Mam układzik na uP + triak regulujący fazą 230v AC jasność świecenia żarówki halogenowej 230v 30-50W (podkreślam - halogen, nie zwykła). Układzik jest naprawdę mikro-malutki, nie grzeje sie prawie wogóle, działa niezawodnie... ale tylko do momentu przepalenia się żarówki.
Gdy zwykła żarówka się przepala - po prostu przestaje płynąć prąd... Gdy przepala się halogenowa, zwłaszcza mała - wysoka temperatura początkowa włókna, niewielka długość włókna = wysokie napięcie na mm, włókno przeważnie "spiralnie" skręcone - w momencie przepalenia w jednym miejscu powstaje łuk elektryczny z odparowanym metalem, dający zwarcie między kolejnymi zwojami włókna, prąd nadal płynie i moc się wydziela i kolejne zwoje odparowują w postać łuku. Daje to chwilowy bardzo duży peak prądu, nim łuk na tyle się rozprzestrzeni, że zgaśnie, czasem 1/2 włókna już nie ma, a czasem i bańka eksploduje... W układzie kończy się to przeważnie uwaleniem triaka na zwarcie, często ze zwarciem do bramki i uwaleniem sterującego go procesorka. Stosowałem do tej pory małe triaczki typu 2n6075b, bo mały prąd bramki i wygodne, wytrzymujące 4A ciągłego prądu, 30A peak, 3,7A^2s - zdecydowanie za mało do tej aplikacji...
Macie jakieś rady co tu poczynić? R szeregowe (ograniczające prąd w momencie palenia włókna)- kiepski pomysł bo trzeba by dać z >10ohm żeby sensownie ograniczyć prąd, a to się będzie grzało... Szybki bezpiecznik topikowy? Raczej wystarczająco szybki nie będzie... Większy triak? Gretza i mosfeta, regulować moc pwm? Tym bardziej będzie problem zgaszenia łuku przy DC, a dodatkowo będzie siało zakłóceniami...