Mam pytanie o przyszłośc radia naziemnego

Jarosław Sokołowski pisze:

Osoba zabierająca się za zakładanie radiostacji powinna jednak wiedzieć co to jest modulacja, częstotliwość i jak działa sprzęt, którego będzie używała. Nie mówię, żeby ta część egzaminu była na poziomie materiału jaki mają studenci odpowiedniego kierunku na uczelniach technicznych. Przecież nawet w egzaminie na licencję krótkofalarską cudów nie ma. Nikt nie każe projektować TRXa. ;) Gdy ostatnio przeglądałem przykładowe pytania było np. rozpoznawanie typu odbiornika po schemacie blokowym.

Pytanie z BHP powinny być. Tak samo jak są w przypadku licencji krótkofalarskiej. Tyle tylko, że nie chodzi o spadanie z masztu ale o takie zagadnienia jak oparzenie prądem w.cz. albo gaszenie pożaru powstałego w wyniku spięcia. Taki materiał adept amatorskiej radiofonii też jednak powinien opanować. ;)

Bo w przypadku profesjonalnych nadawców mamy dwa światy. Panowie dziennikarze i realizatorzy audycji w siedzący studiu nie mają zbyt wiele wspólnego z technikami zajmującymi się nadajnikiem znajdującym się w zupełni innym miejscu. W osobie amatora te dwie role by się łączyły.

Przede wszystkim moim zdanie powinno to zostać zorganizowane z jeszcze nieco innych przyczyn. Państwo zażarcie broni swojego monopolu na broadcasting. Dzieli się nim z wielkimi konsorcjami medialnymi udzielając im koncesji, a zwykły obywatel nie może nawet na maleńką skalę. Dajmy sobie na chwilę spokój z 88-108MHz. Przecież na pasmach amatorskich czy ogólnodostępnych (jak 27MHz) też nie wolno prowadzić broadcastingu (pomijając sensowność - niemal zupełny brak odbiorców).

Tak z historycznego punktu widzenia: państwo Polskie w 1919 zastrzegło sobie ABSOLUTNY monopol na Radio. W 1925 zgodziło się nim podzielić jeśli chodzi o radiofonię, w chwilę potem powołano spółkę Polskie Radio. Nie minęło dużo czasu a państwo zgodziło się nawet podzielić monopolem na komunikację po drodze radiowej z amatorami/krótkofalowcami. Minęło tyle dekad, zaszło tyle demokratycznych zmian. A monopol na broadcasting państwo wciąż mocno ściska w swojej dłoni i ani kawałeczkiem nie chce się podzielić z szarym obywatelem...

Reply to
Atlantis
Loading thread data ...

Bywa dluzej i trzeba sie urobic po lokcie :-) I nie rozwiazuje np sterowania z kierownicy.

Nie mowie nie. Prowizorka, auto sie zmieni, transmiterek wyrzuci, karta zostanie :-)

A ja nie widze wiekszego sensu, skoro 3/4 w starym dobre :-)

Tyle to jeszcze potrafi.

Ale ja mam jeszcze mase kaset. Moglbym fajnie zutylizowac w samochodzie .. tylko za duze sa :-)

Ale CD tez nie sa wygodne i kolko sie zamyka - ja juz narzekam na brak USB. A moze na brak BT ? Karte nosze w telefonie ..

Ale tez mowimy o samochodzie - nie ma problemu z zasilaniem, ani z ladowaniem jak z samochodu np w gory idziesz :-)

jeszcze troche a nie da sie auta opdalic bez internetu :-)

Ja tez jestem ciekaw czy pustka taka czy radyjko mi sie zepsulo :-)

J.

Reply to
J.F.

Dnia Sun, 13 Dec 2009 16:48:23 +0100 na fali pl.misc.elektronika stacja J.F <jfox snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> nadala:

Sądząc po tym co słyszę na amatorskich pasmach to krótkofalardtwo podzieli los FIDONET-u :(

Reply to
Tomasz Szczesniak

Atlantis napisał:

Można zostać Ojcem Dyrektorem bez takiej wiedzy. Podobnie można być wydawcą bez znajomości budowy cząsteczki celulozy.

