- Vote on answer
- posted
8 years ago
Tablice informacyjne na przystankach tramwajowych
- Vote on answer
- posted
8 years ago
Użytkownik "Marek" snipped-for-privacy@fakeemail.com napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...
Czyli nie zapłacono MPO za zamiatanie miotłami?
- Vote on answer
- posted
8 years ago
- Vote on answer
- posted
8 years ago
- Vote on answer
- posted
8 years ago
Oczywiście, że zapłacono. Tylko to miało być specjalistyczne mycie a nie zamiatanie.
- Vote on answer
- posted
8 years ago
Użytkownik "Marek" snipped-for-privacy@fakeemail.com napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...
Dlaczego zapłacono, jeśli usługa nie była wykonana według zamówienia? A może była wykonana zgodnie z zamówieniem, tylko opis wymagań był niepełny?
- Vote on answer
- posted
8 years ago
- Vote on answer
- posted
8 years ago
Domyśl się.
- Vote on answer
- posted
8 years ago
- Vote on answer
- posted
8 years ago
Użytkownik "Marek" snipped-for-privacy@fakeemail.com napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...
Aha, sam nie wiesz.
Ja stawiam, że najprawdopodobniej nieprecyzyjny SIWZ.
- Vote on answer
- posted
8 years ago
To mi przypomniało pewną historię. Kiedy pracowałem w firmie zajmującej się m.in. różnymi instalacjami audiowizualnymi, sterowania itp.
No i kolega z działu handlowego przygotował kosztorys do przetargu. Przetarg wygraliśmy. Po czym kolega zauważył, że podał ceny netto jako brutto :)
Była afera, ztcp firma wyszła na zero, ale - UWAGA ! - szef (właściciel) nawet nie krzyczał bardzo, i kolega nadal pracował.
Zresztą, spod ręki tego szefa wychodzili ludzie, z których większość pozakładała własne firmy. W tym ja :)
- Vote on answer
- posted
8 years ago
W dniu 2015-12-18 o 07:43, J.F. pisze:
Nie, po stokroć nie! To jedynie popularny przesąd, żeby nawet nie powiedzieć: zabobon. Inaczej: jest to mniemanie, które nie ma oparcia w żadnym *dowodzie*, a tylko i wyłącznie w tym, że jest "powszechne". Tak powszechne, że jakakolwiek próba oczekiwania na dowód - jest traktowana jak zamach na normalność. A ta "normalność" to de facto nic innego, jak "większość statystyczna", czyli z prawdą *obiektywną* nie ma nic wspólnego. Piszesz:
- no i robisz błąd podstawowy: nie ma żadnych 2 "celów", bo celem jest tylko i wyłącznie to drugie (gotowe buty) a pierwsze (praca dla wykonawców) celem nie jest wcale, a tylko *środkiem* do celu osiągnięcia. No ale coś tak 99,5% społeczeństwa jest "zatrudniona" (lub tego oczekuje), natomiast zatrudniający, inwestujący, prowadzący własne przedsiębiorstwa - to wąziutki marginesik, i w konstruowaniu partyjnej propagandy nie liczy się z ich zdaniem nikt! Bo to dla partii, tworzących kolejny program wyborczy - żaden "target", o który warto by się starać. Ale co innego *po* wyborach! Bo to owi nieliczni mają interes aby lobbować, i swe starania poprzeć sutymi datkami. I w efekcie politycy bardzo są wyrywni ku temu, aby popierać producentów (których najczęściej reklamują jako "krajowych"), podając setki mylących powodów. typowa maskirowka!
A przecież nie powinno się w żaden sposób popierać producentów, ani krajowych, ani zagranicznych "inwestorów strategicznych", powinno się popierać tylko i wyłącznie *konsumentów*! No ale oni są rozproszeni, zatomizowani, i nijak nie utworzą żadnego lobby. A już na pewno nie sypną kopertówkami, jak "szanujące się grupy biznesmenów", bo łapówki daje się za *psucie* prawa, *ustawki* szyte pod zamówienie, a nikt przecież nie pospieszy z wziątką za prawo takie jak trzeba! Równe, i niezmanipulowane...
Naciski na "specjalne przywileje" takiej, czy innej grupy (tu: producentów, zarówno pracowników, ale i w zakamuflowanej formie też i dla właścicieli firm!) grupy społecznej - zawsze są kosztem innych! Czyli *całego* społeczeństwa. Dlatego też wspieranie sprzątaczy z miotłami, odbywa się nie tylko "na niekorzyść" firm ze specjalnymi, odkurzającymi maszynami, ale nade wszystko tych, którzy za taką fanaberię zapłacą swymi podatkami. Zawyżanymi u nas tak, że coraz to mniej opłaca się być przedsiębiorcą, więc i miejsc pracy brakuje. Taki jest nieodmiennie skutek "wspierania i pomagania"...
