Osoba podpisana jako Jarosław Sokołowski snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> w artykule <news: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl> pisze:
Nie. To jest jednolity interfejs www dla list dyskusyjnych i usenetowych grup dyskusyjnych. Kiedyś to może było zbliżone do forum www, teraz to jest raczej webmail, choćby dlatego, że nie ma możliwości przeglądania listy grup w danej hierarchii.
I w Google tego nie wymyślili, tylko poszli śladem Yahoo!
Yahoo w 2000 r. wykupiło firmę eGroups obsługującą listy dyskusyjne (znane wcześniej jako MakeList i ONElist) i przemianowały tę usługę na Yahoo! Groups. Google wykupił Dejanews dopiero w 2001 r., po czym zajął się kompletowaniem archiwów Usenetu. Dopiero po jakimś czasie archiwa zostały udostępnione jako Google Groups, przy czym Google dał możliwość pisania na _grupy_ dyskusyjne i tworzenia własnych _list_ dyskusyjnych przy wykorzystaniu tego samego interfejsu www.
Od tego czasu wszystko szło coraz gorzej, aż wreszcie zamiast usuwać spam z Google Groups zaczęto usuwać grupy dyskusyjne z wyników wyszukiwań.
Google killed the Usenet star.
Jeśli ktoś nie wierzy, może sprawdzić, jak łatwo znaleźć jakieś tematy z grup dyskusyjnych na wielu forach klonujących archiwa grup, aby zarabiać na reklamach i jak trudno znaleźć wątki z tymi samymi tematami w usenetowych archiwach Google Groups.
Jak zwał, tak zwał. Chociaż co do list dyskusyjnych i interfejsów www do nich, to ja mam swój pogląd. Gdybym miał oceniać to co robią jako listserver z przyległościami, to by dostali marną notę. Na forach zupełnie się nie znam, stąd moja łagodna ocena.
[...]
To oczywiście bardzo dobrze pamiętam. Nie było tak fatalnie. To znaczy z tym googlem nie było fatalnie. Jak ktoś napisał co przez ten interfejs, to dało się przeczytać. Samo archiwum deja.com było oczywiście znakomite. Później w rękach google staczało się, aż osiągnęło dno. Żyje ono jeszcze?
Do jednej _listy_ dyskusyjnej w google, to nawet jestm zapisany. Ale nie widziałem interfejsu na oczy. Ktoś mnie po prostu gdzieś dopisał, i od tego czasu dostaje maile. Sortowane u mnie przez procmail, więc porządek jest zachowany.
No właśnie, a nie można by po prostu wyrżnąć w cholerę ruchu z serwera
*.googglegrops.com idącego do serwerów NNTP? To taka mała prośba ze strony mojej skromnej osoby w stosunku do Osoby Bywałej. Da się?
A fejsbuk zabija wszystko. No, może prawie wszystko -- ja w każdym razie mam nadzieję, że jak nie pozowlimy na przemieszanie Usenetu z forami (czy innymi glistami, jeśli kto woli tak to nazywać), to ten Usenet może ocaleje. Jeśli nie, to nas rozdziobią (niekoniecznie kruki i wrony).
Na tych forach, to ja nawet nie próbowałem niczego szukać. Ale jak wpisuję coś w goole.pl, to mi bardzo często wyskakują te sklonowane archiwa.
Użytkownik "Andrzej P. Wozniak" snipped-for-privacy@poczta.onet.pl.invalid> napisał w wiadomości news:527ecd11$0$2287$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...
Weź nie mów... zesrać się można, zanim coś porządnie się znajdzie. Jest coraz gorzej. Kiedyś coś znaleźć w newsach, to chwila moment, zadaję zestaw parametrów, szukaj, tadaaa. Dziś, albo nie wyskoczy nic, albo w pizdu doczepek, nie wiadomo od której zacząć... Ja tam wolę prymitywniej spod OE, ale przynajmniej wiem, jak się w tym poruszać.
Google też nie miało pomysłu. A jeśli, to kiepski. To było w czasie, kiedy wszyscy rzucili się na Usenet -- i hajda, dalej go pod strzechy wprowadzać i ulepszać. Na główniej stronie gazeta.pl był link do grup dyskusyjnych, z zachętą, że to takie fajne i że można na każdy temat podyskutować. To samo w onetach, interiach czy innych. Zrobione to tak, że pod spodem normalny serwer NNTP, a do tego dodana bramka WWW.