Teraz zdaje się i tak trzeba mieć strażaka w każdej firmie, więc problem został "rozwiązany".

A co umie "radiowiec internetowy", jakich są pewnie setki tysięcy na świecie? Przypuszczam, że większość z nich nie ma najmniejszego pojęcia o sieciach TCP/IP.

Dlaczego mamy dawać sobie spokój? Jak ostatnio liczyłem stacje nadające oficjalnie w Warszawie na UKF, to było ich 26. W tym tylko trzy miały w nazwie "Polskie Radio". Za to jedno nazywa się ,,Polskie Radio Armii Krajowej "Jutrzenka" im. gen. Grota Stefana Roweckiego''. Ładnie, prawda? Czyli partyzantów też mamy.

No tak, partyzancką radiostację też dotknęły represje. Przeczytać można o tym choćby tu --

formatting link

Reply to
Jarosław Sokołowski

Jarosław Sokołowski pisze:

Już mówiłem, to jest inna sytuacja. Ojciec dyrektor ma od tego ludzi. Nawet ci ludzie, którzy siedzą w studiu mogą nie mieć zielonego pojęcia jak działa nadajnik i o co chodzi w radiu. Oni muszą się znać na przygotowywaniu audycji i dziennikarstwie. Nawet technicy siedzący po tej stronie to głównie spece od m.cz. Na wcześniej wymienionych sprawach musi się znać obsługa techniczna nadajnika, a raczej nadajników retransmitujących program.

Amator musi się sam tym wszystkim zająć.

Kto mówi o firmach? Krótkofalowiec nie musi trzymać etatu dla strażaka w swojej pracowni. ;)

Bo nie musi. W przypadku TCP/IP nie istnieje ryzyko, że z powodu swojej niewiedzy gość zakłóci jakąś transmisję, wejdzie na częstotliwość własnej stacji, poparzy się dotykając kabla z prądem w.cz. albo spali sprzęt nadając bez podłączonej/dopasowanej anteny. ;)

Tak, ale to państwo cały czas rozporządza pasmami broadcastingowymi wydając koncesje. Amatorzy są przy tym całkowicie pomijani. Nie ma ich wielu - racja. To też wiele nie trzeba. Kilkaset kHz pasma i 1W mocy. Czy to dużo?

Już sam fakt, że zaistniała można uznać za szczęście. Niemniej ich mogą trzymać ze względów "historycznych". Ktoś kto nie ma za sobą partyzanckiej/opozycyjnej przeszłości już tak wyrozumiale traktowany nie będzie. ;)

Reply to
Atlantis

Tomasz Szczesniak pisze:

Nie sądzę. Fidonet był skazany na zagładę z prostego powodu - jego utrzymanie jednak pochłaniało dość wyraźne środki. Ktoś musiał przecież płacić za te wszystkie połączenia. Nie mówię o samym wdzwanianiu się w lokalnego BBSa, ale co z przesyłaniem wiadomości hurtem między odległymi węzłami? To nie mogło zwyczajnie konkurować z Internetem - dzwoniło się pod jeden numer i z niego miało się natychmiastowy dostęp do wszystkich serwerów pracujących w sieci. Fidonet korzystał z infrastruktury należącej do operatorów telekomunikacyjnych. Gdyby sysopi mieli jakąś darmową, niezależną alternatywę nie byłoby problemu. Sieć dalej mogłaby sobie egzystować w jakiejś formie. Pomijam oczywiści jej "emulację" via telnet. ;)

Krótkofalarstwo ma za sobą dłuższą historię i jest tworem nieporównywalnie większym niż sieć stworzona przez Jeningsa. No i przede wszystkim przemawia do radioamatorów, zainteresowanych elektroniką i radiem jako takim. Co najwyżej liczba wydawanych licencji jeszcze spadnie do jakiegoś stopnia i pasma zostaną odpowiednio przycięte. Samo hobby przetrwa tak samo jak istnieje wędkarstwo albo filatelistyka. ;)

