Mam problem. Papraki (czyt. 'elektrycy') podłączyli mi licznik tak, że 380V poszło na sprzęty domowe. Oczywiście popaliło się to, co najdroższe
- lodówka i pralko-suszarka. Serwis zażyczył sobie ok 500zł za wymianę 'panelu sterowania' w każdym z tych sprzętów, bez sprawdzania, co faktycznie poszło. Powiedziałem NIE i się zaczęło...
W lodówce rzeczywiście spaliła się część panelu, ale w pralce (zacząłem poszukiwania wzdłuż kabla zasilającego) płytka przy silniku, a nie żaden panel. Uff, 500pln do przodu.
Na obydwu płytkach poszła ta sama część, o symbolu S14K275. Gugiel wyjaśnił, że nazywa się to 'warystor', wikipedia zaś, że nic dziwnego - to właśnie miało się spalić. No imam taki problem - lokalny hardware market poinformował mnie, że tego akurat nie mają, ale z powodzeniem mogę zastosować częśći oznaczone: DNR 271K14D, oraz 14N271K.
Pytanie 1: czy to prawda? Czy warystor jeden od drugiego się tak mało różni? Rozumiem, że zapewne kluczowa jest mała różnica między liczbami 275 a 271?
Pytanie 2: Przepalił się również warystor S05k275. Czy tu też mogę dowolnie stosować inne części tego typu? co w ogóle oznaczają symbole S14, 14D, 14N, So5, 271K?
Pytanie 3: O ile dobrze zrozumiałem wikipedię, warystor po to zmniejsza swoją rezystancję, żeby mogło wywalić jakiś bezpiecznik. Czy to znaczy, że powinienem szukać w pralce/lodówce przepalonego bezpiecznika? I czy na płytce która poszła, czy gdzieś dalej?
P.S. Jak nasadziłem jakichś bamboli, to przepraszam, jestem zupełym lajkonikiem w sprawach elektroniki...