przeciwpożarowa

Miałem do tej pory tylko jedną sytuację, kiedy urządzenie elektroniczne mi się "zapaliło" - ładowarka od odbiornika GPS (nie całej nawigacji, ale popularnego niegdyś modułu Bluetooth z własną baterią) zaczęła się topić. Byłem wtedy w mieszkaniu i podążając za zapachem palonego plastiku dość szybko zidentyfikowałem zagrożenie. W momencie odłączenia listwy od 230V obudowa ładowarki była już mocno nadtopiona. Nie wiem co stałoby się, gdybym przyszedł trochę później...

No i tak się właśnie zastanawiam - czego należy bezwzględnie unikać, żeby taka sytuacja nie przydarzyła się w przypadku samodzielnie skonstruowanego urządzenia? Z góry zaznaczę, że staram się instalować różne zabezpieczenia, niekiedy redundantne: bezpiecznik topikowy na wejściu zasilania (oczywista oczywistość), MOSFET zabezpieczający przed odwrotnym podłączeniem zasilacza, w przetwornicach rezystor zabezpieczający przed nadmiernym prądem. Jeśli z urządzenia wychodzą jakieś interfejsy na dłuższych kablach, to zawsze są one wyposażone w izolację galwaniczną, a niekiedy także i transile.

Może jednak jeszcze o czymś warto pamiętać, kiedy np. mamy w układzie przetwornicę zasilającą jakiś element HV (licznik Geigera, lampki nixie)? Jak wygląda sytuacja odporności na ogień w przypadku współcześnie produkowanych elementów elektronicznych? Ktoś w kontroli jakości pilnuje, żeby czasem nie stanęły w płomieniach, gdy jakiś element obok sypnie iskrami albo nagrzeje się za mocno? Czy to samo dotyczy plastikowych obudów dla urządzeń elektrycznych/elektronicznych (np. tych na szynę DIN)? Jak wygląda sprawa odporności na zapalenie w przypadku lakieru do zabezpieczenia PCB, np. popularnego Plastiku 70?

Reply to
Atlantis
Loading thread data ...

Zdecydowana większość obudów amatorskich to polistyren, a więc jest PALNA! Z tego właśnie powodu obudowę dla swojego sterownika domowego polutowałem z FR4.

Niedawno pisałem tu, że mi się palił MOSFET pokryty Plastikiem 70. Co prawda tworzywa tam użyte są samogasnące (po odłaczeniu zasilania płomień znikał), niemniej jednak palne i przy większych prądach to, co wystarczy do podtrzymania palenia może być ułamkiem przenoszonej mocy.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Rozebrałeś i sprawdziłeś, co się stało?

Reply to
Gof

Użytkownik Atlantis napisał:

Rozetnij obudowę i sprawdź co się tak naprawdę zapaliło. W taniej chińszczyźnie np. mógł to być transformator. Może coś sie jeszcze da zobaczyć. Ja osobiście nie jestem zwolennikiem pozostawiania bez dozoru urządzeń elektrycznych/elektronicznych, które nie są mi niezbędne. Dlaczego? Ponieważ widziałem wiele tak sfajczonych urządzeń i nie muszę mieć dużej wyobraźni, żeby przewidzieć skutki zapalenia się ładowarki (czy innego szmelcu) w otoczeniu np. kurzu za szafą, czy na wykładzinie. Jeden z kolegów dostał modem internetowy od swojej kablówki. W trakcie normalnej pracy był tak gorący, że spowodował odbarwienie okleiny stolika. Podobno te typy tak miały ale poszedł do wymiany. Cały czas działał. Podam parę przykładów, jak można sobie sfajczyć mieszkanie, choć na szczęście żaden z tych przykładów nie zakończył sie tragedią:

