Mam pytanie o przyszłośc radia naziemnego

Tomasz Wójtowicz pisze:

Gdzieś dzwonią, ale nie w tym kościele. Nie DAB ale DRM. ;) To drugie jest robione z myślą o nadawaniu na duże odległości, dzięki własnościom fal D/S/K.

Reply to
Atlantis
Loading thread data ...

Jarosław Sokołowski pisze:

Poszukaj sobie informacji o technologii DVB-H.

Reply to
Atlantis

Piotr "Curious" Slawinski pisze:

Mam nadzieję, że jakiś "decydent" nie przeczyta twojej wypowiedzi i nie stwierdzi, iż utrzymywanie RCN w Solcu Kujawskim jest nieopłacalne co doprowadzi w końcu do tego, iż będziemy mieć w Polsce kolejną platformę pod BTSy, AccesPointy i dipole UKF. ;) Zakończenie emisji na 198 kHz jestem w stanie zrozumieć, spójrzmy prawdzie w oczy - program nie należał do najciekawszych. Jednak stacja centralna powinna pozostać z tego prostego względu, że jest słyszalna wszędzie. Miasto, wieś czy szczere pole - nie ważne. Nie musisz mieć lokalnej infrastruktury, nie musisz się martwić o dostęp do Internetu.

Nie zakładaj proszę, że skoro u Ciebie sytuacja z mediami jest idealna to wszyscy taką mają. Wiem z doświadczenia. Mieszkam ledwie 20 km od jednej z największych aglomeracji w Polsce. I co z tego wynika? Niewiele... Telefon (kablowy) podłączyli tak dopiero w połowie lat dziewięćdziesiątych. Na dostosowanie centrali do wymagań ADSL trzeba było czekać do końca 2005 roku męcząc się na modemie. Telewizja naziemna odbiera tutaj raczej słabo (poza TVP1 i TVP2) a na UKF przy pomocy słabszego sprzętu można odebrać jedynie mocniejsze stacje (stąd niedawno pojawił się u mnie pomysł zakupu tunera i zewnętrznej anteny UKF). Telefonia tutaj to tylko 2G. Co prawda play chciał wejść z 3G ale miejscowi rolnicy przestraszyli się "zabójczych promieni śmierci" emitowanych przez "rakotwórczą wieżę". ;)

Jestem szczerze przekonany, że jest w naszym pięknym kraju jeszcze niejedno miejsce gdzie porządnego Internetu niet, TV naziemna odbiera tak koszmarnie, że w grę wchodzi jedynie DVB-S a telefon komórkowy nie dość, że w 2G to jeszcze co chwilę rwie zasięg (co do ostatniego to takie sytuacje znam osobiście). Wyłączenie nadajnika w Solcu Kujawskim byłoby pozbyciem się ostatniego pewnego medium na takich terenach.

Byłem kiedyś w siedzibie jednej z redakcji PR. Pan, który nas oprowadzał stwierdził, iż na dużą skalę nadawanie przez "eter" jest wielokrotni bardziej opłacalne niż korzystanie z serwerów do streamingu audio. Z dostarczaniem sygnału do nadajnika może być podobnie. Być może ichy łącza mikrofalowe lub jakaś techniczna linia telefoniczna jest o wiele pewniejszym rozwiązaniem, a koszt jest tylko niewielkim ułamkiem całości, więc nie opłaca się na tym oszczędzać.

Reply to
Atlantis

Atlantis napisał:

Też odnoszę takie wrażenie wynikające z jednostkowych obserwacji. Dokładniej: jeśli słuchają PR1, to częściej na długich niż na UKF. Ale pytałem o bardziej miarodajne dane. Wiem, że audytorium szacuje się na okołl 4 milionów słuchaczy. Długie są nie tylko fale, ale i czas słuchania -- to są na przykład radia włączone przez 8 godzin w kabinie fabrycznej suwnicy. Na nocnej zmianie też, choć może trochę rzadziej. Czyli w dołku może być milion słuchaczy. To jest 1W mocy nadajnika na jedne uszy. Ale to optymistyczny szacunek, może być tych watów znacznie więcej.

Problem w tym, że wielu już nie ma.

