Twórcy Kicada postanowili zrobić prezent na święta i wypuścili wersję
6.0. Zmian jest sporo, rozbudowane DRC w PCB, możliwość zdefiniowania stack-upu. Zmieniono i rozbudowano formaty plików sch, pcb, więc nie będzie można cofnąć projektu z Kicada 6 do 5 gdyby coś się posypało w nowej wersji.
No to już się nie obejdzie bez nowego komputera z Win10. Ale, że przez nowy nieład koszty lepiej robić w 2022 więc jeszcze trochę poczekam zanim spróbuję KiCad 6 :( P.G.
A ja widzę :) Nigdy tego (ani wirtualnej - właśnie nie wiem jak to zwać (partycji ?), ani Linuxa) nie robiłem i:
- nie wiem jak się do tego w ogóle zabrać,
- nie mam pojęcia czym się kierować wybierając tę czy inną wersję Linuxa,
- nie wiem, czy wybór wersji to już koniec decydowania, czy nie ma jakichś podwersji i trzeba wiedzieć co się wybiera i dlaczego,
- widzę na forum KiCada, że instalacja pod Linuxem jest chyba bardziej skomplikowana niż pod Windows,
- nie wiem, czy uruchamianie KiCada pod Linuxem, a wszystkiego innego pod Windows nie prowadzi do jakichś problemów, o których teraz nawet nie wiem, że mogą istnieć.
Niestety - nie jestem w ogóle biegły w temacie systemy itp. Powiem więcej zrobienie czegokolwiek doprowadza mnie często do białej gorączki.
Skojarzenie - nie planowałem tego pisać. Jakbym planował to pewnie powinno być w osobnym wątku i pewnie nie na tej grupie....
W październiku kupiłem drukarkę HP i do dziś mi się nie udało jej zainstalować (jako sieciowej), a podobno to się samo robi. Próbuję to zrobić z doskoku w bardzo ograniczonym czasie (jako ostatnia czynność przed wyjazdem po 2 dniach prac - wieszanie karniszy, kupowanie, wożenie i składanie mebli itp). Pierwsza próba w październiku. Niby wejść gdzieś na stronę i samo poprowadzi. No to poprowadziło. Po drodze:
- pominąłem opcjonalne tworzenie sobie gdzieś tam kont (chyba Microsoft i HP) bo ja chcę przecież tylko zainstalować drukarkę,
- zgodziłem się na przełączenie komputera z wifi 5G na 2.4G, bo drukarka nie może być na 5G,
- wypytywał o hasło do wifi i jakoś przekazał je drukarce (kabla USB nie rozpakowywałem, bo było napisane, że połączyć tylko jak sobie zażyczy - nie zażyczył sobie) bo drukarka przestała mrugać znaczkiem wifi i zaczęła świecić na stałe - że niby połączona.
Skutek - drukarka jest widoczna na komputerze. Próba drukowania 1 strony pdf kończy się informacją, że wszystko dobrze i udało nam się zaoszczędzić 15% tonera i potem wyskakuje w prawym dolnym rogu okienko, że drukarka jest off-line. Nie wiem jak mi się ją udało znów zrobić on-line, ale kolejna próba i ten sam efekt. Druknąłem jej stronę konfiguracji i zauważyłem, że ma już wypełnione dane dla drukowania direct (wcześniej były puste). No to połączyłem komputer do sieci wystawianej przez drukarkę i się udało - drukuje. Był już środek nocy więc w samochód i jedziemy do domu.
Działało (jako drukowanie direct) dopóki syn nie wziął komputera na chwilę na uczelnię. Jak wrócił to już przestało. Próbował się zalogować do sieci drukarki, ale się nie dawało.
Druga próba (jakieś 3 tygodnie temu). Mi też się nie udaje zalogować do direct (hasło, które drukarka wypisuje na swojej stronie konfiguracji nie działa). Pojęcia nie mam w czym może być problem - sieć drukarki komputer widzi i poprzednio to zadziałało. No dobra wypakowuję z folii kabel USB. Może po USB się uda drukować. Podłączam. Coś pisze, że trzeba zrestartować system - się zgadzam. Wypisuje, że musi coś zaktualizować. Po 30 minutach miał 5%, a my wsiedliśmy w samochód i wróciliśmy do Gdańska.
Tuż przed Świętami zabrałem drukarkę i komputer do Gdańska, ale do dziś miałem ważniejsze rzeczy na głowie. Mam czas do środy aby próbować się nauczyć o co to biega. Niestety nie mam tu tamtego routera :( P.G.
Żaden ze mnie specjalista w temacie drukarek, ale moja domowa drukarka działa bezprzewodowo (wifi) niezawodnie od wielu lat. Samsung M2825. Drukuję po TCP/9100 (JetDirect), z Linuksa.
