Czy ktoś z was ma doświadczenie z zasilaniem elementów bezprzewodowej infrastruktury sieciowej (np. moduły Ubiquiti Nanostation albo Access Pointy Microtica) z paneli solarnych (oczywiście w połączeniu z jakimś akumulatorem i sterownikiem ładowania).
Chodzą mi po głowie dwa dość konkretne zastosowania:
- Przerzucenie sieci do budynku odległego o kilkaset metrów. Obydwa budynki znajdują się na należącym do mnie terenie, ale niestety nie ma między nimi bezpośredniej optycznej widoczności. W linii prostej mam kępę drzew, które nie należą do mnie i nawet lekkie przycięcie gałęzi nie wchodzi w grę. Robiłem jakiś czas temu eksperymenty i o ile w zimie nie ma problemu z zestawieniem połączenia, to zaraz po tym jak pojawią się liście sygnał znika. Zastanawiam się czy umieszczenie pośrodku kolejnego modułu robiące za repeater nie załatwiłoby sprawy. Problemem niestety jest zasilanie - ciągnięcie 200 metrów kabla 230V trochę mija się z celem, skoro równie dobrze można by tylko trochę dalej przeciągnąć światłowód, łącząc obydwa budynki. Jednocześnie pomyślałem, że skoro miałbym już na słupie access point i źródło energii, to może dałoby się też tam umieścić jakąś małą kamerę i mieć ten kawałek terenu dodatkowo objęty monitoringiem.
- Trochę poważniejsze przedsięwzięcie w postaci budowy krótkofalarskiego HamNetu. Licencję posiadam, a w mojej okolicy mieszka jeszcze kilku krótkofalowców zainteresowanych eksperymentami z tą siecią. Problem polega na tym, że mieszkam raczej w obniżeniu terenu, przez co bezpośredniej widoczności brak. W okolicy jest jednak kilka wzgórz, z których rozpościera się dość imponujący widok. W paru takich miejscach pewnie byłbym w stanie (oczywiście za zgodą znajomego własciciela działki) umieścić taki access point. Problem polega na tym, że mówimy tutaj o działkach rolnych, bez możliwości podciągnięcia elektryczności skądkolwiek. Tak więc w tym przypadku w grę wchodzi już tylko chyba energia ze słońca, ewentualnie wiatru.
Widzę, że nieraz elementy miejskiej infrastruktury bywają (przynajmniej częściowo) zasilane z niewielkich ogniw fotowoltaicznych. Widzę też, że już za kilkaset zł można kupić niewielkie panele z kontrolerami ładowania akumulatorów, które ludzie wykorzystują w projektach elektronicznych.
Stąd mam kilka pytań:
- Jaki musiałby być minimalny rozmiar/moc takiego panelu słonecznego, żeby miało to sens w naszym klimacie?
- Czy jest szansa, że taki moduł radiowy (plus ewentualnie dodatkowe urządzenia, jak kamera czy zestaw czujników) będzie w stanie pracować w nocy na akumulatorze ładowanym w ciągu dnia z panelu solarnego?
- Jakiego uptime'u można się w praktyce spodziewać? Podejrzewam, że w słoneczny, letni dzień nie będzie problemu z zasileniem (jeśli moc panelu zostanie rozsądnie dobrana do poboru prądu). Jednak to z pochmurnymi dniami, albo tymi porami roku, w których dni są krótkie? No i jest jeszcze kwestia potencjalnego zasypania panelu śniegiem...
- Można liczyć na względną bezosobowość takiej instalacji?