Na te bramki, to z początku troche ludzi się rzuciło (to chyba tam miał być zarobek z reklam), ale szybko sobie poszli precz albo się nawrócili i zaczęli normalnie korzystać z Usenetu. Zostali nieliczni. Na jednego bramkarza przypadło daleko więcej niż dziesięciu darmozjadów strzelających gole wprost do serwera NNTP przez port 119.
Aż dziw bierze, że to aż tak długo wytrzymało. Dopiero kompletna bryndza finansowa skłoniła portalozę do cięcia wszystkiego co się da. Przykurzone bramki zamknięto niemal z dnia na dzień, mało kto to zauważył, nikt nie płakał po nich. Serwery wyłączono niedawno, jeden po drugim. Zamieszanie było większe, na każdej grupie pojawił się wątek "Jaki serwer" -- ale pytających pouczono, poradzono to i owo i sytuacja wróciła do normy.
Teraz, jak ktoś chce korzystać z bramki WWW, zostało mu chyba tylko google. Dobrze myślę? Tu jest trochę inaczej, bo nie ma i nigdy nie było serwera NNTP dostępnego dla ludu. Ale czy to tak długo wytrzyma? Google ma albo dobre i bezpłatne usługi, albo takie, na których zarabia. Grupy nie należą do żadnej z tych kategorii. Więc pewnie wkrótce to wyłączą. Wytłumaczy się ludziom, że do dyskusji służy G+.
Osoba podpisana jako Jarosław Sokołowski snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> w artykule <news: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl> pisze:
Nie znam żadnego interfejsu www, który by dorównywał choćby OE, a Google się pod tym względem szczególnie nie wyróżniają.
Pominąłem fakt, że najnowszy interfejs Google Groups miał być skrzyżowaniem webmaila z prymitywnym forum, ale teraz to się zrobiło jakieś kafelkowe paskudztwo. W jednym z widoków aby zobaczyć początek drzewka wątku, trzeba mieć pionowo ustawiony monitor hiperpanoramiczny (21:9) albo w wersji macanej przesmyrać jakieś dziesięć ekranów.
Jak już napisałem, archiwum zostało uzupełnione i wciąż istnieje, jednak obecnie dostęp do niego jest porównywalny z dostępem do tajnych archiwów ZSRR - jak chcecie, to udostępnimy, co chcemy, ale nie chcemy…
Nie da się, choćby dlatego, że nikomu na tym nie zależy. Swego czasu powodem blokady Google Groups był brak reakcji abuse na spam, ale kiedy zaczęły znikać serwery portali czy dostawców Internetu okazało się, że wybór jest niewielki - albo dopuścić ruch z zagranicznych serwerów też blokowanych za spam albo ustąpić użytkownikom powszechnie korzystającym z archiwum Google Groups. Napisz na pl.news.admin albo znajdź serwer, który Google Groups wycina.
Usenet już jest niszowy i nie zanosi się na to, by jego popularność wzrosła, więc raczej pozostanie poza polem widzenia FB.
Osoba podpisana jako RoMan Mandziejewicz snipped-for-privacy@pik-net.pl.invalid> w artykule <news: snipped-for-privacy@pik-net.pl.invalid> pisze:
Znajdujesz tyle, na ile Ci Google pozwalają. Tak się dzieje już od paru lat, kiedy zarzucili pełne indeksowanie i zaczęli stosować algorytmy indeksowania z filtrowaniem przeznaczone dla www. W ten właśnie sposób zabili wartość archiwum Usenetu - przez istotne utrudnienie znalezienia w nim czegokolwiek sensownego.
Osoba podpisana jako A.L. snipped-for-privacy@aol.com w artykule <news: snipped-for-privacy@4ax.com pisze:
[...]
To nie tak. Serwis Dejanews padł, kiedy pękła bańka internetowa. Dejanews sprzedał Deja.com (coś na wzór porównywarki cen) eBayowi, a Google skorzystał z okazji i wykupił resztę, przy czym początkowo miał dobre zamiary - skompletował archiwum i zachował dostęp oferowany przez My Deja News, a serwis Deja Communities (prywatne listy/fora dyskusyjne) zastąpił własnymi listami Google Groups. Wszystko dobrze działało, dopóki w nazwie widniało słowo "beta". Potem zaczęło się psucie interfejsu, a później do tego dołączyło psucie wyszukiwarki, jednak skompletowane archiwum w dalszym ciągu istnieje, tylko dostęp do niego jest koszmarny.