1) Chomik pociął izolację przedłużacza pod łóżkiem. Skubany przeżył ale ryzyko było duże. Wniosek - żadnych przedłużaczy, lepiej dorobić dodatkowe gniazdka. Nawet tymczasowo w korytkach. 2) Spaliła się wtyczka od ładowarki ifona. Nie sama przetwornica, tkwiąca w gniazdku, tylko część wtykana do telefonu. Leżała gdzieś na pościeli. Kolega przedtem nigdy jej nie odłączał od gniazdka, bo po co. Wtyczka leżąca luzem dosłownie się stopiła. Na szczęście wszyscy byli w domu i zareagowali na smród. Jedyne co mi przyszło na myśl, to jakiś przewodzący robaczek tam wlazł i spowodował zwarcie. 3) Odkurzacz przez przedłużacz. Przedłuzacz w czasie odkurzania przepala się. Tania, chińska myśl techniczna, przekrój przewodów zero przecinek nic i efekt gotowy. Niby nie pozostawia się urządzeń o takim poborze prądu ale nie wiesz ile ryzykujesz w ogóle używając taki szmelc. 4) Dawne czasy telewizorów kineskopowych i pozystora rozmagnesowującego. Człowiek miał zwyczaj nie wyłączania przyciskiem na obudowie, tylko pilotem, bo po co dupę z łóżka zwlekać. W nocy obudziły go odgłosy strzelania i niebieski blask z tyłu telewizora. Efekty zbliżone do spawania elektrycznego. Padł był pozystor a wokół kupa kurzu. Suchy kurz pali sie bardzo ładnie i szybko. Polecam zrobienie testu w bezpiecznym otoczeniu. 5) Mój własny zasilacz do laptopa wystrzelił po wielu latach pracy, powodując zwarcie w instalacji elektrycznej, czyli nie zadziałały jego własne zabezpieczenia. Mimo zamkniętej, zaklejonej obudowy smród elektronów :-) był dobrze wyczuwalny. Jakoś nie mam czasu na rozprucie obudowy i sekcję zwłok. Był czas, gdy źle oceniałem takie prawie hermetyczne obudowy - bo to pogarsza chłodzenie. Po tym wiem, że o ile nie dojdzie do ciągłego palenia, jak u Ciebie, to lepiej niech nic się ze środka nie wydostaje. Tu już zakończyło się dramtem. W TV szedł jakiś program o pracy strażaków, pokazywali akcję gaszenia mieszkania, które zapaliło sie od pralki. Nie wiem, czy prała w czsie nieobecności domowników, czy tylko była podłączona do prądu. Mieszkanie było pięknie obudowane drewnem. Do tej pory nie podejrzewałem pralki o takie skłonności. Owszem, może zalać mieszkanie ale żeby spalić? Musiało coś zaiskrzyć, zapalić się, wokół sporo kurzu i gotowe. Moja własna pralka w czasie pracy zrobiła mi numer z wystrzałem filtra przeciwzakłóceniowego. Najpierw pierwszy strzał, który zwabił domowników do łazienki, potem drugi, który wywołał ciemność i definitywnie zakończył pranie. Okazuje się, że filtr jest włączony jeszcze przed wyłącznikiem pralki, dzięki czemu zawsze jest pod napięciem, kiedy tylko wtyczka tkwi w gniazdku. Wniosek - wyłączać z gniazdka, kiedy nie jest używana. Wewnątrz pralki głównie musiałem czyscić kleistą zalewę, która wystrzeliła z filtra i chyba nic by się nie stało ale pralka w tym miejscu nie ma własnego bezpiecznika, polegając na sprawnej instalacji mieszkania. Jak widzisz przyczyny pożaru od instalacji/urządzeń mogą bardzo dziwne, czasami absurdalne ale mieszkania, domy palą się Podobno Niemcy stosują odłączanie instalacji w domu przed jego opuszczeniem. Zasilanie pozostaje tylko na niezbędnych urządzeniach, typu lodówka, zamrażarka, alarm, jakiś monitoring, czy sterownik pieca. Reszta obwodów jest odłączana. Ostatnio Roman pisał o swoim ekspresie do kawy, który na szczęście wywalił różnicówkę a sprawcą była mysz. Nie wiem co by się stało, gdyby mysz wlazła między styki robocze, czyli faza

