albo się plastik złamie w tylnej kieszeni spodni? ;)
albo się plastik złamie w tylnej kieszeni spodni? ;)
Ano ma taką wyższość, że w razie zmiany niektórych danych nie trzeba od razu wymieniać dowodu osobistego. Co jest czynnością upierdliwą, czasochłonną i kosztowną.
Ja np. w starym dowodzie miałem wpisaną grupę krwi. Na szczęście nie przydało mi się to...
A w dzisiejszych czasach władza robi notatki nt. obywateli w bazach danych - i z zapisów tam jeszcze trudniej się wyprzeć (dowód z niekorzystnym wpisem można było zgubić ;-))
Pozdrawiam
Pan Artur Stachura napisał:
W sytuacjach kiedy może się to przydać, nie ma gwarancji, że coś się z tego papieru będzie dało odczytać. Z tego powodu są teraz plastikowe identyfikatory grupy krwi. Z drugiej strony lekarze nigdy chętnie nie robili transfuzji na podstawie wpisu o niezbyt dokładnie ustalonym autorstwie. W takiej sytuacji robi się nowe badanie.
I tak te najważniejsze (dla władzy) sprawy można gromadzić w teczkach z szarobrunatnego kartonu. Jak życie pokazuje, tego też łatwo nie da się wyprzeć.
Pan DJ napisał:
Nie wiem, nie próbowałem. Ale widziałem papiery noszone w tylnej kieszeni. Do tego ona też się nie nadaje.
-- Jarek
PS Dowód osobisty świetnie nadaje się do odszraniania szyb w samochodzie. Podobnie zresztą karta kredytowa.
Dnia Thu, 10 Dec 2009 13:21:48 +0100, DJ napisał(a):
Wszystko z czasem :)
Ten wpis w dowodzie był na "urzędowej" pieczęci ZOZ i z podpisem lekarza - IMHO równie albo bardziej wiarygodny niż plastikowa bransoletka (nie widziałem takiej z bliska), choć na pewno nie tak trwały. Swoją drogą, nie można było przewidzieć na to miejsca w nowych dowodach...?
Jeszcze trochę czasu... wejdzie biometria, wszczepiane chipy, i będziemy nosić swoje kartoteki ze sobą :-(
Pozdrawiam
Pan Artur Stachura napisał:
Zdecydowanie bardziej wiarygodny. Na podstawie bransoletki, a już zwłaszcza szpanerskiego napisu na drzwiach samochodu, jeszcze nikt nikomu krwi nie przetoczył. Te dzisiejsze urzędowe identyfikatory mają postać kolejnej karty, takiej jak dowód osobisty albo prawo jazdy. Też mają pieczęcie (lub odpowiedniki) i podpisy. Tylko że informacje na nich nie rozpływają się to na deszczu.
Pewnie mogli, ale na szczęście tego nie zrobili. Z tego dokumentu należy eliminować tyle informacji, ile się tylko da. Teraz ma zniknąć adres zamieszkania (podobno już o tym dwóch przez pięć minut rozmawiało na cmentarzu). Najlepiej gdyby w ogóle zniknął *obowiązek* posiadania dowodu. Doświadczenie jednak potwierdza, że nawet jak obowiązku nie ma, to *ze względów praktycznych* warto coś takiego mieć.
Kartoteki czy klucz do baz danych?
Przy odpowiednio rozwiniętej sieci umożliwiającej zdalny dostęp do danych różnica może się zacierać, tak jak teraz dla użytkownika komputera przestaje mieć znaczenie, czy zasób jest lokalny czy zdalny
- ot, taka sama ikonka na pulpicie...
Swoją drogą, w takim chipie mnóstwo bitów można by upchnąć... Jeśli byłaby do tego możliwość dopisywania danych przez stosowne organy (niekoniecznie za wiedzą i zgodą właściciela)... Brrr. Za dużo fantastyki czytam :-)
Pozdrawiam
Pan Artur Stachura napisał:
Różnica jest zasadnicza -- po odcięciu od sieci ikonka na pulpicie łącząca ze zdalnym zasobem staje się garstką bitów bez znaczenia. Podobnie z zaczipowanm panem Zenkiem -- bez dostępu do baz nawet nie wiadomo, że to pan Zenek.
Przecież organ zawsze może dopisać coś do swojej bazy danych. Albo nawet do szaroburej teczki coś włożyć. Pytanie czy pan Waldek, sąsiad z bloku pana Zenka może coś dopisac przez ściane tak, by nikt niczego nie zauważył.
-- Jarek
PS Chipy w naszych nowych paszportach są hakowalne. Jak się zna datę urodzenia (wydrukowaną w paszporcie) to można z kilku metrów odczytać resztę danych zapisanych w chipie.
Nie próbowałem... ale floppy 3.5" owszem
Na pieczęć ZOZ i lekarza? ;)
Podpis cyfrowy :-)
No i pewnie są nieodporne na EMP.
Pan DJ napisał:
Jednak dyskietka w trakcie Operacji Szron może utracić swoje podstawowe własności użytkowe, a kartę (również chipową) można używać dalej.
A widziałeś takowy w zoz i u lekarza? w naszym kraju....
myślę że i tak je utraciła już kilka ładnych lat temu... ;)))
Istnieje jednak spore prawdopodobieństwo jej mechanicznego sfragmenowania, przy operacji szron...
Ale jeśli już jesteśmy przy alternatywnych zastosowaniach... Karty plastikowe są dosyć pomocne przy otwieraniu zatrzaskiwanych plastikowych obudów urządzeń elektronicznych, typu jakieś piloty, niektóre zasilacze, przy otwieraniu niektórych palmtopów, itp. Doskonałe są "carefour rodzy(i)nka", wciskane darmo.
Pan Artur Stachura napisał:
Pieczątkę cyfrową też już wymyślili? My wciąż znajdujemy się w kręgu Wschodniej Kultury Pieczęci -- niektórym się wydaje, że bez odcisku tego kawałka gumy bumaga nie ma mocy urzędowej. W większości przypadków nie ma to żadnego oparcia w przepisach. Chyba żadna ustawa nie nakłada na firmy posługiwania się pieczątką. Znam przedsiębiorcę, który postanowił konsekwentnie posługiwać się wyłącznie podpisem. Zwykle w bankach i urzędach musiał długo tłumaczyć, aż machali ręką i kazali mu we wskazanym miejscu pisać "przedsiębiorstwo nie posługuje się pieczęcią firmową" albo coś podobnego. W końcu zamówił sobie pieczątke o treści "przedsiębiorstwo nie posługuje się pieczęcią firmową" i przbijał ją wszędzie gdzie mu kazali.
Zgadzam się. Dlatego napisałem "przy odpowiednio rozwiniętej sieci" - takiej, w której praktycznie nie występuje "brak zasięgu". Patrząc na rozwój technik bezprzewodowej transmisji danych, to chyba niedługo taki stan będzie osiągnięty...
Jeśli organ będzie mógł dopisać do chipa, to pan Waldek też. Kwestia kwalifikacji i/lub pieniędzy...
O, ciekawe. Masz jakiś link?
Pan DJ napisał:
Jak mógł widzieć, skoro to są niewidoczne i ulotne bity?
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.