Polacy za granicą, to może najliczniejsza grupa słuchaczy internetowych. Im jest wszysko jedno co, i czy w ogóle, jest puszczane w eter.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Atlantis napisał:

Dobrze gadał. Sieć TCP/IP kompletnie nie nadaje się na medium rozgłoszeniowe. Sytuację może poprawić tylko zastosowanie technik P2P. Radio internetowe to niewielka nisza w porównaniu z eterem. Za to "rozgłośni" są miliony, choć malutkich. Czasem można przeczytać wprost, że jestem jednym z trzech aktualnych słuchaczy radia z drugiej półkuli.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Jarosław Sokołowski pisze:

Zwłaszcza na wioskach. IMO zwyczajnie różnica w jakości jest na tyle niewielka, że nie przeszkadza. Poza tym jak pisałem: nie wszędzie PR1 na UKF da się odebrać. Często widzę też ciekawy inny przypadek - okaleczone radyjko (urwana antena teleskopowa) pozwalające na wyraźny odbiór tylko z wbudowanej ferrytowej. ;)

Mimo wszystko mam nadzieję, że nikt u władzy nie wpadnie na pomysł wyłączenia nadajnika w Solcu Kujawskim. Zmniejszenie mocy, ograniczenie zasięgu do terytorium naszego kraju - ok.

Ale powinno być. U nas już taka mentalność - ludzie nie dopuszczają do siebie myśli, że jakaś sytuacja kryzysowa może mieć miejsce. A przecież wystarczą obfite opady śniegu połączone z wichurą aby na kilka dni bardzo utrudnić życie. JAKIŚ zakres AM ma właściwie większość sprzedawanych obecnie radioodbiorników, no może za wyjątkiem tych zintegrowanych z urządzeniami mobilnymi. Problem w tym, że często są to jedynie fale średnie. U mnie w domu zawsze się jednak odpowiednie radyjko znajdzie, mam więc nadzieję, że nie przyjdzie taki czas, kiedy nie będzie miało czego odbierać. ;)

Zależy od profilu emigracji. Jeśli jest to wyjazd na stałe to faktycznie jednym z priorytetów jest zorganizowanie stałego dostępu do Internetu celem zapewnienia kontaktu z krajem. Jeśli mowa o emigracji tymczasowej

- zbieranie owoców przez miesiąc czy dwa to małe radyjko na AM może być rozwiązaniem.

Reply to
Atlantis

Atlantis napisał:

Nie wiem, nie wiem. To w końcu jest prawie pół tysiąca ton CO2 rocznie. A jak nas zacznie ocean zalewać?

Emigracja z definicji jest na stałe ("tymczasowa", to taka, która

*dopuszcza* możliwość powrotu w bliżej nieokreślonym terminie). Wyjazd na wakacje, to nie emigracja.

Jarek

Reply to
Jarosław Sokołowski

Ocean...? prędzej nas krew zaleje, od patrzenia na poczynania biurokracji. ;)

Reply to
DJ

Pan DJ napisał:

Hemoglobina dobrze wiąże dwutlenek węgla, więc może właśnie o to chodzi.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Jarosław Sokołowski pisze:

Taa... Mnie właśnie krew zalewa jak widzę terroryzowanie świata przez zielonych. Dobrze to chyba oddaje tekst proponowany na okoliczność spotkania z młodymi ludźmi z Greenpeace, którzy na rynku wyciągają ręce po nasze pieniądze. Idzie to mniej więcej tak:

- Dzień dobry Panu. Jesteśmy z Greenpeace. Szukamy sponsorów, może zechciałby nas Pan wesprzeć finansowo?

- Greenpeace, Greenpeace... Coś mi to mówi... [Ze zmieszaną miną]

- Nie słyszał Pan, zajmujemy się...

- Aaaaa! Już wiem. Greenpeace! To ta banda oszołomów, co przez czterdzieści lat oprotestowywali budowę każdej elektrowni atomowej, a teraz biadolą bo dymiące kominy produkują za dużo CO2. [i w tym momencie się odchodzi bez słowa]

:P

Pamiętam, że parę miesięcy temu mało brakowało, a zwinąłbym się ze śmiechu słuchając grupki studentów opowiadających z zaangażowaniem o ogólnopolskiej akcji gaszenia świateł na godzinę. Ktoś chyba powinien ich wyprowadzić z błędu i powiedzieć, że przecież elektrownia nie zwolni automatycznie jeśli oni wyłączą żarówkę. ;)

Ok, użyłem złego słowa. Wydaje mi się jednak, że za granicą są odbiorcy. Może nie tylu co w przypadku BBC1, ale jednak. ;)

Reply to
Atlantis

Atlantis napisał:

Co więcej, oni wtedy przekonywali, że można budować "przyjazne środowisku elektrownie cieplne, które emitują tylko obojętny dwutlenek węgla i parę wodną". (Każdemu czasem zdarza się mieć rację.)