- neutralny. Pewnie by zaświeciła. Anglicy mają fajne gniazdka sieciowe z wyłącznikiem i własnym bezpiecznikiem. Ich przerośnięte wtyczki zresztą również miewają bezpieczniki. To bardzo dobre rozwiązanie, bo czasami bezpiecznik 16 amperów w czasie palenia urządzenia nie wybije a mały topik, dedykowany do danego ustrojstwa już tak. Pytasz co może spowodować pożar - zarówno tandetne elementy w urządzeniu, jak i zbieg okoliczności, który może się zakończyć wizytą strażaków. Z jakiś dziwnych powodów elektronika przemysłowa musi być składana z elementów pochodzących od wiarygodnych dostawców, spełniających wymagane parametry. Chodzi tu o niezawodność ale też i o bezpieczeństwo. Elektronika medyczna jest już na samym szczycie obostrzeń. Ty jako hobbysta kupując w sklepie za rogiem lub w internecie nie możesz mieć pewności co tak naprawdę kupujesz. U mnie swego czasu serwis dość nerwowo wymieniał zasilacze w serwerach, ponieważ producentowi przytrafiły się wadliwe podzespoły i mogło dojść do uszkodzenia. Po prostu przyjechali, przeprosili i wszystkie wymienili. Wniosek - nie zostawiaj bez dozoru tego, co absolutnie nie musi być włączone. Wiem, produkujesz różne zabawki, które chciałbyś, żeby cały czas pracowały ale życie brutalnie potrafi zweryfikować takie nawyki. Czasami trudno przewidzieć co się może przytrafić i lepiej dmuchaj na zimne.

Reply to
Maciek

Raczej nie wypuszczać chomika bez nadzoru.

Ciekawe co mu się stało, przepięcie w sieci?

Nie strasz, zostawiam włączony.

W sumie ciekawe dlaczego Ty miałeś tyle takich sytuacji, a ja (ze spontanicznym wybuchem kupionego sprzętu, bo własny to inna sprawa, ale własne jak wybuchały, to raczej od razu, a nie nagle) żadnej (i niech tak zostanie)... inna jakość prądu w sieci?

RoMan kiedyś pokazywał tu mysz, która weszła do ekspresu do kawy i zakończyła swój żywot, robiąc zwarcie...

W sumie taki wyłącznik, odłączający globalnie niepotrzebne rzeczy (np. zawsze wpiętą do prądu ładowarkę, kino domowe itd.), to nie taki zły pomysł... swego czasu pracując w warsztacie mieliśmy takie rozwiązanie. Wyłączniki przy stołach (każdy wyłącznik na listwę, do listwy wpięte

5-6 urządzeń), a przy wyjściu jeden główny wyłącznik, który odłączał wszystko... nie trzeba było pamiętać, co się zostawiło.

Kolega z kolei (w innym warsztacie) ma taki nawyk, że zawsze przed wyjściem wyłącza kompresor. Dlaczego? A niech strzeli któryś wąż (w warsztacie jak to w warsztacie, sporo rzeczy podłączonych pod pneumatykę) i kompresor będzie chodził i chodził, aż padnie...

O właśnie o tym pisałem.

Ja mam póki co inną zasadę - nigdy nie zostawiam bez dozoru ładowania akumulatorów. Żadnych.

Reply to
Gof

Wiesz... Ja zdaje sobie sprawę z tego, że w ekstremalnych sytuacjach różne rzeczy mogą się zdarzyć. Jednocześnie nie chciałbym jednak popadać w paranoję i rezygnować z wygody, jaką oferuje współczesna technika. Nie byłoby to zbyt przyjemnym doświadczeniem:

1) Codziennie wieczorem (lub przed wyjściem z domu) musiałbym wyłączać wszystkie urządzenia elektroniczne. Routery, switche sieciowe, telewizory w trybie standby, dysk sieciowy, Raspberry Pi z paroma odpalonymi serwisami itp. Potem musiałbym je wszystkie ponownie uruchamiać, co nie zawsze wiąże się z prostym wciśnięcie przycisku... 2) Wszystkie laptopy, komórki, tablety, słuchawki telefonów bezprzewodowych, radiotelefony itp. musiałbym przechowywać w ognioodpornych woreczkach, bo przecież samoczynny zapłon baterii litowo-jonowej może się zdarzyć... 3) Oczywiście odpadałoby pozostawienie bez nadzoru w bazie/ładowarce biurkowej słuchawki telefonu DECT. 4) Sprzęt w rodzaju mikrofalówki wypadałoby "dla świętego spokoju" po każdym użyciu odpinać go gniazdka. 5) Co zrobimy z lodówką, która przecież cały czas musi być podpięta do sieci? Co z rozmaitymi pompami cieplnymi do instalacji ogrzewania? W końcu co z prostownikiem ładującym akumulator samochodowy przez noc?

Sens niektórych z moich projektów tkwi właśnie w tym, że muszą one być włączone cały czas. Bo po co mieć podłączony do sieci czujnik ciśnienia, temperatury, wilgotności powietrza i promieniowania jonizującego, jeśli nie może on działać wtedy, gdy nie nie ma? W pracy sieciowej chodzi właśnie o to, żebym mógł go odczytać zdalnie. Po co mi zegar, którego co chwilę będę musiał włączać i wyłączać od sieci? Po co mi czujniki PIR, które nie są zasilane, gdy nie ma mnie w mieszkaniu?

Po prostu szukam rozsądnego kompromisu. Chciałem się przekonać, czy zastosowane zabezpieczenia są rozsądne i niwelują ryzyko, czy nie popełniłem żadnych rażących niedopatrzeń. W części staram się zaopatrywać u sprawdzonych sprzedawców (TME, czasem AVT). W obwodach wysokonapięciowych czy wysokoprądowych nie stosuję rzecz elementów niewiadomego pochodzenia lub z odzysku. Unikam stosowania bezpieczników polimerowych w kluczowych punktach (tzn. niech sobie taki bezpiecznik zabezpiecza izolowany galwanicznie interfejs USB, ale już nie wejście zasilacza sieciowego).

Jakich błędów należy się bezwzględnie wystrzegać, żeby uniknąć zapłonu/stopienia urządzenia? Pytam tylko dlatego, że chciałbym wiedzieć, czy zrobiłem wszystko, co mogę zrobić w celu uniknięcia przykrej niespodzianki.

Reply to
Atlantis

Użytkownik "Atlantis" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:54afc607$0$2148$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...

Home automation, albo taka duza wajcha przy drzwiach :-)

A powinno.

W metalowej szafce, czy innej niepalnej.

Wajcha przy drzwiach :-)

Na osobnym obwodzie

Do przemyslenia ... moze jednak wajcha, po co grzac, jak nikogo nie ma w domu ? :-)

Verboten, znaczy zakazane. Przeciez moze sie skonczyc wybuchem :-)

Ja tam po pewnym doswiadczeniu sie zastanawiam co zrobic z woda. Wezyki potrafia peknac. Zakrecac przed kazdym wyjsciem, czy dorobic jakis czujnik do wodomierza - jak wajha przy drzwiach przestawiona i woda plynie to zakrecic.

No tak, ale lepszy pozar czy zalanie ? :-)

Hm, z odzysku .... a) stare, lepsze niz ta wpolczesna tandeta, b) sprawdzone

J.

Reply to
J.F.

Dnia Fri, 9 Jan 2015 13:51:19 +0100, J.F. napisał(a):

Wybuchem owszem ale czy oznacza to automatycznie, że także pożarem? Pisałem niedawno o eksplozji akumulatora - wtedy żadnych śladów ognia nie było.

Zalanie bo pożar na ogół kończy się też całkiem solidnym zalaniem na skutek akcji gaśniczej. Od w sumie niewielkiej ilości wody z pękniętej rury nikt raczej jeszcze nie zginął a w dowolnym momencie można przeciek natychmiastowo zatrzymać zakręcając główne zawory. Woda nie uszkodzi też sąsiednich ani znajdujących się wyżej mieszkań.

