Nie polecam pendrivów - to są fake'i. Mój pendrive 256gb - miał tylko 13 gb z czego 1.8gb uszkodzone, po wymianie miał 7Gb z czego 2 GB uszkodzone. A system zawsze pokazuje pojemnośc 245gb - tak sprytnie są oprogramowane! Niestety dałem się nabrać.
Użytkownik "Marek" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@news.neostrada.pl... On Thu, 3 Mar 2016 17:15:35 +0100, "J.F."
A niby dlaczego nie moze ? Karta raportuje blokow na 256GB, stosowny do tego fs jest zalozony, i nawet bledow przy zapisie nie ma, bo karta bledow nie zglasza, tylko robi modulo 32GB (moglaby tez w proznie).
Dopiero jak zapiszesz ponad 32GB danych, to zaczynaja sie klopoty z odczytem.
I nie wiem - sprzedawcy, producenci tzn oszusci, hurtownicy, producenci nieswiadomi - np chcieli wyprodukowac 256G, ale ktos pomylil magazynek z chipami i zamontowali 32GB ...
Teraz to nie wiem, ale byl wysyp takich - 32GB a naprawde 4 czy 8.
Co ciekawe - jeden taki na allegro sprzedawal, zwroty przyjmowal ... i dalej sprzedawal. Zawsze sie znajdzie jakis klient, co kupi i nie sprawdzi od razu ? Albo bedzie bedzie narzekal ze karta mu sie zepsula, a paragon zgubi czy przyjmie ze zrozumieniem - rok byla dobra, taki teraz szajs robia.
Użytkownik "Marek" snipped-for-privacy@fakeemail.com napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...
A wcale nie. Gorzej. Może ci podstawić całą pojemność, lecz fizycznie, będą w tym jedynie "grosze". Osobiście, temi rencamy macałem dwa pędraki, które znajomy kupił na jakiejś wycieczce w Kanadzie i cuś-się-schrzaniło. Peniski były ledwie po jednym gigu, ładnie zroione, dość prosto, acz jednak elegancko w blisterki zapakowane i znajomy na jeden z nich zgrał zrobione tam zdjęcia. Jak wrócił do kraju, ze zdjęć nici. Jedynie kawałek pierwszego udało mi się odzyskać i to tylko dlatego, że niektóre programy zapisują miniaturkę zdjęcia w tym samym pliku, co zdjęcie główne. Zyskaliśmy więc jedno niezbyt wyraźne zdjęcie. Szczęśliwie, udało się te zdjęcia ponownie odebrać z Kanady via net. Wziąłem je na tapetę, te peny i się okazało, że sprawnej pamięci w obu jest jedynie po 128... kB. Reszta niby się zapisywała, lecz po odczycie były tam już same zera. Co śmieszne, mimo, że dobre obszary niemalże się pokrywały, jednak nie były identyczne. Żadnych błędów zapisu, żadnych błędów odczytu, jedynym znakiem, że coś jest nie tak, był bardzo spowolniony transfer na sprawnym obszarze i bardzo bardzo na niesprawnym (do ok. 0.2-0.3 MB/s).
Ale nie da się przecie! zapisać więcej niż fizyczna pojemność i to wyjdzie od razu przy zapisie i próbie odczytu pow. tej pojemności! To miałem na myśli.
kontroler z przylutowanym 8-32gb a zaprogramowany na 256gb
95% uzytkownikow nie zaczyna od h2testw czy innego programu sprawdzajacego nosnik, tylko wklada i uzywa
o ile nie wrzuca od razu wiecej danych niz kosc ma faktycznie pojemnosci to problemu nie zauwaza (a biorac pod uwage predkosc zapisu na poziomie 1-3 MB/s to malo kto ma szanse predko sie zorientowac - przez pierwsza 1-3 godziny zapisu wszystko dziala jak powinno)
Ale dlaczego? Zapisze wyżej to zmapuje mu w pamięci niżej. Jeśli będzie się przy czytaniu odwoływał do tego adresu wyżej do odczyta to co przed chwilą zapisał. Dopiero gdy sięgnie po stare pliki to okaże się, że nie mają spójności bo część sektorów ma zapisane coś innego.
Oczywiscie oszustowo wyjdzie jak zapiszesz cala karte i sprawdzisz odczyt. Ale malo kto to robi... Jak tylko losowo zapiszesz pare sektorow w przypadkowych miejscach to z duzym prawdopodobienstwem niczego nie zauwazysz.
O ile pamiętam to fat jest dość głupi. A jak ma się przejawiać ta niekonsystencja? Że system stwierdzi, ze dysk wymaga sprawdzenia? Od W7 wzwyż każdy pendrajw mi coś takiego zgłasza. Podejrzewam, że gdyby próbować postawić na takim oszukanym dysku ntfs czy ext3 lub 4 to problemy wyszłyby znaczne szybciej.
Myslisz sie. Dopiero po nagraniu odpowiedniej ilosci danych zostanie zajechany boot sector, fat, root dir ... a system moze tego nawet nie zauwazy, jesli te dane trzyma w cache. Dopiero przy drugim wlozeniu ... albo i tez nie, bo jesli przed wyjeciem zapisze katalog z cache to bedzie sprawiala wrazenie, ze pliki sa. Choc boot sectora chyba nie ma powodu zapisywac.
A jak ktos wsadzi sobie np do aparatu, to moze dlugo zdjecia robic zanim sobie cos zepsuje. A potem bedzie narzekal, ze noname szybko padaja.
Po prostu - czujnosc trzeba zachowac. Jesli karty na rynku kosztuja 200-300zl, to taka za 50 zl smierdzi przekretem.
Test na szybko na sprzęcie developerskim: w usb jest włożony moduł usb ram. $ mkfs.msdos /dev/sdc1 $ mount /devsdc1 /mnt $ cd /mnt && mkdir dir && echo test > dir/file $ mount -o remount /mnt #wywalam cache
teraz w module usb ram w funkcji read_sector przełączam aby zwracała losowe dane zamiast faktyczną zawartość żądanego sektora, po czym próba odczytu zawartości dir:
$ ls dir ls: cannot access ??m({?: Input/output error
Boot sector sterownik czyta raz, przy wsadzeniu karty. Potem moze zawartosc ulec zmianie, a sterownik nawet tego nie zauwazy. Dopiero jak karte wyjmiesz i wsadzisz - to napisze ze jest zle sformatowana, albo wyleci z hukiem, lub po cichu.
FAT i root dir - tu roznie moze byc z trzymaniem w cache. Ale nawet jesli trzyma krotko i odczyta ponownie - to przyjmie za dobra monete to co odczytal. Tylko uzytkownik sie zdziwi, ze przed chwila plik nagrywal, teraz go nie ma, a w ogole sa jakies smieci na karcie. Bo tak to bedzie wygladalo.
I tylko gdzies tam moze sie maly blad wyswietlic, ze bledy dziwne na dysku, bo z danych wynika, ze trzeba odczytac sektory spoza dostepnego zakresu. Ale to wyskoczy dopiero przy odczycie danych - nie przy zapisie.
Tak czy inaczej - ktos, kto nie przekroczy rzeczywistej pojemnosci karty, ten nawet nic nie zauwazy. A potem moze zwalic na to ze karta sie zepsula.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.