- Vote on answer
- posted
8 years ago
- Vote on answer
- posted
8 years ago
To drugie, z tym, że nie tyle się dzielił, co uczył samodzielności, budował w człowieku wiarę we własne możliwości.
No oczywiście, swoje wady miał też. Ale w ogólnym rozliczeniu bardzo porządny człowiek. Mam nadzieję, że się co nieco od niego nauczyłem. Nie w sensie wiedzy przedmiotowej o elektronice na przykład, tylko o metodzie prowadzenia firmy, podejściu do pracownika itp.
- Vote on answer
- posted
8 years ago
W dniu 2015-12-20 o 15:36, yabba pisze:
Co do doświadczenia, to tak mi to przypomniało pewien szmonces z tym nieco związany: Icek mówi do Mośka:
- Wiesz, zakładam interes, moim wspólnikiem będzie Rappaport!
- Rappaport, ten od maszyn żniwnych? z tobą? Przecież już chyba wszyscy powinni wiedzieć, że jesteś złodziej, i hochsztapler!
- Ja jestem po prostu dobrym biznesmenem!
- Taaa, dobrym. To dlaczego groszem nie śmierdzisz? A skoro już o tym mowa: po co Rappaport ma robić z tobą spółkę, skoro on ma chociaż pieniądze, a ty nie masz nic?
- Ja nie mam nic? Ja mam DOŚWIADCZENIE!!
- Nnno, to rozumiem, że się wymienicie: jak przyjdzie co do czego, to na koniec tej spółki doświadczenie to będzie miał Rappaport, a ty będziesz miał - pieniądze...
- Vote on answer
- posted
8 years ago
W dniu 18.12.2015 o 23:51 JaNus <bez@adresu> pisze:
Też nie. Celem jest zysk. A że zysk można osiągnąć (uczciwie) tylko produkując/robiąc coś za co ktoś inny będzie skłonny dobrowolnie zapłacić no to gotowe buty są jednym z możliwych środków.
- Vote on answer
- posted
8 years ago
W dniu 2015-12-22 o 18:01, SW3 pisze:
O to-to! Tak właśnie. Ale jeszcze owo spostrzeżenie rozwinę, jak już piszę: im bardziej poszukiwany jest jakiś wyrób - tym większą "przebitkę" można osiągnąć produkując, i sprzedając go. Ale gdy producentów konkretnego towaru jest wielu - to cena *musi* spadać, zbliżając się do pewnej wartości: kosztów produkcji, plus jakiś tam zysk. Warto też mieć na uwadze, iż "koszty produkcji" mają dwie (najważniejsze) składowe:
1) wszystkie wydatki, które złożyły się na koszt *wdrożenia* produkcji, a jest ich sporo! a) zakup patentów b) nakłady na "badania własne" c) warto też wymienić, bo to baaardzo duże wydatki: testowanie poprawności konstrukcyjnej. Często na tym etapie niektóre wyroby zostają całkowicie zarzucone! d) budowa fabryki, oraz e) zakup maszyn produkcyjnych f) reklama. Często jej udział w cenie finalnej dość znacznie przekracza... 25%!I dopiero po tych wszystkich wydatkach mamy:
- Koszty produkcji "bieżące": a) pensje dla personelu wszystkich szczebli b) surowce c) kupowane półprodukty d) energia e) i jeszcze pewnie dość sporo innych
i choć wraz z tymi "innymi" może się trochę nazbierać, to w dziedzinach produktów "innowacyjnych", czyli takich, których "jeszcze wczoraj nie było" - w takich dziedzinach "koszty bieżące" są często niemal zaniedbywalne! Bo np wytwarzanie 1 sztuki najnowszego procesora może mieć "koszt bieżący" na poziomie kilku dolarów, a jego cena sprzedaży będzie liczona w... tysiącach! Bo na *wdrożenie_produkcji* wydano dziesiątki milionów, i to *musi* się zwrócić. Z odpowiednim zyskiem! Dodatkowo powiększonym o "cenę ryzyka", z czym wiążą się koszty "projektów nieudanych". Wszak i takie zdarzają się nieuchronnie...
Dlatego wciąż trwa poszukiwanie "produktów przyszłości", dzięki czemu mamy tak wielki, wręcz oszałamiający postęp. Tylko nie można tego "technologicznego" mylić z "postępem w ogóle", bo to dwie, nieprzystające sprawy...
- Vote on answer
- posted
8 years ago
Sa znane od tysiacleci wyjatki - kopanie studni ;-)
Włodek
- Vote on answer
- posted
8 years ago
W dniu 22.12.2015 o 18:01, SW3 pisze:
Mnie na wykładzie z ekonomii mówiono, że celem jest ZADOWOLONY KLIENT. Jak klient zadowolony, to i zysk jest. To na poważnie było.
- Vote on answer
- posted
8 years ago
Zapomniałeś dodać, że były to wykłady z ekonomii socjalistycznej :)