Reply to
badworm

Użytkownik Gof napisał:

Mój był tylko zasilacz do laptopa i pralka. Reszta to przykłądy kolegów, ludzi którym coś robiłem itp. Mógłbym to dalej ciągnąć ale podałem jako przykłady skąd się biorą niebezpieczne sytuacje.

Reply to
Maciek

Użytkownik Atlantis napisał:

Nie słyszałem o wypadkach z bateriami litowymi znajdującymi się w trakcie czuwania, czy inaczej pracy niskoprądowej. Coś tam wybuchało ale w trakcie ładowania lub rozładowania dużym prądem. Nie słyszałem, żeby tak po prostu akumulator w aparacie fotograficznym, czy laptopie wybuchł w wyłączonym urządzeniu. W ogóle dawno nie słyszałem o eksplodujących bateriach/akumulatorach - może Chińczycy już opanowali ich produkcję?

Skądś w GB wynaleźli gniazdka z wyłącznikiem. Po jakimś drobnym pożarze w firmie, kazali nam wyłączać elektryczne czajniki przed wyjściem. Każdy na piśmie dostał takie polecenie i podpisał, że przyjął do wykonania. Przyczyna była prozaiczna - jeżeli pokrywka nie jest dokładnie zamknięta, tylko uchylona, to normalny wyłącznik nie wyłączy. Po wygotowaniu całej wody powinien zadziałać termik od przegrzania ale on działa tak, że wyłączy, ostygnie i ponownie włącza pusty czajnik. I tak w kółko aż albo się ktoś zorientuje, że coś tu śmierdzi, albo czajnik się odkształci i przyklei do podstawki. Powinien pstryknąć tylko raz i koniec.

Osobny obwód.

Pierwszy solidny piorun, jaki uderzy w piorunochron Twojego domu lub bardzo blisko niego, zweryfikuje poprawność projektów.

Tak naprawdę to pewności nie ma nigdy. Możesz tylko obniżyć ryzyko ale przypadki są tak beznadziejnie głupie, że sam nie potrafię powiedzieć co się może jeszcze przytrafić a bezmiar tandetnej chińszczyzny, jaki nas otacza nie nastraja mnie optymizmem. Siemens reklamował ostatnio moduł na zwykłą szynę do tablicy rozdzielczej, reagujący na iskrzenie w instalacji i odłączjący ją. Analizuje widmo pobieranego prądu i podejmuje decyzję. Brzmi trochę dziwnie ale taki był opis. W środku jest sporo elektroniki. Musi być włączony w obwód jak różnicówka i reaguje na to, co się dzieje po stronie odbiorczej a nie u sąsiada. Nie reaguje na normalne iskrzenie styków przy włączaniu lodówki, wiertarki itp. Nie wiem, czy pomógłby na Twój spalony zasilacz wtyczkowy. Pewnie nie.

W USA kilkanaście lat temu spaliła się fabryka gaśnic :-)

Może ten wątek zauważy Waldek, robiący w elektronice medycznej i coś tam wysyłający w kosmos. Może ma listę konkretnych spraw, na które musi uważać i jakie są na to normy.

Reply to
Maciek

Użytkownik "Maciek" snipped-for-privacy@polobox.com napisał w wiadomości news:54b09767$0$701$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...

Na tyle dawno temu aby dokładnie nie pamiętać, chyba na podstawie dyskusji na forum IEEE:EMC-PSTC (bezpieczeństwo i kompatybilność) wyciągnąłem wniosek, że tego typu zabezpieczenia są powszechne w USA. Czy wymagane jak u nas różnicówki i czy zamiast różnicówek czy oprócz nie mam pojęcia. Uznałem to za uzasadnione bo niższe napięcie i wyższe prądy oznaczają mniej porażeń a więcej pożarów. P.G.

Reply to
Piotr Gałka

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.