Witam.
Mam 45Ah akumulator z samochodu, strasznie stary model, ma ze 20 lat. Ale zalany pierwszy raz zostal u fachowca dopiero rok temu, wiec zasadniczo jest nowy. Zreszta sprawuje sie bez zarzutu i daje zycie Poldkowi ;-)
Jednak zdarza sie, ze musze go wyciagnac z samochodu i podladowac/naladowac (alternator polecial), a wtedy podlaczam go do automatycznego protownika firmy Hallford. Domyslam sie, ze to jakies straszne cudo, przywieziony z UK.
Co mnie niepokoi? Otoz prad ladowania zmienia sie w czasie, np. teraz jest to ~1.5A (mierzowe multimetrem wpietym w szereg), kiedys widzialem 3A, co jest beznadziejnie wolne. Akumulator byl mocno wyladowany i w ten sposob bede go musial trzymac conajmniej 24h! Spokojnie sobie bombelkuje (ale nie bulgoli), akumulator jest minimalnie cieply (ale nie goracy), tylko ze ten czas mnie dobija. Prostownik nie ma zbyt wielu opcji baterie normal/sealed oraz bike/other, a naladowanie sygnalizuje zmiana diody z koloru pomaranczowego na zielony. Kiedys ladowalem inny akumulator i zajelo to raptem pare godzin, a tu jakas masakra...
Co jest tego przyczyna? Mam niekompatybilny akumulator? ;-) Alternator nie ma z nim problemu, za to ten prostownik traktuje go jakos ulgowo... Pomysly?