Fakt odgrzewa temat żarówek - spisek producentów świetlówek ?

Temat ekologii powraca :

formatting link
Co wy na to ? Ja uważam, że nie trzeba specjalnych badań aby potwierdzić chociaż część "odkryć".

Reply to
kk
Loading thread data ...

akurat sprawdzenie jest banalne (amperomierz) i te świetlówki faktycznie pobierają kilkukrotnie mniejszą moc niż żarówki, ale na tym chyba koniec ich zalet.

Reply to
spam

W dniu 2010-04-04 22:14, kk pisze:

...studenci z Politechniki Warszawskiej – ich eksperyment wykazał, że energooszczędna świetlówka nawet przez kilka minut po zapaleniu światła pobiera więcej prądu, niż deklarują jej producenci. – W pomieszczeniach, gdzie przebywamy krótko, ciężko mówić o energooszczędności świetlówki

Czyżby sugerowali że przez pierwsze kilka minut pobierają 4x - 5x większy prąd? Inaczej ich twierdzenie nie ma sensu... Tak to jest jak studenci robią eksperymenty...

Reply to
Padre

Użytkownik snipped-for-privacy@mailinator.com napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@newsgate.onet.pl...

Nie to, że jestem za zamordyzmem EU (bo uważam, że każdy powinien mieć wybór), jednakże sądzę, że wiele niepochlebnych opinii nt. świetlówek bierze się stąd, że ludzie kupują najtańsze chińskie badziewie po 5-7 zł szt. i później narzekają, że gówno. Ja używam świetlówek od przeszło 10 lat i powiem tyle, że porządne świetlówki w cenie około 20 zł (OSRAM, Philips, czy choćby GOVENA) świecą długo i porządnie.

Tak więc świetlówki - są całkiem OK. jednakże tu nie należy nadmiernie oszczędzać przy kupnie, bo to się mści, natomiast jestem przeciw zamordyzmowi EU. Ciekawe, że rtęć w swietlówkach im nie przeszkadza(a nawet jest pro-eko), ale już ołów zawarty w lutach w sprzęcie elektronicznym jak najbardziej, tylko nikt nie chce przyznać, że luty wykonane z czystej cyny, znacznie częściej padają od tych wykonanych stopem cynowo-ołowiowym, tak więc jeśli wasz sprzęt elektroniczny zacznie notorycznie padać po kilku latach eksploatacji, to za ten fakt też możecie podziękować EU i narzuceniu ROHS.

Reply to
Marcin Wasilewski

kk pisze:

Może to nauczy urzędników UE, by w przyszłości mniej słuchali ekologów, a więcej inżynierów.

Reply to
PeJot

dorzuce swoje 3 grosze - przez rece przewinelo mi sie sporo modeli i jakims cudem ocalaly tylko bardzo malej mocy 'elektroniczne' philipsy (8W) ktore byly drogie jak diabli, trwaloscia tez zadziwia mnie 'klasyczny' philips 9W starej konstrukcji jeszcze z cewka i starterem, w ktorym producent zastosowal wymienna banke (cala reszta zostaje - w oprawie). pomimo b. czestego wlaczania/wylaczania kilka (nascie/dziesiat...) razy dziennie , trzeba bylo ja wymienic dopiero po 10 latach od zalozenia (nawet byly watpliwosci czy po tylu latach da sie kupic takie cos, ale okazalo sie ze sa dostepne od reki w sprzedazy)

cala reszta - philipsy 24W, osramy roznych mocy, tanie chinskie 'wypalajace oczy' i swiecace na fioletowo, itd - popadaly juz dawno, niektore nawet po kilku miesiacach. najbardziej chyba zawiodlem sie na 'osramach' - byly bardzo drogie, a swiecily b. krotko.

