Witam, jest sobie zasilacz WN (przetwornica impulsowa ze sprzężeniem zwrotnym), moc ok. 20 W, na wyjściu podpięty dodatkowy spory kondensator (1uF/2kV), napięcie wyjściowe ustalone na 1,5 kV (zasilacz WN jest regulowany, do 3 kV). Musi to zasilać cyklicznie (co kilka s) pewien układ "testowy" o charakterze czysto pojemnościowym (ok. 1,5nF) i maksymalnym wymaganym napięciu własnie 1,5 kV. Połączenie zasilacz-obiekt jest zrobione "prymitywnie" poprzez mały "zmodyfikowany" przekaźnik, sterowany przez zewnętrzny obwód niskonapięciowy. Przy każdym zasileniu pojemność "obiektu testowego" jest pusta (po każdym teście układ sterowania rozładowuje ją przez inny styk przekaźnika i rezystor). Problem pojawia się w chwili dołączania obiektu do zasilacza - pomimo i tak sporej "nadwyżki" pojemności następuje gwałtowny spadek napięcia na C 1uF, układ sprzężenia zwrotnego zasilacza usiłuje utrzymać napięcie 1,5 kV ale robi to "brutalnie" i przeregulowuje na chwilę (kilkanaście us) nawet do 2 kV (później też huśta napięciem ale już mniej niebezpiecznie). To pierwsze przeregulowanie jest niebezpieczne (a w dłuższym okresie zabójcze) dla obiektu testowanego... Nie mogę zmienić zasilacza ani w niego ingerować - podpowiedzcie jakieś proste rozwiązanie "zabezpieczające" w stylu "transil na 1,5 kV", żeby "uciąć" tą nadwyżkę napięcia. A, i ma to wytrzymać na przykład 100 tyś. cykli... Warystor odpada, ma zbyt łagodną charakterystykę, myślałem o miniaturowych iskiernikach gazowym - mają bardzo dobrze określone napięcie zapłonu ale one raczej nie wytrzymają tylu cykli... Na profesjonalny (czytaj "military") iskiernik mnie "na razie" nie stać :-) Pozdrawiam, wkwj
- posted
14 years ago