Hej,
Buduję urządzenie, które ma być zasilane z dwóch źródeł -- jak jest pod prądem (zewnętrznym -- instalacja motocykla), to z prądu, a jak nie jest, to z wewnętrznej baterii. Oczywiście bateria ma być w okresach podłączenia do prądu ładowana.
Normalnie urządzenie będzie podłączone do instalacji samochodu na stałe, ale ma działać z tej baterii także jeśli jednak zostanie odłączone.
Elektronika pójdzie bezpośrednio z baterii (modem GSM wymaga 3.8V - 4.2V, reszta spokojnie pójdzie w szerszym zakresie). Ciągły pobór prądu to max
150mA, w szczytach 2A (ale te szczyty, zakładam, załatwią kondensatory), a w stanie jałowym jak najmniej (liczę że zejdę poniżej miliampera).Czy użycie ładowarki Li-Ion, podłączonej na stałe i ustawionej na, powiedzmy, 300mA, i naiwne podłączenie elektroniki do baterii poprzez układ chroniący przed nadmiernym rozładowaniem załatwi sprawę? Czuję przez skórę, że nie, bo te ładowarki nie dają przecież ciągle stałego prądu, jak w przypadku np. lead-acid, tylko jest to bardziej skomplikowane, a ładowarka jest stanowa i ładuje różnymi trybami. Czuję, że obciążenie baterii podczas ładowania (lub co gorsza po naładowaniu) nie przyniesie oczekiwanego rezultatu.
Czy w takim razie elektroniczne przełączanie źródeł (jak jest prąd, to z prądu, a jak nie ma, to z baterii) rozwiąże temat? A może są jakieś gotowe scalaki lub moduły, które załatwią mi temat?
Używałem kiedyś czegoś takiego:
Kluczowy jest dla mnie minimalny pobór prądu z zewnętrznego źródła w stanie jałowym (czyli jak bateria będzie naładowana, a elektronika będzie uśpiona, pobierając poniżej 1mA). Wiadomo -- nie chcę rozładować sobie akumulatora podczas np. dwutygodniowego postoju.
Pomysły?