być zmiękczacze, albo źle spolimeryzowane tworzywa.
No, jak się już wyśmierdzi, to wyrób potrafi "nagle" stracić swą plastyczność i miękkość, nawet się pokruszyć. Chociaż... to nie nowość, PRL-owski igelit też potrafił dać po nozdrzach. A po paru latach kabelek igelitowy chcę ułożyć, a on się złamał był... Zresztą, nawet polistyren potrafi się po latach pięknie, prawie na proszek pokruszyć. Nawet ten niby wysokoudarowy, po latach mocniej nacisnąć, a tu bach, pajęczynka się robi... nawet bez tego. Także zapalniczki na gaz... Bywa, że tenże uleci przez to, dobrze raczej wtedy, by w pobliżu nic nie zaiskrzyło, nie zapłonął ogień... Choć mnie kiedyś, zdarzyło się, że położyłem jaranego fajka na zapalniczce i zapomniałem. W pewnym momencie głośny syk i fajek mi leeeeci. Na szczęście nie zapłonął. Zapalniczka poszła na fajans, polistyrenowa zmiękczana. A fajna była, duża, przyjemna, z dobrym piezakiem... Polistyren... okna... zdarzyło mi się, że poczułem zapach nowych okien, montowanych latem, jak przywaliło upałem w słońcu.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.