Witam
mam do naprawy zasilacz TakeMe 350W (nie chce się włączyć).
Po otwarci znalazłem rozpadający się element, który chyba był kondensatorem ceramicznym ;) Resztki można podziwiać tutaj:
Witam
mam do naprawy zasilacz TakeMe 350W (nie chce się włączyć).
Po otwarci znalazłem rozpadający się element, który chyba był kondensatorem ceramicznym ;) Resztki można podziwiać tutaj:
Byc moze byl to warystor ?
Strasznie zakurzony ten zasilacz.
o, całkiem prawdopodobne, teraz tylko wartość...
jak każdy którego nikt wczesniej nie otwierał ;)
bez warystora tez pownine dzilac wiec to nie ten element jest walniety. Szukaj dalej.
Tak już z nazwy ten zasilacz chyba prosi się o coś... TakeMe...AwayAndReplaceWithANewOne :)
jeśli reszta urządzenia jest Ci miła ;)
Bernard N pisze:
A mi to bardziej wygląda na rezystor "startowy" ograniczający prąd ładowania kondensatorów, który przy prądzie roboczym rozgrzewa się i spada mu rezystancja. Pozystor? Zapewne gretz albo coś więcej poleciało na zwarcie, więc i jemu się wybuchło (bo prąd zamiast roboczego był znacznie większy, to i moc na nim tracona rozgrzała go do odparowania). Wg mnie - szkoda czasu w ogóle na to patrzeć, w takiej jakości zasilaczu.
Sat, 03 Oct 2009 00:30:01 +0200 BartekK snipped-for-privacy@NOSPAMdrut.org napisał:
Jak się rozgrzewa i mu spada to jest NTC. Zwłaszcza płytka na której widać przegrzanie dookoła tego elementu by wskazywała że to jest to. Warystor się podczas normalnej pracy nie grzeje.
No właśnie. Ja bym takiego zasilacza w ogóle do komputera nie włożył. Szkoda podzespołów które taki zasilacz prędzej czy później usmaży.
__Maciek pisze:
Zgadzam się, byłem już zmęczony :) Oczywiście chodzi o ntc
Małe podsumowanie:
pomierzyłem zasilacz po podpięciu do sieci: na mostku nie ma napięcia (w zasadzie to po obydwu stronach diod jest faza, wiec ewidetnie mostek jest zasilany tylko z jednej strony). Po odłączeniu zasilania diody maja normalne napięcie przewodzenia (okolo 0,5 V) wiec sa raczej okej. Pomierzylem też inne elementy po stronie pierwotnego uzwojenia trafoka: tranzystory i diody maja napięcia przewodzenia okej - nic sie nie zwarło ani nie rozwarło, cewki i kondensatory odpowiednio sa zwarciem lub rozwarciem, bezpiecznik też jest okej. Wychodzi więc że to co sie rozkruszylo, bylo, jak Panowie podejrzewali, jakims termistorem lub czyms podobnym, bez ktorego ani rusz. Własciciel zasilacza zgodnie z sugestiami niektórych osób, juz zakupił nowy;) a ja spróbuje sie tym jeszcze dla wlasnej satysfakcji pobawic ;)
dziekuje i pozdrawiam
Kicer pisze:
No i dobrze, a dla swojej ciekawości i bezpieczeństwa, możesz zastępować taki element (do celów testowych) np żarówką 230v/40W. Nawet w wypadku całkowitego zwarcia na wyjściu nie spowoduje strat, bo ewentualny prąd zwarciowy będzie mały, co prawda obciążyć zasilacza się nie będzie dało (więcej niż jakieś 10-20W) ale dowiesz się czy w ogóle rusza, czy np zwalone sterowanie powoduje otwarcie obu tranzystorów i zwarcie sieci.
take me (computer) high above ... do krainy wiecznego resetu. Ja na zasilacz wydalem sporo, topowa marka ale jak teraz czytam to dla tej firmy robily 2 inne skosnookie i jedne sa lepsze a drugie gorsze a niby ten sam model beQuiet ;(
Nie chce mi sie rozkrecac, mam jeszcze gwarancje na dziada ;)
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.