W dniu sobota, 19 sierpnia 2017 21:03:06 UTC+2 użytkownik Marek S napisał:
Troche znam Twój bol. W Hameryce oprócz kilku fachow byłem nadwornym konserwatorem i serwisantem kilku urzadzen w gabinecie radiologicznym zajmujacycm się prześwietlaniem kobiecych przedsiewziec pod katem obecności raka piersi. Pani doktor. Polka, miała kilka takich swiecacych płaskich skrzynek ze swietlowkami do oglądania klisz. Opisany przez Ciebie objaw rozwiazywalem przez odwrotone wstawianie swietlowek bo jedna strona (zazaenie) się przepalalo. Albo wymienilaem te, które się nie zapalaly i to pomagalo. Dopiero jak to nie pomagalo to musialem ze złomu wydlubywac dławik lub kupic nowy i go wymienić. W elektronice nie trzeba było nic grzebać., bpo praktycznie jej tam nie było, bo sprzet, podobnie jak pani doktor stary był. Ale za to młode pacjentki można było czasem popopdziwiac pod katem rozmiaru i jedrnosci ich ppiesi, które niepotrzebnie sobie przeswietlaly tracac czas pieniadze i zdrowie bo podobno po 10-ciu takich przeswietleniach rak piersi się od tych naswietlen rentgenowskich się pojawia. Ale ad rem. Jako ciekawostke w celu poszerzenia wiedzy, chciałbym podzielić się moim swoistym wynalazkiem, który zrealizowałem około roku 1970 w czasie gwaltownego poawiania się dyskotek. Temu, co to szczerzyl kly z nad konsolety, a prowadzącego te dyskotekę w klubie Politechniki Krakowskiej pod owczesna i chyba obecna nazwa "Pod przewiazka", zbudowałem "swiatla" pracujące na trzech kolorowych swietlowkach. Uklad sterowania był na lampach, z koncowka mocy na EL 34. Niestety schemat mi potem ktorys z dociekliwych lokatorow Ukradl. Lacznie z rocznikami ruskiego "Radia", z którego idee tego urządzenia zaczerpnalem. Pamietam tylko, ze nawijałem 100 watowe trafo majace trzy 6 woltowe uzwojenia zarzenia, uzwojenie anodowe około 300 V i uzwojenie wykonane bardzo cienkim przewodem, startowe, do zapalania swietlowek. Ono miało wartości około 750 V~ Swietlowka była wlaczona w układ jako normalne obciazenie a klasie A. Przy czym zarzylem tylko jedna strone swietlowki a spiralka drugiej pracowala jako anoda, bez zarzenia. Napiecie wzbudzenia, zmienne, czyli scisle przemienne, było dostarczane przez dużej wartości rezystory, caly czas. Na siatki lamp mocy podawalem sygnal ze wzmacniacza obrabiany przez filtr dolno, gorno i srodkowo-przepustowy. Mialem problemy z tym trzecim ale to-to dzialalo bardzo dobrze i co ważne bezawaryjnie przez kilka lat z uzywalnoscia w soboty i niedziele, wzbudzając zainteresowanie i zazdrości innych dyskograjkow.
Czyli do każdej swietlowki prowadzil kabel czterozylowy; masa, zarzenie "anoda" i te 700 wolt nap. startowego podlaczone do "anody" swietlowki. Mam nadzieje, ze niczego nie pokrecilem. A o ile to moglem jedynie cos pomylic z tym startem bo drutow było cztery a wystarczyloby trzy.
Potem ten caly układ sterujący ktoś się nie bal i go zaj...al. Zostaly tylko swietlowki bo skrzynki były za dlugie do ukradzenia.
I miałem zamówienie na nowy, który zrobiłem już na układach scalonych, tylko koncowki lampowe zostały. Ale co uważam za najwazniejsze i może godne Twojego i Innych zainteresowania to to, ze swiatlo, którym te swietlowki bily po oczach, było dalekie od normalnego swiecenie swietlowek. Ono było ciagle, bez sladu zadnego efektu stroboskopowego. Pulsujace bez bezwladnosci ale miękkie, jak normalna zarowka nie meczace oczu. No i odczuwalna moc swiecenia w porownaniu ze swietlowka podlaczana w sposób standardowy, była lub przynajmniej wydawala się wieksza.
Nawet planowalem, ze jak dostane mieszkanie to sobie zaraz czesc pmieszczen oswietle swietlowkami zasilanymi z jednej strony pradem stalym. Bez zadnych rozrusznikow i chalasujacych balastow. Tylko potraktować te wietlowke jako lampe swiecaca której jedna stron robi za anode a druga, ta z zarzeniem, za katode. Może konstruktorom czy Tobie te wieści pomoga. Ja bym zaryzykowal i probowal je zasilić tak jak opisałem czyli napięciem stalym wygładzonym z wysokonapieciowym wzbudzeniem wysokooporowym i podlaczonym na stale.
Pzdr Tornad