okolo roku temu niejako 'przy okazji' (bylo miejsce w paczce i zastosowanie) wzialem 'na probe' dwa uzywane kompakty '55W' z allegro (nie wiem co to za firma bo pisze na nich tylko QC-Y10). glownie dlatego ze mialem miejsce w ktorym fajnie byloby miec duzo swiatla , a niestety nie bylo sensu tam inwestowac w 'prawdziwa' oprawe, tak ze zadecydowaly kryteria 'termiczne'. po wkreceniu w oprawki 'max 60W' z komunistycznego bakielitu swieca do dzis, i ich wypylenie elektrod jest w sumie znikome. nie wiem czy to norma w 'tej klasie' - widzialem tez w handlu podobne 85W i

125W ... tak czy siak milo sie zdziwilem.

ogolnie mysle ze trwalosc kompaktow na rynku pozostawia wiele do zyczenia... i ich konstrukcji brakuje tez jednego waznego elementu - wymiennej banki i standardu jej trzonka... zreszta w wielu modelach pada nie banka a elektronika... o ile wiec jeszcze ich energooszczednosc jest w miare 'mierzalna', to do 'ekologicznosci' mysle im daleko... zwlaszcza ze malo sie mowi jak 'ekologicznie' wyglada ich produkcja ;p

--

Reply to
Piotr "Curious" Slawinski

Moze, ale sugeruje takze zeby mniej sluchali rowniez dziennikarzy.

Po trzecie - czesc zuzywala wiecej energii niz deklarowal producent .. ale ile wiecej ? 20% ? To nadal jest 4x mniej niz zarowka.

Po drugie - owszem, przygasaja z czasem .. aczkolwiek ciekaw jestem czy przy okazji nie spada pobor pradu.

Po pierwsze - niektore owszem przepalaja sie szybko, ale czy one powinny wyznaczac zywotnosc ? Je sie wymienia na gwarancji :-)

A po czwarte - te wielokrotne zapalania, no coz, wlasnie testuje w lazience, pudelko i paragon mam :-)

J.

Reply to
J.F.

No wiesz, inna konstrukcja.

Gdzie i za ile ?

A ja w sumie jestem bardzo zadowolony z "marki" FireFly. Padaja tak szybko ze nie ma klopotow z wymiana :-) Wazne tylko zeby kupowac po jednej na paragon.

Sa i takie - takie podwojnie zgiete i chyba z zimnymi katodami

formatting link
jak widac za drogie. A moze nie - polowa ceny porzadnej swietlowki.

Mozna i tak jak pisales powyzej - bezstykowo z cewka.

A w sumie to ciekaw jestem kiedy sie pojawia jakies domowe ozdobne oprawy na rury. A moze nie ozdobne, tylko wbudowane w sufit po biurowemu ?

J.

Reply to
J.F.

W dniu 2010-04-04 23:20, Marcin Wasilewski pisze:

Przecież o to właśnie chodzi. Teraz taką politykę stosują producenci - sprzęt ma dotrwać do końca gwarancji, ale nie dłużej. Naprawa ma być nieopłacalna dla klienta, który będzie musiał kupić kolejny egzemplarz. W ten sposób nakręcamy koniunkturę, na wzór opisany w "Nowym Wspaniałym Świecie" Huxley'a:

"I do love having new clothes. But old clothes are beastly. We always throw away old clothes. Ending is better than mending. The more stitches, the less riches."

Oczywiście nie chcę być źle zrozumiany - nie należę nawiedzonych lewaków, którzy za największe zło uważają konsumpcyjny, "burżujski" styl bycia i nie dość, że sami najchętniej zamieszkaliby w jakiejś komunie, to jeszcze pozamykaliby tam całą ludzkość. ;) Zwyczajnie wypuszczanie na rynek nienaprawialnego bubla jest marnotrawieniem surowców. Jak to wyglądało kiedyś, w złotych czasach polskiej elektroniki? Sprzęt potrafił działać bezawaryjnie całymi latami (a nawet dekadami) - gdy się zdarzyła jakaś awaria sprzęt można było naprawić. Każde urządzenie było sprzedawane wraz ze schematem, a pogwarancyjną naprawę mógł wykonać lokalny rzemieślnik "złota rączka" albo nawet sam użytkownik, jeśli miał jakąś wiedzę o technice. Rozumiem, że dzisiaj technika poszła do przodu i nie zawsze jest możliwe dokonanie naprawy w warsztacie amatora, ale przecież nie wszystkie urządzenia na rynku zawierają mnóstwo skomplikowanych układów w obudowach BGA! Jeśli chodzi o prostszą elektronikę, to sprawa nawet się uprościła - w środku jest teraz zwykle mniej elementów. Ale co z tego, skoro nigdzie nie można dostać schematu, a elementy na płycie zalane są termoglutem? ;)

