Kontroler panelu słonecznego

Użytkownik "Queequeg" snipped-for-privacy@trust.no napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@trust.no...

Najważniejsze, aby to było przewidywalne, żeby nawet awaria była by przewidywalna, kiedy nastąpi, aby się zawczasu przygotować.

Lata temu czytałem wypowiedź jakiegoś gościa, co narzekał, że jego aku 9 lat go nie zawiódł, ale pewnego dnia po prostu wypadł z rąk i się rozbił... I to jeszcze w czasach bliższych PRL...

Reply to
HF5BS
Loading thread data ...

Użytkownik "HF5BS" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:q033ag$kmr$ snipped-for-privacy@node2.news.atman.pl... Użytkownik "Queequeg" snipped-for-privacy@trust.no napisał w wiadomości

Oczywiscie ze z d*, krzemowa dioda jak wszyscy wiedza ma ~0.7V.

Oczywiscie 0.7V spadku, zamiast ~0.5V produkcji, to juz 1.2V roznicy :-)

J.

Reply to
J.F.

HF5BS pisze:

Gościu był bardzo zżyty z tym akumulatorem, codziennie na rękach go nosił (do ładowania), aż tu nagle taki pech.

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl...

Wisi mi, czy był zżyty, czy nosił codziennie, mógł nawet ładować czym innym, niż prądem. Nie o tym bowiem pisałem, lecz o tym, że w PRL-u aku (OIDP Centra Poznań) wytrzymał mu 9 lat. Rozdrabniamy się, niepotrzebnie... Miał, dbał, używał, rozbił, już nie miał i już nie używał. Cała filozofia.

Reply to
HF5BS

HF5BS pisze:

Ówczesna filozofia (za PRL obowiązującą była marksistowska). Różnice są w definicji pojęć. W czasach PRL "wytrzymał 9 lat i był jeszcze dobry" oznaczało, że po conocnym ładowaniu prostownikiem dało się używać cały dzień, o ile postoje nie były dłuższe niż kilka godzin. Dzisiaj, jeśli akumulator ma okazję by wypaść komuś z rąk, bo trzeba było go wyciągnąć z samochodu do naładowania, uważa się za złom. I kupuje się nowy. Według tamtej filozofii akumulatora po prostu się już nie miało i już nie używało. Chodziło się piechotą tak długo, aż udało się "załatwić" nowy.

Jarek

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl...

Chrzanić powód. Fakty - 9 lat wytrzymał, został rozbity. Reszta to dopowiedzenie rzeczy, które niekoniecznie musiały zaistniec.

Reply to
HF5BS

HF5BS pisze:

W czerwcu 1989 udało się wysmarować powód wymienioną przyprawą.

Raczej rzeczy niedopowiedziane, dotyczące szczegółów tego "wytrzymywania".

Jarek

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl...

Odróżniłbym jednak rzecz przypomnianą sobie po ponad ćwierćwieczu (no tak, zapomniałem o swoim ćwierćwieczu w necie, choć początki mizerne), od dopowiadania szczzegółów na miejscu. Może i było tak, że aku wytrzymywał 3 dni, ale jeśli facet codziennie odpalał i jechał, to czego wiecej trzeba, gorzej, gdyby trzzymał 3 tygodnie, ale po godzinie nie był w stanie ukręcić rozrusznikiem..., starter łapał, auto ruszało, okej. Dopiero przy jakiejś d/s-race, wyszło by, że aku właśnie kładzie się i nie zamierza wstać, leżeć będzie, o, tak właśnie, tak będzie leżał.

Reply to
HF5BS

Ale tu właśnie rozchodzi się o definicję tego "wytrzymał". Dziś też są akumulatory, które mając 9 lat po całej nocy ładowania zakręcą rozrusznikiem i jeśli samochód zapali za pierwszym razem, to dobrze (bo na drugi już energii nie starczy).