Reply to
Atlantis

FidoNet ma się dobrze i dociera coraz to dalej... na wschód ;) Największy ruch jest w FTSC_PUBLIC... A Ciebie to ja w Fido nie widziałem juz od dawna. Pamiętasz jeszcze co to GoldEd? ;P Jakiś Twój list z maja 2001 znalazłem w ELEKTRO.POL

Reply to
RoMan Mandziejewicz

Masz bardzo złe i mocno nieaktualne informacje. W czasach, gdy koszty były znaczące FidoNet w Polsce i na świecie kwitł. Obecnie, gdy w warstwie transportu powszechnie korzysta się z Internetu i "jest za darmo" - FidoNet w Polsce to kilka węzłów i na tym koniec. Nie ma żadnej emulacji - są protokoły korzystające z TCP/IP i to od dawna nie dzwoni się do innych węzłów. Po prostu zamiast zdzwonić, łączymy się np. protokołem ifcico na porcie 60179 i już.

Obiecałem dawno temu, że "zgaszę światło" w FidoNet w Polsce i mam zamiar dotrzymać słowa.

Reply to
RoMan Mandziejewicz

Ale wtedy nie bardzo mial konkurencje..

Tylko po co do Internetu Fidonet ?

J.

Reply to
J.F.

A po co nam klasyczne radia? Tyle muzyki w Sieci...

Reply to
RoMan Mandziejewicz

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" snipped-for-privacy@lasek.waw.pl>

Wszędzie możesz ... przez internet radiowy :)

Reply to
op23

Atlantis napisał:

Chyba zaczynam rozumieć Pańskie pomysły. Od amatora trzeba wymagać takich rzeczy, o których zawodowców nawet się nie pyta. Ale dlaczego właściwie amatorzy maja być gorzej traktowani?

No więc ja nie jestem zwolennikiem innego traktowania różnych rozgłośni. Dzisiaj jest coś takiego jak "nadawca społeczny", poza "Jutrzenką" ma go przynajmniej jeszcze jedno radio. Łączy się on z zakazem emisji reklam. Jak w takim razie ma wyglądać finansowanie Wiejskiego Radia? Ja bym chętnie nastawił swoja superheterodynę na Radio Bździny Szlacheckie właśnie ze względy na lokalny koloryt, również reklamowy. Dać koncesję na kilka watów, niczym nie ograniczać nadawanych treści (poza obowiązującym wszystkich prawem), pozwolić na komercję -- jeśli tak, to jestm za.

Czyli CB też juz bez egzaminów nie będzie można kupić?

Nie, ale za późno trochę. Dwadzieścia lat temu, gdyby wtedy zaczęto, to być może inaczej by dzisiaj radio wyglądało.

Odwrotnie. Oni się na to skarżą na swojej stonie, a nie mogę im kłamstwa zarzucić. Jak jeszcze nie było przepisów, duże radia nadawały ciupasem bez koncesji, a ścigano głównie ich. No ale taki los partyzanta.

Reply to
Jarosław Sokołowski

W Szwecji zalatwili to w jeden weekend (3 września 1967,

formatting link
Oczywiscie wczesniej sie do tego przygotowali :)

Reply to
Qwinto

RoMan Mandziejewicz pisze:

A dało się inaczej? W USA Internet był wtedy domeną środowiska akademickiego, chyba już wtedy nadzór nad nim sprawowała National Science Foundation i nie wolno było go używać do działalności komercyjnej. Dostęp dla szarego obywatela był niemal żaden. W Polsce sytuacja wyglądała jeszcze gorzej w uwagi na embargo COCOM.

