Hej,
pytanie do grupowej inteligencji z serii "sssso jest grane?".
Opis problemu: urządzenie składa się ze sterowania (regulator analogowy) oraz silnika z tachometrem. Rozwiązanie komercyjne, działało długie lata bez problemowo. Całe ustrojstwo bardzo klasyczne: regulator liniowy na wiadrze 2N3055/MJE2955, cztery kwadranty. Silnik 300W DC, 48V max pracuje "na pół gwizdka" (max 35V), do tego przyczepiony jest tachometr, nominalnie 6V/1000rpm, 3000rpm max. Maksymalne obroty silnika to ok.
1800 rpm. Od pewnego czasu szlag trafiają półprzewodniki w sterowaniu, konkretnie uA741 i TL084, "siła" trzyma bez problemu. Po długotrwałym "macaniu w ciemności" zlokalizowałem problem z tachometrem. Otóż raz na jakiś czas (mniej więcej co 50-200 obrotów) pojawia się burza na wyjściu. I to doćś smakowita, bo impulsy na oscyloskopie mam powyżej 200V, jako że kabelek też sensownej długości (15m) mam na wyjściu drgania oscylujące gasnące przez ok. 10us, impulsy powyżej 100V trwają poniżej 1us, czas trwania jednego impulsu to 10-30 ns. Normalne chwyty techniczne w stylu kondensator, RC do masy, filtr RC pi nie dają rezultatu, RLC też nie. Wypróbowałem już różniste wartości C od 100pF do 0.5uF, R od 100 ohm do 10k i nic. Trochę się redukuje, ale za to uzyskuję piękne drgania o coprawda niższym napięciu, ale za to niższej częstotliwości. Sprzężenie zwrotne dostanie kurwicy jak to "zobaczy".Teraz zapytanie Lenina: co zrobić? Wymiana tachometru może załatwi sprawę, ale zanim dostaniemy pozwolenie na naprawę (1kEUR) to będzie Boże Narodzenie (którego roku, nie wiem). Jak na razie szukam więc rozwiązania w stylu "prowizorka, ale wytrzyma do wypłaty".
Jakieś pomysły?
Waldek