Domyślam się, że celem takiego ładowania jest w miarę krótki czas ładowania przy zachowanej na niskim poziomie degradacji aku. Faktycznie te dwa wykluczające się cele są pożądane w niektórych przypadkach np. przy ładowaniu auta (większość chce szybko ale jednocześnie chce też aby bateria służyła jak najdłużej), to czy ten sam efekt mniejszej degradacji nie uzyska się po prostu lądując wolniej? W komentarzach padło wiele zarzutów wobec producentów, że nie produkuje się takich ładowarek a w odpowiedzi padły argumenty o planowanym postarzaniu, komplikacji układów ładowania PWM a przynajmniej o braku zainteresowania producentów tym, by baterie były trwałe (bo w końcu ich biznesem jest ich sprzedaż w jak największych ilościach). A jak komuś nie zależy na szybkości ładowania? Czyli czy lądując wolniej uzyskamy ten sam efekt wydłużonej trwałości? Czy lądując PWM
*zawsze* będzie lepiej niż lądując np. 1/5C?Swoją drogą trudno mi sobie wyobrazić ładowanie auta z mocami kW modulowanymi 2kHz PWM 50/50%, da się opanować poziom zakłóceń... akustycznych? Przecież wszystko będzie grało...