Wiadomo co studiowali?

Ja zawsze na wyjazdach jestem wielbicielem Rzeczy Lokalnych -- radia, telewizji, kuchni itd.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Jarosław Sokołowski pisze:

Prawdopodobnie amerykanistykę, sądząc po instytucie. Pewien nie jestem, nie znam ich nawet z widzenia - zawitałem tam poszukać pewnej książki w ich bibliotece. ;)

To oczywiste. Jednak miło jest mieć jakieś wieści o tym co się dzieje w kraju. Znam przypadek, kiedy sezonowi pracownicy trafili na gospodarza, który postarał się dla nich o TV i tuner satelitarny (na własny koszt). Coś mi się wydaje, że to wyjątek był, a nie standard. ;)

Reply to
Atlantis

Atlantis napisał:

Green, P.C., "Bilansowanie mocy w sieciach energetycznych", Vancouver,

1971?

Nie mam z tym żadnych doświadczeń. Gdyby opierać się na tym, co pisze prasa, standardem jest betonowy bunkier z kratami w oknach, posłanie na gołej podłodze, suchy chleb i woda do popicia raz dziennie. A na koniec żadnych pieniędzy. Ale z wieści, które od czasu do czasu do mnie dochodzą innymi drogami, średnia jest biżej tego co u tego gospodarza z tunerem. Zresztą w drugą stronę również, czyli w przypadku pracowników ze wschodu, którzy przyjeżdżają do pracy w Polsce.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Jarosław Sokołowski pisze:

Hmm... Na sieciach energetycznych co prawda się nie znam. Wiem, że jakieś systemy dopasowujące zużycie węgla do zapotrzebowania na elektryczność muszą być stosowane. Nie wydaje mi się jednak, by sprawdziły się one w tej sytuacji. Grupa (choćby dość duża) aktywistów umawia się, iż o określonej godzinie zgaszą światła. W praktyce nie ma idealnej synchronizacji, więc trochę to trwa. Ktoś przypomni sobie po pięciu, ktoś inny po dziesięciu minutach. Niektórzy nie wytrzymają do końca. Sądzisz, że pracownicy tej elektrowni w ciągu tej godziny zdążą zareagować zmniejszając ilość spalanego węgla adekwatnie do spadku zapotrzebowania wynikającego z pogaszonych żarówek? ;)

Tak działają media. Patrz na przykład świńskiej grypy. Choroba, która ze statystycznego punktu widzenia ani nie charakteryzuje się jakąś szczególną śmiertelnością, ani też nie choruje na nią ogromna rzesza ludzi. Zrobiono z niej apokaliptyczną wizję. To samo rok temu było z kryzysem, chociaż przysłowiowy Kowalski jakoś go specjalnie nie odczuwał media malowały plastyczne obrazy globalnej klęski. Teraz cały kryzys im się przyjadł - mają świńską grypę i efekt cieplarniany. ;)

Reply to
Atlantis

Atlantis napisał:

Ja to znam jeszcze z PRL. Gdzieś ze środkowego Gierka. Akcja się wtedy nazywała "Kilo Waty Nie Na Straty" (albo jakoś podobnie). Pokazywali na żywo w telewizorze. Pan stał przed taką wielką szafą, w której jarzył się rząd cyfr NIXIE. Wyjaśniał, że to pokazuje aktualny pobór prądu w całym kraju. Potem mówił, że na "trzy, cztery" każdy gasi w domu jedną żarówkę. Wtedy pokazywana liczba malała. Prowadzący chwalił lud pracujący za zdyscyplinowanie, ale dodawał, że z obliczeń fachowców wynika, że nie wszyscy zgasili i prosił żeby jednak podejść do tego poważnie. Elementy antysocjalistyczne oczywiście w tym czasie włączały farelki. Zresztą jak się domyślam, szafa była zbudowana przez scenografów na Woronicza, a lampki NIXIE były sterowane przez pana Tureckiego przełącznikami z tyłu obudowy.

