Przyjrzałem się jeszcze raz artykułowi z opisem konstrukcji. Natrafiłem na następujący fragment:
"Jeśli chodzi o podłączenie wyświetlacza 128×64, to zastosowałem tutaj pewien trick, którego używam praktycznie za każdym razem, gdy chcę podłączyć do mikrokontrolera SAM7/9 niezbyt szybkie urządzenie z interfejsem CMOS 5 V. Napięcia wyjściowe z wyprowadzeń PIO mikrokontrolera mogą mieć maksymalny poziom typowo 3,3 V (bez obciążenia). Może to nie być wystarczające napięcie dla wejść niektórych wyświetlaczy LCD, dlatego stan wysoki wymuszony zostaje rezystorami podciągającymi R39, R40 i drabinkami rezystorowymi RP3...RP5 (podciągają do +5 V) podczas gdy wyjścia mikrokontrolera pracują w trybie „otwarty kolektor” (stan niski to zwarcie do masy, a stan wysoki to w stan wysokiej impedancji). Nie jest to może oszczędne rozwiązanie pod względem zużycia energii, lecz na pewno znacznie upraszcza schemat i projekt płytki drukowanej ze względu na brak konieczności stosowania jakichkolwiek buforów do translacji napięć."
Wygląda więc na to, że takie rozwiązanie zostało zastosowane celowo. Pytanie na ile jest ono faktycznie bezpieczne dla MCU. Urządzenie co prawda działa poprawnie, czy jednak nie nie spowoduje to awarii po jakimś czasie?
Zastanawiam się czy nie byłoby wskazane jednak usunięcie tych pull-upów i wyłączenie w konfiguracji otwartych drenów tak, aby na wyjścia występowało napięcie około 3,3V. Gdyby okazało się, że wyświetlacz jednak nie chce działać, to może warto byłoby dodać jakiś bufor. Zostawienie tego tak jak jest to faktycznie proszenie się o kłopoty?