Jak dla mnie ta cała sprawa z lutami bezołowiowymi to zwyczajnie efekt lobbingu ze strony korporacji - teraz będą mogli legalnie jeszcze trochę zwiększyć pogwarancyjną awaryjność produktów. "Ekologia" to całkiem fajna zasłona dymna. :)

Podobnie zresztą wyglądała do niedawna sprawa z sprzętem i oprogramowaniem komputerowym. Programy miały z roku na rok coraz większe wymagania, nawet jeśli miały wykonywać niezbyt złożone operacje (np. pisanie tekstów, komunikacja internetowa). Nikt nie przejmował się optymalizacją kodu. Użytkownik miał cierpieć i wymieniać po kolei płytę główną, procesor, pamięci, dysk twardy. Sprawa się nieco uspokoiła ostatnio dzięki netbookom - małe komputerki przebojem wdarły się na rynek. Nagle okazało się, że ich użytkownicy wolą pozostać przy XP i np. Office 2003, ceniąc sobie bardziej komfort pracy niż nowy, ładniejszy interfejs. A przecież na horyzoncie widać już UMPC, więc autorzy softu będą musieli pójść po rozum do głowy, jeśli tylko chcą zająć nową niszę. Tutaj nie da się zwiększać w nieskończoność parametrów sprzętowych, choćby ze względu na oszczędność energii.

Reply to
Atlantis

Chcesz sprawdzać moc amperomierzem? A może chcesz zmierzyć prąd i napięcie i pomnożyć? Twoje wyniki będą tyle samo warte co ten artykuł w fakcie!

Reply to
kilokitu

Ale mogę wziąść licznik energii, taki jak z energetyki i potrzymać na nim żarówkę jedną i drugą tydzień czy 2 i zobaczyć ile mnie to kosztuje.

Reply to
Sergiusz Rozanski

Użytkownik PeJot napisał:

Myślisz że takie informacje do nich docierają? Nawet jeżeli, to wokół jest kupa ekspierdów, którzy dla podtrzymania własnych stanowisk przedstawią opinię, że jednak globalne ocieplenie się zmniejszy, wieloryby będą się lepiej mnożyć itd. Nie ponoszą odpowiedzialności za swoją działalność, to robią co chcą. Ostatnio coś się dziwnym trafem okazało, że lodowce w Himalajach aż tak szybko się nie stopią ale jakoś winowajca nie myśli nikogo przepraszać. Do tego dodaj jeszcze stada lobbystów, pilnujących interesów konkretnych firm, czy grup społecznych. Dzięki temu np. ślimak według UE, to ryba. Wszystko po to, żeby francuscy hodowcy mogli korzystać z identycznych preferencji, jak ich koledzy, zajmujący się prawdziwymi rybami. Nikt nie wpadł na pomysł, żeby do pierwotnego dokumentu, określajacego dopłaty, dopisać te ślimaki. Łatwiej było zmienić definicję ślimaka. A jak już nie pomogą psudonaukowe argumenty, to jest wychowane pokolenie, uważające UE za największe dobro, jakie nas spotkało. W pewnej polskiej szkole nauczycielka uczyła dzieci wierszyka o Unii, jak wiele nam dała itd. Rodzicom to się trochę za bardzo skojarzyło z minioną epoką, że aż zaprotestowali. Ba, teraz nawet skrytykowanie unijnych regulacji jest mocno niepopularne i łatwo być oskarżonym o zacofanie, ciemnotę i inne plagi egipskie. Jedyne na co możesz liczyć, to na upadek eurokomuny, bo na rozum już nie. Tamtejszy apart urzędniczy już od dawna jedzie na samopodtrzymaniu. Wymyśla coraz to nowe idiotyzmy, żeby ciągnąć pieniądze na swoje pomysły. To jest jak rak - albo się wytnie lub inaczej zniszczy chorą tkankę, albo organizm umiera. Żeby nie odstawać od tematu grupy, to napiszę, że ostatnio część świetlówek padła mi po kilku latach pracy. Różni producenci ale padły serią. Migały lub przygasały. Z prądem nie mam problemów. Rozbebeszyłem je i po dokładnym oglądnięciu elektroniki doszedłem do wniosku, że mogłyby jeszcze pochodzić ale ich podstawową bolączką były luty. Niestety, obudowy nie nadawały się już do ponownego złożenia. Szkoda. Maciek