Reply to
Queequeg

Taki też miałem. Mam w sumie nadal, ale niestety zostawiłem go na rok w piwnicy i rozładował się całkowicie, biedulek. Niby naładowałem i nawet zasila żarówkę 50 W (z napięciem rzędu 8 V), ale to taka sztuka dla sztuki. Za ścisk przy wylewaniu podłogi w piwnicy robił.

Wszystko było z nim OK, samochód zapalał, jeździł (jeździłem wtedy codziennie) do momentu, w którym grzebałem przy samochodzie z włączonym radiem. Po parunastu minutach radio zdechło, wszystko zdechło, samochodu nie dało się odpalić, kontrolki ledwo się żarzyły. Akumulator przez noc naładowałem, samochód znowu odpalał, ale następnego dnia miał już nowy akumulator, a tamten wyjąłem i sobie zostawiłem sam-nie-wiem-po-co.

Reply to
Queequeg

Queequeg pisze:

Teraz to są hobbyści, którzy sobie i światu muszą udowodnić, że stary akumulator na coś jeszcze się na da. Wtedy była to życiowa konieczność.

Jarek

Reply to
invalid unparseable

Dnia Fri, 28 Dec 2018 23:25:48 +0100, Jarosław Sokołowski napisał(a):

Jarku, ale niepotrzebnie tak upraszczasz. Kiedys owszem - niektorzy byc moze musieli z takim akumulatorem zyc i go przed jazda ladowac. Ale akumulator potrafil tez normalnie 9 lat wytrzymac, moze pojemnosc juz nie taka jak nowego, ale ciagle normalnie zapala.

A ladowac ... jak sie miesiacami nie jezdzi, bo trzeba zbierac paliwo z kartek, to akumulator wypada doladowac. Ale nie za czesto, bo sie zniszczy od ladowania.

J.

Reply to
J.F.

Pan J.F. napisał:

W lecie. W zimie już niekoniecznie -- o ile się go w nocy nie podładuje, lub przynajmniej nie przechowa w ciepełku. Tak to drzewiej wyglądało z akumulatorami. Te wspóczesne wytrzymują w zdrowiu tyle samo, co dawne (3, 4, 5 lat), ale skrócono im do minimum okres zniedołężniałej starości, kiedyś trwający drugie tyle. Po prostu przemysł nauczył się robić dobre akumulatory. Nie musi to mieć wiele wspólnego z PRL i komuną. Różnica tylko taka, że u nas z konieczności tych zniedołężniałych dziadków trzymamo latami na kroplówce z prostownika, a w normalnych krajach szły od razu na złom.

Reply to
invalid unparseable

Dnia Sat, 29 Dec 2018 13:55:17 +0100, Jarosław Sokołowski napisał(a):

Niekoniecznie. Zajezdzilem kiedys swoj akumulator do ~4 Ah. I normalnie auto jezdzilo, bez prostownika. A dowiedzialem sie, jak zapomnialem swiatel wylaczyc pod sklepem.

Teraz samochody zmieniam czesciej, to nawet nie moge wiedziec ile lat akumulator wytrzymuje.

Niektorzy jednak dluzej jednym autem jezdza, to moga twierdzic, ze dluzej aku wytrzymuje ...

J.

Reply to
J.F.

Nie lepiej zrobić sobie przetwornicę synchroniczną z MOSFETami dobranymi do spodziewanych warunków? LTC3780 kupisz u Chińczyka za kilkanaście złotych, gotowca za ~40:

formatting link
Piszesz o MPPT, o implikuje wysoką sprawność, w przeciwnym razie po co sobie robić kłopot?