To w takim razie powiedz mi gdzie są te moje "bardzo złe" informacje. Bo tutaj praktycznie sparafrazowałeś to, co napisałem w poprzedniej wiadomości. ;)

Toż ja przecież użyłem "". :) Zresztą jesteś pewien, że nawet w najmniejszym stopniu nie stosuje się Internetu jako medium transmisyjnego między tymi ostatnimi żywymi węzłami? Jeśli tak, to przepraszam za pomyłkę. Jestem natomiast pewien, że istnieją obecnie BBSy do których dostęp można uzyskać przez telnet. Dalej już wszystko generalnie tak jak kiedyś. Taki skansen. ;)

BTW jakiś czas temu oglądałem "BBS: The Documentary". Kilku odcinkowy serial społeczności użytkowników BBSów i Fidonetu. Pokazywali tam ostatnich sysopów udostępniających wdzwaniany dostęp, właśnie w ramach takiej "sentymentalnej wycieczki". Z tym, że kręcili to gdzieś po 2000 roku, więc sprawa pewnie już dawno nieaktualna...

Reply to
Atlantis

Jarosław Sokołowski pisze:

Bo profesjonalne radio to instytucja zatrudniająca wielu ludzi. Wysiłek się rozkłada. Co prawda jest on nieporównywalnie większy w przypadku nadawania na cały kraj z wielu nadajników o mocy kilku kW niż w sytuacji jednego amatora z 1W stacją. Niemniej amatorska stacja radiofoniczna (w tej chwili piracka) to niejednokrotnie instytucja jednoosobowa. Ten sam człowiek robi za spikera, realizatora dźwięku, montażystę, swego rodzaju dziennikarza i speca od sprzętu nadawczego. Dziwisz się dlaczego moim zdaniem w przypadku zalegalizowania tego typu działalności właśnie taki materiał powinien znaleźć się na egzaminie? Zresztą jeśli Cię to uszczęśliwi zawsze można wprowadzić zmiany regulaminie mojego wyimaginowanego egzaminu wprowadzając różne klasy licencji. Wtedy kilka osób mogłoby się podzielić obowiązkami.

CB-Radio to generalnie sprzęt w dużej mierze odporny na idiotów. Sztywno narzucone kanały i limit mocy nadawania, brak możliwości budowania własnego sprzętu - w CB przecież oficjalnie też są ograniczenia narzucane przez homologację. I tak wielu użytkowników Unidena 502 nie wiedząc o tym łamie je. ;)

Bo co do dużych rozgłośni było więcej niż pewne, że gdy przepiusy będą gotowe przyjdą z dużymi pieniędzmi i podaniem o przyznanie koncesji. ;)

Reply to
Atlantis

A zebys wiedzial :-)

Radio wlaczam zeby posluchac wiadomosci, reklam, no i jakiej muzyki sie teraz slucha. I w samochodzie.

Jak bede chcial posluchac konkretnej muzy, to sobie z internetu sciagne :-)

J.

Reply to
J.F.

Atlantis napisał:

Bzdura. Takie archetypiczne komercyjne lokalne radio, to biznas kilkuosobowy. Albo jednoosobowy, jak gościu zawzięty.

Też nieprawda. Jest odwrotnie. Na przykład Polskie Radio w ogóle nie zajmuje się nadajnikami, tylko przekazuje gotowy sygnał do -- za przeproszeniem -- TPSA.

A jak nie jest amatorskie, tylko profesjonalne i komercyjne, to tak być już nie może?

Ani trochę mnie to nie dziwi. W tym roku dowiedziałem się (z lokalnego radia), że tarzańscy bacowie mają być poddawani egzaminom z teorii wysokogórskiej gospodarki pasterskiej. Egzaminy mają organizować ministerialni urzędnicy. To jest bardzo powszechny sposób myślenia.

