Jakiś czas temu złożyłem na płytce uniwersalnej komputerek na MCY7880 (polski klon Intela 8080). Chociaż obecnie powstaje bardziej finalna wersja, ten prototyp chciałbym zamontować w jakiejś obudowie, aby uchronić go przed uszkodzeniem. Przy tej okazji chciałbym jeszcze raz przemyśleć strategię zasilania. Jak wiadomo 8080 potrzebuje trzech napięć: +5V, +12V orz -5V. Napięcia te powinni pojawiać się i znikać w odpowiedniej sekwencji, chociaż w praktyce wystarczy, jeśli pojawią się jednocześnie. Nieodpowiednia sekwencja może spowodować uszkodzenie procesora.
W tej chwili zasilanie jest zrealizowane następująco:
1) Linia +5V jest brana bezpośrednio ze stabilizowanego, impulsowego zasilacza wtyczkowego. 2) Npięcie +12V jest generowane z napięcia +5V za pomocą prostej przetwornicy boost na MC34063A. 3) Napięcie -5V jest generowane za pomocą pompy ładunku na ICL7660, z napięcia 5V.Zaletą takiego rozwiązania, że zasilacz napędza bezpośrednio najbardziej prądożerną linię, natomiast przetwornica oraz pompa odpowiadają za te znacznie mniej obciążone. Niestety wadą takiego rozwiązania jest to, że w przypadku omyłkowego podłączenia zasilacza np. 9V dość łatwo spalę cały układ.
Zastanawiam się jak można by to zrobić lepiej... Z jednej strony mógłbym na wejściu dać jakąś dodatkową przetwornicę, która produkowałaby 5V z nieco wyższego napięcia. Nie wiem tylko, czy mnożenie przetwornic w tym układzie ma sens (obniżanie napięcia do 5V, żeby zaraz później podbić je do 12V).
Myślałem też o jakimś PicoPSU z pecetów mITX - wtedy miałbym gotowe 12V i 5V, -5V mógłbym wytworzyć stabilizatorem z linii -12V.
Ewentualnie, może po prostu powinienem do obudowy załadować jakiś mały, modułowy, impulsowy zasilacz 230V-5V? Możecie zaproponować jakiś sprawdzony model, który mógłbym uznać za bezpieczniejsze rozwiązanie od zasilaczy wtyczkowych?