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

W 1999 roku kupiłem nowego Lanosa z oryginalnym, koreańskim akumulatorem Delkor. Samochód i akumulator wyprodukowane w 1998 roku. W 2007 roku wiosną w trasie straciłem sprzęgło - nie dało się wysprzęglić. Oznaczało to, że po każdym zatrzymaniu musiałem gasić silnik i żeby ruszyć, startować go na biegu. Do „mojego” warsztatu najbliżej było mi przez Obwodnicę Północną Opola a na niej most na Odrze https://www.google.com/maps/@50.6998495,17.8924797,3a,44.9y,72.62h,76.98t/data=!3m6!1e1!3m4!1sZlJdIVKDIwlWRg9V2BBAYQ!2e0!7i16384!8i8192?authuser=1- pech chciał - kompletny korek, posuwający się po kilkanaście metrów. Za każdym razem odpalanie na biegu. Pokonałem korek, dojechałem do warsztatu. Zgasiłem silnik, zgłosiłem się do obsługi, odczekałem swoje i trzeba wjechać na halę. Zdołał zakręcić może pół obrotu i zdechł całkiem - auto trzeba było dopchnąć na podnośnik.

Myślę, że gdybym tego akumulatora nie zajechał ruszaniem na biegu, to miałby szanse jeszcze trochę popracować. A tak - wytrzymał niemal 9 lat BEZOBSŁUGOWO. Wtedy wymieniłem go na Centrę Plus i musiałem kupić prostownik. Centra zmarła całkiem tuż po gwarancji w 2009 roku, po drodze dostarczając mi sporo siwych włosów. Kolejny, no-name z papierową, małą naklejką DAEWOO wytrzymał 6 lat. Obecny ma 4 lata i zdycha ale dlatego, że auto od maja stoi czekając na litościwego blacharza.

Reply to
RoMan Mandziejewicz

Pan J.F. napisał:

Ale w zimie, czy w lecie?

Jest to jakis pomysł. Można zaoszczędzić na wymianie opon -- na zmianę kupować samochody letnie i zimowe.

Ja z tych, co jeżdżą długo. Nie pamiętam ile dokładnie wytrzymuja, ale na pewno jedne miniej, inne więcej. Jak trzeba, to wymieniam.

Reply to
invalid unparseable

Dnia Sun, 30 Dec 2018 14:59:47 +0100, Jarosław Sokołowski napisał(a):

Nawet nie pamietam ... ale w zimie zapalal mi swietnie :-) Poza tym myslisz, ze to w 3 miesiace tak pojemnosc spadla ? Latami spadala :-)

Znalem takiego, co mowil ze żonę i samochod trzeba trzymac krotko. Samochod nie dluzej niz rok i sprzedac z zyskiem.

Ja nie z tych, ale jak sie kupuje nastoletni samochod, to on dlugo nie pojezdzi.

To dodaj jeszcze, ze moze sie alternator uszkodzic, albo rozrusznik, i wina nie lezy w akumulatorze ...

J.

Reply to
J.F.

Pan J.F. napisał:

Z moich obserwacji wynika, że agonia alumulatora, o wcześniejszym statusie "jak nowy", to tak bardziej 3 tygodnie niz miesiące.

Ja z zyskiem nie potrafię. Gdybym tak umiał, to bym został handlarzem samochowym. Dwa ostatnie, trzymane od nowości, oddałem za darmo rodzinie i dobrym znajomym. Wcześniej albo mi kradli, albo rozbijali. Źli ludzie.

W obecnych warunkach uważam, że wydawanie na automobil więcej niż circa miesięczne dochody nie ma uzasadnienia. Ale nie implikuje to zakupu, który musi się zaraz rozpaść. Dwadzieścia lat temu tak dobrze nie było, więc jest postęp.

Reply to
invalid unparseable

Dnia Sun, 30 Dec 2018 17:22:27 +0100, Jarosław Sokołowski napisał(a):

No, tak jak u mnie - wystarczylo raz zapomniec swiatel zgasic i w jeden dzien od stanu "swietnie zapala" zmienil sie w "stary zlom" :-)

Nowsze owszem - dwa ostatnie padly mi na zwarcie celi, to chyba nawet nie jest 3 tygodnie ...

No i efekt taki, ze kupujesz auto ze sprawnym akumulatorem i oponami, potem trzeba zmienic, i ile wytrzyma nowy to nie wiesz.

A ja powoli zmieniam zdanie. Te mondeo tak szybko rdzewieja ... co z tego, ze jedna pensja, skoro starcza na rok czy dwa :-)

J.

Reply to
J.F.

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.