Osoba podpisana jako Jarosław Sokołowski snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> w artykule <news: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl> pisze:
Pomysł mieli niekiepski, bo taki sam jak dla ogólnej wyszukiwarki, czyli tekstowe reklamy kontekstowe. Kiepska okazała się jego realizacja, bo:
- Zezwolili na spamowaniei inne śmieci, ale ich nie usuwali. No chyba że nie mogli usuwać, bo prawie od samego początku współpracowali z NSA (może rok 2001 jest nieprzypadkowy). Usuwanie śmieci z wyników wyszukiwania przez odfiltrowanie jest niedobre, bo nie można użyć wyszukiwarki, żeby wskazać te śmieci do usunięcia przez adminów serwerów, z których zostały wysłane.
- Internet jako całość dynamicznie się zmienia, więc można oczekiwać codziennie innych wyników wyszukiwania w aktualnych zasobach, jednak w zhierarchizowanym archiwum grup wyniki wyszukiwania dotyczące starszych tematów powinny być stabilne. Stosowanie w obu przypadkach tych samych algorytmów do oceniania wartości wyników jest nieuzasadnione.
Tymczasem Google zaczął ukrywać i spam, i to, co stare i obecnie prezentuje informację mniej więcej tak: Istnieje zylion wyników wyszukiwań, widzisz pierwsze najbardziej trafne. Patrzysz na listę i widzisz, że te wyniki pochodzą głównie z jednej grupy, więc otwierasz nową kartę i każesz ograniczyć wyniki wyszukiwania, na co dostajesz odpowiedź, że teraz nic nie znaleziono. Próbujesz inaczej - zaczynasz przeglądać wyniki na liście globalnego wyszukiwania i znajdujesz wskazówki „Szukaj starszych wyników w archiwum”. Okazuje się, że widzisz tylko wyniki najnowsze, ale na następnych stronach są również wyniki starsze. Otwierasz zatem kolejną kartę, każesz ograniczyć wyniki do najstarszych i znowu dostajesz komunikat o braku wyników.
To jest oczywista nieprawda, bo przecież wciąż masz otwarte wyniki wyszukiwania globalnego i możesz przejść do kolejnych stron i do każdego znalezionego tam wątku.
Własne serwery nie były problemem, póki miały admina i dział abuse. Problemem był brak wyraźnego odróżnienia między portalowymi forami a grupami dyskusyjnymi, co wprowadzało w błąd mało zaawansowanych użytkowników – stąd częste wówczas uwagi „To nie jest forum na Onecie”.
Problemem były też dziesiątki branżowych czy amatorskich portalików, które uruchamiały własny interfejs www działający w trybie czytnika. Taki interfejs często był dziurawy lub nienadzorowany, więc jak go znaleźli spamerzy, to błyskawicznie zalewał grupy śmieciami wysyłanymi przez spamboty.
Zostały jeszcze nieliczne bramki na portalach branżowych, których admini zadbali o poprawną konfigurację i zgodę admina serwera NNTP, przez który wysyłają wiadomości.
Z punktu widzenia świadomości Zwykłych Użytkowników (TM) już jest problem, bo ignorancja rośnie. Wyjaśnię na przykładzie Wikipedii. Wśród polskich wikiladminów od dawna panuje ucinanie rzeczowej, ale rozbudowanej dyskusji argumentem "Tu nie grupy dyskusyjne". W ślad za tym uznano (wbrew dowodom z wyszukiwania), że linki z www (nawet do durnego amatorskiego portaliku) są bardziej wartościowe niż linki z Usenetu i zaczęto te ostatnie usuwać z artykułów, choćby to były artykuły dotyczące właśnie Usenetu. W tym samym czasie podobnie działo się na anglojęzycznej Wiki, ale tam pozostawiano niezbędne linki do grup i pojawiały się dobre artykuły związane z grupami. Ostatnio jednak i en-Wiki dopadła fala ignorancji, bo np. skasowano artykuł dotyczący dobrze znanego czytnika:
formatting link
ciekawe, ignorancja wikipedystów wzrosła do tego stopnia, że nie usunięto linków z interwiki, więc strona niemiecka i polska wciąż wskazują na _istnienie_ strony anglojęzycznej.
Wydaje mi się, że z wyłączeniem archiwum byłby duży problem, bo drugiego takiego nie ma. A dyskusje nie tyle się zlikwiduje, co zintegruje z innymi usługami G+.
To nie jest kwestia kilku lat. Od przejęcia DejaNews po prostu jest dziura w archiwum. Tak jakby nie przekazano albo w nie zaindeksowano całego, wielkiego bloku.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.