witam
bawię się taśmami led. od kilku lat całe mieszkanie mam oświetlone ledami i ktoś mnie poprosił o parę takich lampek. zamówiłem najtańsze zdawałoby się badziewie, ale model 2835 (uważam je za najlepsze). taśma led, niestety, ze śladową zawartością miedzi. to znaczy że zasilana z
12.0V, na końcu (5 metrów) ma tylko 9.3v. no żenada. do moich zabawek nadaje się, ale jako całość - dyskwalifikacja. ale ze syn mi pomagał, obiecałem mu że coś na koniec wybuchniemy albo przeprądzimy widowiskowo. Więc sekcje która znamionowo w idealnych warunkach pobiera 17 mA podłączyłem pod 14.4V, licząc na powolną śmierć. przy 35mA nic ciekawego się nie stało. 200% normy nie zrobiło wrażenia. no to lecimy dalej. zasilacz z laptopa 18V - diody świecą jak dzikie, w oczach nam się mieni, miernik wskazuje okolice 50mA. po kilku minutach diody dość ciepłe, rezystor (150ohm) gorący jak diabli. syn machnął ręką, zdegustowany, poszedł sobie. no to się zastanawiam co jest nieteges, że żyją. Znaczny przyrost prądu, powoduje już nieznaczny wzrost jasności - to oczywiste. ale ile to się widuje migających sekcji w taśmach led? Co prawda w 5050 albo 3528, ale jednak! tam przeprądzenie nie przekroczyło nawet paru procent, a ja mam 300!. no to jeszcze raz. i teraz - wydawało by mi się- najdziwniejsze. przepinam tą męczoną sekcje diód na 12v i.... 17mA. jakby nic się nie stało. jakby nie było tortur!. Najtańsze chińskie badziewie!. no to już sprawa honoru. wywaliłem rezystorek, zwarłem ścieżki, podłączyłem do napięcia.... miernik wywalił "1" czyli przez moment było ponad 200mA i... świecą dalej!!! prąd ustabilizował się na 90mA. diody wściekle gorące. czekam czekam... Nareszcie! dzieje się coś! taśma dwustronnie klejąca od ciepła odpadła.....ToMasz