Nadajnik radiofoniczny tym bardziej. Nie trzeba zmieniać kanałów ani mocy. Raz sie nastawia i spokój.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Jarosław Sokołowski pisze:

Zwykle jednak nawet małe radio musi mieć tych osób trochę więcej - paru ludzi trzeba puścić z magnetofonami na miasto celem zebrania materiału. ;) Znasz może jakieś przykłady takich jednoosobowych stacji lokalnych? Prawdę mówiąc nie wiedziałem o takich przypadkach. Jak wiele razy wspominałem IMO przepisy powinny być zliberalizowane - z małą mocą nja wykrojonym wycinku pasma powinien móc nadawać każdy, z zachowaniem minimalnych formalności (podobnie jak w przypadku krótkofalarstwa). Jak ktoś chce nadawać z większą mocą - koncesja. ;)

Ależ ja sobie z tego doskonale zdaje sprawę. :) Jakie jest prawdopodobieństwo, że po wprowadzeniu legalnego LPFM amator mógłby sobie pozwolić na wynajęcie tego 1W nadajnika u Emitela? ;P

Oczywiście, że może. Niemniej _zazwyczaj_ gdy ktoś ma pieniądze na koncesję i nadajnik to raczej nie musi redukować etatów do jednego - swojego własnego. ;) To trochę inna specyfika jednak...

Ok, może inaczej. Bardziej pragmatycznie. Egzamin pozwoli odsiać nastoletnich żartownisiów, którzy kupiliby na Allegro nadajnik za pieniądze od mamusi celem notorycznego rzucania łacińskim określeniem krzywizny na paśmie FM. Popatrz na różnicę między pasmami amatorskimi a CB-Radio. Na tych pierwszych panuje względna kultura - amator posługuje się znakiem ściśle powiązanym i identyfikowanym z jego osobą. Zdobycie uprawnień wiązało się z mniejszym lub większym wysiłkiem, więc się je szanuje. Z drugiej strony CB-Radio - poziom chamstwa niestety nieraz woła o pomstę do nieba. W życiu nie życzyłbym sobie aby tak wyglądało polskie LPFM. Egzamin i wydawanie licencji to najprostszy, w miarę skuteczny i co najważniejsze skuteczny sposób ograniczenia zjawiska.

Reply to
Atlantis

Atlantis napisał:

No po prostu musi, nijak nie może inaczej. Trzeba koniecznie zapisać w ustawie ile ludzi ma pracować w radiu. A w razie czeego dokwaterować na etat szwagra pani Jadzi z ministerstwa, które przydziela koncesje.

A jak to jest w tej partyzanckiej "Jutrzence"? Chyba coś pisali na swojej stronie. Typowy amerykański rozhlas tak wygląda, pewnie też da się takie strony wyguglać, wystarczy trochę posiedzieć.

To ja mam w nosie takie radio. Kupię nadajnik, mikrofony, piwnicę sobie wygłuszę tekturkami od jajec, pozdaję te wszystkie egzaminy, a i tak nikt mnie nie usłyszy, bo mnie sąsiedzi pozagłuszają, albo będę się z nimi gonić po całym pasmie. Jeśli to ma być coś poważnego, to potrzebna jest licencja na nadawanie, przydział częstotliwości i mocy. Inaczej nie ma sensu.

Emitela -- żadna. Ale że nadawania sygnału podejmą się np. strażacy ze strażackiej wieży, to już jakaś jest. Ale same technikalia to w ogóle dzisiaj marginalna sprawa, nie ma co tego roztrząsać.

A gdyby ta koncesja kosztowała normalne pieniądze, 300 zł powiedzmy? Niech by i 3000.

Ale na CB nie potrzeba mieć licencji, a na pasma amatorskie już tak.

Rzecz nie w egzaminie, tylko w samej licencji. Są kraje, gdzie znak krótkofalarski dostaje się bez zbędnych egzaminów, po prostu kupując licencje za niewielkie pieniądze. Ale i tam można ją *zabrać*, jeśli ktoś się do tej zabawy nie nadaje. Nie widzę powodów, by to nie miało funkcjonować również w radiofonii. Z zresztą na łamiących prawo są jeszcze sądy powszechne.

Reply to
Jarosław Sokołowski

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.