Wczoraj wypełniłem wniosek na zakup oscyloskopu DS1022CD (rigol z analizatorem). Dzisiaj rano mail "wrdzo mi przykro DS1022CD są juz wycofane z produkcji". WTF? Sprawdzam na stronie ndn - są. A nie ma. Cholera. Następni pokemoni mający wirtualny sprzęt na stronach www? Na szczęscie zaoferowali mi coś w zamian - o ponad 50% droższy i lepszy. Tylko po co skoro ja chce tamten?
Przypomina to stary kawał: Stary sprzedawca poucza praktykanta w sklepie - "Klient nie może wyjść z pustymi rękami, jak nie ma towaru o który pyta klient, należy zaproponować coś w zamian". Wchodzi klient i pyta: "Czy jest papier toaletowy?" Praktykant: "Nie ma. Ale zamiast tego, mamy znakomity papier ścierny". ;-)
Dokładnie. Zauważyłem, że wielu "specjalistów" od marketingu traktuje wszystkich ludzi tak samo. Ja rozumiem, że ludzie są różni, mają różne charaktery, różne wykształcenie. Być może patrząc ogólnie, wyciągając jakąś średnią czy coś - takie podejście jest właściwe!! Ale w sklepach specjalistycznych - może okazać się błędne... oscyloskop kupują z reguły osoby, które wiedzą, czego potrzebują!! Kupują go pod własne potrzeby i z reguły mają budżet przygotowany "na miarę"... Zaproponowanie im czegoś innego nie zawsze wchodzi w rachubę i zamiast przyciągnąć takiego klienta - traci się go. W sklepie przeznaczonym dla ogółu ludności podejście takie, że traci się część klientów, ale większość się przyciąga jest OK. W sklepie specjalistycznym takie podejście może okazać się zgubne - bo w grupie zainteresowanych większość może być zamieniona z mniejszością... No ale cóż, życie jest brutalne, jak widać. Takie sklepy są i działają... więc moje myślenie jest chyba do d*** :P...
Użytkownik "Konop" snipped-for-privacy@gazeta.pl napisał w wiadomości news:go77jk$bho$ snipped-for-privacy@inews.gazeta.pl...
Niekoniecznie tylko w specjalistycznym. Ostatnio chciałem kupić tabletki na katar. Nie było tych o które prosiłem ale ekspedientka w aptece zaproponowała mi inne. W domu okazało się, że w pudełku wielkości kasety magnetofonowej było ... 6 maleńkich tabletek. I wiem już że drugi raz ich nie kupię (choć były skuteczne). Bo jakiś debil marketingowiec musiał wlożyć swoje łapska.
Użytkownik "Konop" snipped-for-privacy@gazeta.pl napisał w wiadomości news:go77jk$bho$ snipped-for-privacy@inews.gazeta.pl...
W sklepie specjalistycznym stosuje się taką samą strategię jak w zwykłym. Zresztą sprzedają tam tacy sami specjaliści jak w sklepie osiedlowym i założę się, że ogólna wizja biznesu jest identyczna. Może z Twojego punktu widzenia to się nie sprawdza, ale dla sklepu jesteś "tylko klientem, klienteeem", jak to mówił Laskowik.
Użytkownik "John Smith" snipped-for-privacy@buziaczek.pl napisał w wiadomości news:go8mpm$vf3$1@217.76.112.12...
Poważnie mowiąc, sk..syny zaczynają w datasheetach bezczelnie kłamać i niestety to już nie jest śmieszne i mam bardzo wielką ochotę wymienić tu kilka tzw. renomowanych firm które ewidentnie i bezczelnie skłamały po czym udawały (a niektóre nadal udają) że problemu nie ma. W tej chwili prototypowanie jest konieczne nie po to, żeby sprawdzić, czy koncepcja układu i layout są dobre tylko po to, żeby sprawdzić, co się nie zgadza z datasheetem. O takich drobiazgach jak 15 errat do procesora już nie wspominam... Jak tak dalej pójdzie, niedługo będzie trzeba powołać jakiś UOKiK dla rynku półprzewodników :/
Użytkownik "John Smith" snipped-for-privacy@buziaczek.pl napisał w wiadomości news:go9543$gfm$1@217.76.112.12...
I tu jest właśnie problem, mam datasheet, mam źle działający scalak i podaję tę informację pod swoim nazwiskiem i zgadnij, kto będzie miał z tego tytułu kłopoty ? T***s ? S*M ? Pewnie gdzieś małymi literkami jest napisane, że datasheet to tylko taka delikatna sugestia dla użytkownika a tymczasem ja poważnej firmie sypię piach w tryby...
Tu faktycznie masz rację, to Ty z imienia i nazwiska możesz spotkać się z krytyką. Ten mechanizm znamy (chociaż nie wszyscy go rozumieją) z życia publicznego. Ale zawsze można podejść do sprawy nieco inaczej, osiągając zamierzony efekt. Parafrazując stary, nie polski kawał można by go powiedzieć tak: Pewien Pan (przyjmijmy Z.) obraził drugiego (przyjmijmy np. Mirosław G.) mówiąc o nim "niestworzone rzeczy". Mirosław G. sprawę oddał do sądu i wygrał. Pan Z. musi publicznie przeprosić Mirosława G. Może to wyglądać następująco: "Pan Mirosław G. nie naraził życia swoich pacjentów? Pan Mirosław G. nie brał łapówek? Pan Mirosław G. nie molestował koleżanek w pracy? itd. " Dużo zależy od kontekstu. W podobny sposób można poprosić o potwierdzenie, tu na grupie, odkrytych rewelacji. Z doświadczenia wiem, że jak scalak ma bogatą dokumentację, stale rozwijaną, to możliwych niespodzianek jest naprawdę niewiele. Chociaż, błędy popełniają wszyscy, a czasem robią je nawet ci, co nic nie robią - a powinni. Pozdrawiam, K.
Bo NDN to "old school" i trzeba mieć podejście bezpośrednie. Czyli po prostu zadzwonić, pogadać, zapytać co mają w sprzedaży i za ile itd. Ty to byś chciał od razu wszystko automatycznie, jak w internetowym hipermarkecie...
Drobni majsterkowicze to w sumie marny klient: długo przebiera, marudzi a w końcu kupuje najtańsze. Zysk mają na np. uczelniach, które kupują sprzęt za kilkaset tysięcy zł.
W nauce jest wielka bezwładność, kryzysu nie widać -- kupuje się sprzęt za grube miliony ze środków zaplanowanych 1-2 lata temu. Cześć środków jest z pieniędzy UE, które też są do wydania wg. planów.
Bo idą prawdopodobnie środki z wcześniej podpisanych grantów. Cuda mają to do siebie, że się nie zdarzają i ja w nie nie wierzę. Jeżeli "zdejmuje" się kwotę 872 mln zł to MUSI się to odbić na nowych zakupach. Rządowe sztuczki są różne, pieniądze na cały rok mogą przyjść np. w listopadzie. Nie przewiduję rozwiązywania umów, raczej drastycznie podniosą wymagania na nowe umowy, co ma na celu zredukowanie kosztów. Wykonawcy w tych grantach też moga robić "o suchym pysku" przez większą część roku. Już to przerabiałem. Z AWS-em było podobnie. K.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.