Reply to
Maciek

Nawet jesli nie zawieraja, to a) naprawa zajmie co najmniej godzine czasu fachowca, czyli trzeba liczyc z 50 euro, bo pensja nie polska, kto tyle zaplaci jesli towar kosztuje 100 euro ?

b) naprawy nie bedzie, bo diagnoza bedzie niemozliwa, bo na schemacie jest jeden scalak, wszystko malutkie, sciezki ukryte w srodkowych warstwach,

c) scalaka nie dostaniesz, a jak zechcesz "wymienic modul" to to bedzie cala elektronika czyli polowa kosztu urzadzenia.

Nie doceniasz tego "pisania tekstow".

J.

Reply to
J.F.

Użytkownik "Padre" snipped-for-privacy@no.net napisał w wiadomości news:hpatdp$u10$ snipped-for-privacy@news.onet.pl...

Pewnie nawet nie podłączyli śwetlówek do prądu. ;-)

Reply to
nom

Właśnie. Dotknąłeś następnej wady. Świetlówka pobiera mniejszą moc, ale większy prąd. Jak na razie korekcja współczynnika mocy dotyczy większych mocy, ale ma się to zmienić. Świetlówka z wbudowanym PFC...

Reply to
Desoft

W dniu 2010-04-05 11:05, J.F. pisze:

No dobrze, ale nie mówimy teraz o sprzęcie w rodzaju współczesnej, najbardziej zaawansowanej elektroniki cyfrowej (komputery, telewizory LCD itp.). Mówię o takim "głupim" amplitunerze, radiobudziku, timerze czy nawet odtwarzaczu DVD. W tych przypadkach dałoby się ułatwić klientowi dokonanie naprawy przez dostarczenie schematu i niezalewanie płytki jakimś badziewiem. ;) Tymczasem obecnie wystarczy, że spali się dioda w zasilaczu i sprzęt do wyrzucenia... Inna sprawa to np. spuchnięte elektrolity na płycie głównej - myślę, tylko nieliczna grupa użytkowników wie, że to w ogóle da się naprawić. ;)

Hmm... I tak i nie. Znów zależy o jakim scalaku mówimy - jeśli jest to jakiś skomplikowany układ cyfrowy, projektowany specjalnie na potrzeby tego urządzenia, to faktycznie stoimy na przegranej pozycji. Bo niby co robić? Szukać innego uszkodzonego egzemplarza ze sprawną częścią - szkoda zachodu. Są to jednak te same problemy, przed którymi stały "złote rączki" w czasach PRLu - wtedy nieraz o głupi tranzystor mogło być trudno. ;) My mamy wolny rynek, sklepy internetowe itp. Przecież sporo części dzisiaj jest powszechnie dostępnych - począwszy od scalonych wzmacniaczy czy odbiorników radiowych, poprzez dekodery audio, przetworniki A\C, skończywszy na mikrokontrolerach o sporej mocy obliczeniowej.

