Witam.
Nowa instalacja. Zalana tynkiem i wylewką.
Mam dokumentację fotograficzną, ale *akurta* ten obwód jest ... zasłonięty rupieciami.
Zaczyna się w gnieździe. Kończy nie-wiadomo-gdzie. Przypuszczam że jest przerwany po drodze, lub nieprawidłowo analizuje zdjęcia.
W każdym razie mam potrzebę zidentyfikowac przewod w sensie takim żeby sprawdzić gdzie biegnie i kończy się.
W grę wchodzi albo możliwość wyśledzenia go pod tynkiem/posadzką, albo próba odszukania samego końca/przerwy.
Zaznaczam że nie mam możliwości znalezienia jego drugiego końca, gdyby tak było problem by się sam rozwiązał. Więc *nie* ma drugiego końca.
Teraz kombinuje nad tym żeby jedyny widoczny koniec "zasilić" generatorem kilka MHz. Nastepnie wziąść do ręki radio i poszukać drugiego końca lub prześledzić anteną kierunkową skąd promieniuje.
Teraz: jakie mam szanse że wciskając wyjście generatora na czestotliwości kilka MHz do jednego końca przewodu zamienie go w antenę która albo dobrze promieniuje dookólnie na calej długości, albo dobrze promieniuje na końcu? Oczywiscie o dobieraniu częstotliwości nie rozmawiamy, nie mam w warunkach partyzanckich czym a) zasilić i b) pomierzyć odbicia. Wkładam więc jakieś kilka MHz i oczekuje ze radiem z anteną ferrytową będe w stanie wyszukać ten sygnał.
Czy taki sposób ma sznase na powodzenie? Całość będzie w otoczeniu innych przewodów, zbrojeń, wilgoci itp rzeczy.
opcja nr2: wyobraźmy sobie jednak ze zrobie generator przestrajany znajdując czestotoliwośc rezonansową "anteny". Czy moje szanse na wysledzenie drutu są większe?