Gdyby jednak kiedyś komuś udało sie taką akcję przeprowadzić sprawnie, to jedyne co się da w ten sposób osiągnąć, to wywalenie w cholerę sieci energetycznej na mniejszym lub większym obszarze kraju (kontynentu). Nie chodzi o węgiel wrzucany do dziury w elektrowni, bo to nie tak działa, ale właśnie o rozdysponowanie mocy w sieci przesyłowej. Wszystkie blackouty zaczynają się od takiego skoku poboru mocy (w jedną bądź drugą stronę), a dalej idzie już lawinowo.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Jarosław Sokołowski pisze:

A właśnie, coś sobie przypominam. Chyba gdy zieloni szykowali się do swojego wielkiego eventu jakiś specjalista z dziedziny energetyki w TV powiedział dokładnie to samo.

Nie chodzi mi i Tobie. Ale właśnie o to chodzi "ekologom" organizującym takie dziwne przedsięwzięcia. Im naprawdę wydaje się, że jeśli zgaszą światło to elektrownia natychmiast reaguje spalając proporcjonalnie mniejszą ilość węgla i emitując odpowiednio mniej C02 do atmosfery. :)

Reply to
Atlantis

Atlantis napisał:

Organizującym czy tym stojącym pod biblioteką i namawiającym do akcji? Bo tym co o nich pisałem wcześniej, też nie chodziło o węgiel ani o sieć, tylko o sprawdzenie jak duży posłuch mają w społeczeństwie.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Jarosław Sokołowski pisze:

Co do tego masz zapewne rację. Ja się cały czas odnosiłem do naiwnych aktywistów dyskutujących pod biblioteką. ;)

Reply to
Atlantis

hum, czyli adsl juz jest? :) jest. jeden adsl wystarczy coby radyjko poszlo, dalej mozna postawic 5W nadajniczek FM i radio bedzie w calej wsi...

rozumiem ze sa jeszcze 'biale plamy' na mapach gdzie zadnej komunikacji nie ma, ale zauwaz ze radio daje w takich miejscach uzytkownikom niewiele - ot moga sobie posluchac jakiejs paplaniny. juz o wiele wiecej komfort poprawia telefonia - mozna chocby zadzwonic po pomoc - a jesli chodzi o rozrywke to radio z satelity chyba chodzi ? :)

co do 'pewnego medium' na wyp. awarii itd. - zakladajac ze masztu nie poloza to uruchomienie nadajnika 'kryzysowo' to kwestia godzin... nawiasem mowiac to zapewne w sytuacji kryzysowej 99% czasu antenowego to bylby reklamy ;) juz predzej uwierze w przydatnosc np. packet radio w kryzysie...no i niby co by sie mialo stac zeby padlo doslownie wszystko, bts'y, swiatlowody, telefony, packet'y, satelity, a AM radio mialoby dzialac ? ;) jesli jakis huragan, burza z EMP i trzesienie ziemi to mysle pierwsze co by padlo to wlasnie maszt w solcu...

afaik sporo juz leci poprzez internet i lacza satelitarne do juz istniejacych stacji przekaznikowych. btw. nadawanie na 'duza skale' (hipotetyczne miliony) przez tcp/ip faktycznie srednio sie oplaca, stad pomysl dostarczania tak sygnalu tylko do stacji retransmitujacych do sluchaczy koncowych (chociaz mozna przeciez ustawiac serwery lokalne) , z drugiej strony zauwaz kolejny niewygodny fakt - obecnie 'ilosc sluchaczy' estymujesz tym ze radio ma pokrycie ilustam km2 z ilustam ludzmi w srodku. jesli uzyjesz tcp/ip to kazdego sluchacza 'widac' - i wtedy moze okazac sie ze sluchaczy jest duuzo mniej niz by chcieli np. sponsorzy ;)

--

Reply to
Piotr "Curious" Slawinski

hum, ja bym radzil ostroznie z takimi wypowiedziami bo to brzmi jak pomowienie (czyli co,oni tak robia w balona ludzi po prostu ?) skierowane przeciw jedynym oficjalnie slusznym mediom... ;)

nawiasem mowiac jesli to co mowisz to prawda to ciekawe jak beda ludzi w balona robic w sytuacjach kryzysowych ;) i daje troche w temacie ogolnej 'przydatnosci' tak 'rzetelnych' mediow

--

Reply to
Piotr "Curious" Slawinski

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.