jako ze w szafie lezy karton popsutych mniej lub bardziej zasilaczy ATX (i AT) a potrzebuje zasilanie do pewnej liczby halogenow 12V - postanowilem cos wykombinowac...
- zasilacz atx blokuje, by chodzil caly czas
- wywalam wszystko co niepotrzebne (uklady od 3.3v, od 12v, ograniczenie nad-napieciowe itp)
- w petli regulacji +5v dodaje potencjometr by moc regulowac to napiecie...
- poprawiam uklad zasilania tl494/ka7500 ;)
co mozna bylo sie spodziewac - z uzwojenia od 5v maksymalnie uzyskuje ~9-10v (przy 10A), ale poniewaz tam jest prostownik 2-diodowy, to zamieniam to na gretza i jest juz ok (18v maks, po regulacji schodzi na
12v).Tylko tak kombinuje jak kon pod gore z tym gretzem za trafo - montuje go z diod prostowniczych z zasilaczy atx (tych wyjsciowych, typu 3045 itp)
- a jest to troche niewygodne... W zasadzie co stoi na przeszkodzie w wywaleniu dlawika wyjsciowego - zarowka bedzie nadal swiecila... A wiec czemu by nie podlaczyc zarowek prosto do trafa bez prostowania ? i tutaj dziwna sprawa - po podlaczeniu obciazenia prosto do trafa - zasilacz zaczyna pobierac duzo wiekszy prad, choc zarowki swieca duzo slabiej, czesto konczy sie to upaleniem tranzystorow taktujacych. Dlaczego?