No dobrze. Wytłumacz mi jednak dlaczego dwa programy robiące generalnie to samo mają tak kolosalne różnice co do wymagań. Office 2003 uruchamia się w sekundę na EeePC 901, nowa wersja muli tak, że aż przykro się robi. Albo jaki sens ma korzystanie z systemu operacyjnego, który już na starcie rezerwuje sobie 90% zasobów [względnie nowego] komputera? ;)

Ja zwyczajnie widzę jak to działa. ZU kupuje sobie komputer. System instaluje się z partycji recovery, razem z całą masą niepotrzebnych programów, niektóre z nich w wersji trial. Następnie użytkownik ściąga własne oprogramowanie, np. takie GG przeładowane bajerami (sam nie wiem czy to komunikator, internetowy odtwarzacz multimedialny czy tablica ogłoszeniowa). Domiaru tragedii dopełnia wszechobecny flash, którym współczesne strony są po prostu przeładowane (głównie w postaci denerwujących reklam - a mówimy o ZU, który nie wie o istnieniu AdBlocka i jedyną znaną mu metodą walki jest gonienie uciekającego krzyżyka). Już nieraz taki ZU z sąsiedztwa wzywał mnie do naprawienia "zawirusowanego" komputera. Gadka często bywa taka: "K***a, kupiłem go pół roku temu, a już jest za wolny. Co trzeba w nim wymienić? Mam kupić nowy?". Zaglądam do właściwości systemu, a tam jakiś Core 2 Quad, 4GB RAMu. Pomimo tego mój desktop (Sempron 2500+, 768MB RAMu), laptop (ThinkPad T23) czy netbook (Eee 901) działają o wiele, wiele lepiej w tych samych zastosowaniach. ;) Istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, że niejeden ZU przekonany, iż to komputer się zestarzał po roku kupi nowy, żeby mu Gadu-Gadu nie muliło. ;) To nie jest napędzanie koniunktury?

Reply to
Atlantis

(ciap)

IMO niema w powszechnej sprzedazy komputera, żeby nowe gg nie muliło :p

Włodek

Reply to
invalid unparseable

Amplitunerze i radiobudziku. DVD nie naprawisz.

A te dwa pierwsze beda na dwoch scalakach albo i tylko jednym :-)

Nie bardzo jest sens. Puchna po kilku latach, czas zmienic komputer.

A scalaka do popularnego sprzetu nie dostaniesz :-)

Moze wcale nie robia tego samego ? Cos jednak Word w tych megabajtach zawiera.

To sie nazywa miec mieszane uczucia - np najnowsze zapisywanie w xml - z jednej strony kolejny zamach na przestrzen dyskowa, z drugiej - ilez to lat narzekalem ze nie moge porownac dwoch plikow w wordzie :-)

Uzytkownik jest z funkcjonalnosci zadowolony :-)

Tu przyznaje racje. Ale coz zrobic - albo nie instalujesz i rezygnujesz z pewnej czesci stron, albo instalujesz i narzekasz.

No coz, takie czasy. reklamy beda, trzeba sie pogodzic.

Ja tradycyjnie blokuje skrypty i activeX, ale coraz bardziej uciazliwe sie to staje.

J.

Reply to
J.F.

Pasywny pseudoPFC na dwóch kondensatorach, dwóch diodach i rezystorze już jest stosowany. Tyle, że to bardziej ma likwidować migotanie 100Hz przy ograniczeniu impulsów ładowania pojemności filtrującej, niż dać cokolwiek sensownego.

Aktywny PFC przy małej mocy to ekonomiczny absurd.

Reply to
RoMan Mandziejewicz

zalet.

tak, ale nie z sieci, tylko z aku 12v i przetwornicy na 230.

podpinam żarówkę 100W - pobiera ok 9A podpinam świetlówkę 20W (odpowiednik świecenia 100W) - pobiera 2A

(mierzyłem pobór prądu przez przetwornice ze świeżo naładowanego akumulatora, którego napiecie jest znane.)

Reply to
spam

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.