Wreszcie kupiłem laminator, wahającym się moge powiedzieć krótko: w porównaniu z prasowaniem żelazkiem laminator jest BOSKI!!! Wygoda pracy nieporównywalna, a efekty końcowe również o wiele lepsze. Druk przetransferowany idealnie, żelazkiem nigdy mi nie wychodziło tak z ręką na sercu idealnie, zawsze gdzieś coś trzeba było mazakiem poprawić, zwłaszcza na płaszczyznach. Tu 100% przeniesienia, płaszczyzna, nie płaszczyzna, literki, duperelki, wszystko idealnie, jedyny babol, jaki się pojawił był z mojej winy: nie dotarłem dokładnie papierem ściernym miedzi wzdłuż jednej krawędzi i ścieżka tamtędy idąca przetransferowała się jak najbardziej, ale przy ścieraniu palcem resztek papieru zeszła wraz z nim.
Laminator kupiłem taki:
Oryginalna "elektronika" to majstersztyk automatyki realizowanej na diodach, wraz z czterema termostatami (mechanicznymi) zapewniał szybki rozgrzew, a potem dogrzewanie i 'stabilizację' temperatury w dwóch wartościach: ok. 110 i ok. 120 stopni (dwie różne grubości folii). Do naszych celów nie nadaje się kompetnie jest do wywalenia w całości, u siebie zostawiłem jedynie bezpiecznik termiczny opisany "193st" - nie przewiduję wyższych temperatur niż 180st, więc wystarczy :-)
Pierwsza płytka, to oczywiście termostat do niego, póki co coś ultraprostego: komparator, triak i termistor od złomowanego fusera z drukarki laserowej. W porównaniu z normalnym termistorem jest mocno nieliniowy, więc jakieś ewentualne przyszłościowe plany wymiany tego termostatu na bardziej złożony, z pomiarem temperatury, musiałyby się wiązać z jego podmianą na termoparę albo tablicowaniem charakterystyki i obróbką procem.
Na koniec jedno pytanie: ile razy przepuszczacie płytkę przez laminator? Tą pierwszą na wsiakij słuczaj puściłem cztery razy, ale może niepotrzebnie, może raz wystarczy? Jeśli nie, to czy próbował ktoś spowolnić silnik obracający wałkami? To taki silnik, jak typowo sa stosowane np. w mechanicznych programatorach do pralek automatycznych, teoretycznie regulacja jego obrotów, to tylko falownik, ale przy tak małym silniku może wystarczyłby triak i wycinanie np. co drugiego czy co trzeciego okresu?
J.