Konfiguracja po stronie drukarki ogranicza się do web wizarda, w którym trzeba wyklikać nazwę AP i podać hasło WPA. Wizard do wykonania oczywiście via zwyczajny Ethernet).
Naprawdę miałem miałem taki fart, że trafiłem działający okaz?
Ja to rozumiem (według nazwy), że jest to odpowiednik u mnie wifi-direct
- czyli drukarka nie jest sieciowa (że komputery łączą się z nią przez router) tylko połączenie jest direct - jak po USB tylko bez kabla.
Mi sieciowo się nie udało, a wifi-direct zadziałało od razu. Tylko kompletnie nie rozumiem dlaczego nagle przestało działać (po tym gdy komputer był tymczasowo połączony z siecią na uczelni) i nie udaje się przywrócić tego działania. P.G.
To taka drukarka, którą da się połaczyć z domowym wifi i drukować tak, jak gdyby była wpięta w ethernet z normalnym portem, rozpoznawanym przez windowsa, bez udziału żałosnych produktów pośredniczących producenta.
No a jak inaczej "przez wifi" sobie wyobrażasz? Drukarka ma interfejs sieciowy, z punktu widzenia transportu (np. tcpip) jest to przezroczyste dla klienta.
Bardzi przydatna funkcja jeśli potrzebujesz wydrukować coś zasilając oba urządzenia z powerbanka w środku pola w Podlaskiem. W teorii jest nawet ustandaryzowana, w pocie czoła, przez stosowne komitety.
Z jakiejś przyczyny bardzo mocno reklamowana jako ta *właściwa* forma, przydatna również w domu. Ma zazwyczaj dokładnie te same wady co inne gównotechnologie oparte o wifi, jak Miracast (uniemożliwia normalną pracę po wifi).
2021-12-27 o 20:16 +0100, Jarosław Sokołowski napisał:
Jakoś miesiąc temu wymieniłem bęben oraz toner (nie wiem czy potrzebnie oba, no ale była okazja zrobić koszt 2021). Znów drukuje pięknie. Zarówno toner, jak i bęben wskazywały co prawda że zostało im jeszcze
50% życia, no ale widocznie te wskazania nie do końca wiarygodne są.
I ja twoją wypowiedź tak zrozumiałem... Że normalny interfejs sieciowy wifi z dostępem JetDirect to jakiś biały kruk. Nie mam porównania więc się wykłócał nie będę, ale wydawało mi się że to najpodstawowsza funkcja której można oczekiwać od drukarki z wifi...
Ta moja ma również jakieś inne wynalazki, w menu konfiguracyjnym widzę: LPR, IPP, AirPrint, WSD, Google Cloud Print, SLP, UPnP, mDNS, WiFi Direct...
Większość nie wiem w ogóle czym jest, ani też nie próbowałem tego uruchamiać bo i na co mi jakieś młodzieżowe wynalazki. Instalując ją zaptaszkowałem tylko JetDirect (dla niepoznaki nazwanym "Raw TCP/IP Printing") i działa. Tak po prostu.
Drukarka ma też jakiś przycisk "WPS" na wierzchu. Nie do końca wiem po co to, ale czasem jak przechodzę obok to mrugnie do mnie dowcipnie. Zawsze mu odmrugowuję uprzejmie, bo i po co zwady szukać.
A może bębnowi kiedyś zresetowałeś licznik. U mnie bęben doszedł do 12 tys stron i coś mi zaczęło wypisywać, ale znalazłem jak zresetować licznik i liczy od nowa. Jak będzie smużył to może będzie właśnie pisał, że ma jeszcze 50% życia. Mam już nowy bęben, ale zmienię jak będzie faktycznie trzeba. P.G.
Gdzie tam, ja nie z tych co takie rzeczy kombinują. Licznik w mojej Dacii też mam oryginalny, nie kręcony. :)
Ale jak pisałem wcześniej - nie wiem, czy to faktycznie bęben dogorywał, czy po prostu tusz się kończył. Ten wbudowany licznik podaje wartości dla jakichś "typowych" wydruków, może te moje są po prostu jakieś nietypowe. W każdym razie po wydrukach nie umiałem zgadnąć co się kończy, a wyglądało to tak, że pojawiały się jaśniejsze pionowe smugi. Z jednej strony kartki jakby dużo więcej, niż z drugiej.
Nie mam czasu wnikać w takie rzeczy, więc wymieniłem obie rzeczy. Dodam, że drukarka u mnie ma lekkie życie, 5 lat temu kupiłem kilka ryz papieru A4, na dziś w szafie zostały mi jeszcze ze dwie. Podejrzewam więc, że mógł mieć również miejsce jakiś proces starzenia/utleniania tuszu lub bębna, niezależny od jego faktycznego zużycia.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.