...to spuścizna po haloganach :D...znaczy te trafa kiedyś zasilały halogeny a teraz zasilają LED :)...oczywiście mój skrót myślowy to był :) Ciekawa sprawa jednak, że są "wieczne" a nie jak obecne przetwornice, zdychające 1 dzień po gwarancji.
Muszę dopisać. Kiedyś w Biedaronce kupiłem taki zestaw LED, znaczy taśma i zasilacz pod szafki w kuchni. Ledy w ciągu 5 lat zrobiły się megażółte/były wodoodporne/nalewka plastiku i ściemniały bo zrobił się "filtr" z "nalewki" plastikowej... Zastąpiłem je nowymi LED, które są bardziej wydajne i źrą wincyj...ale przetwornica ich nie polubiła. Zaczęła zdychać po miesiącu. Wymieniłem kondzie na lepsze i po miesiącu to samo. Trafo byłby cieplejszy :) Tak, zmieniłem przetwornicę z 2A na
3A i działa...ale oczekuję padu tej nowej przetwornicy. Jak się wkurwię, to dam trafo/graetz 5A i mogę spokojnie umierać :)
Problematyczne. Dotąd miałem w kuchni halogeny w suficie, 10 szt ale ich MOC świetlna była ograniczona do 30W i zastosowałem LED. Mam 200% jaśniej :)
Inne lampy w domu, też są problematyczne, bo nie można stosować większej mocy niż "dopuszczalna". Chodzi o ciepło. LED ma na to wyjebane i świeci z 10W jak 70W żarówa i się nie grzeje.
Ja wiem, że wszystko idzie od pierwszej lampy Łukasiewicza:
formatting link
ale teraz możemy doświetlać się lepiej, z mniejszą mocą :)
Ale ślepa próba, chociaż w tym kontekscie brzmi dziwnie, również ma sens. Klasyczne żarówki cenię sobie głównie za to, że poza światłem widzialnym emitują dużo podczerwieni. Lubię zimową porą czuć na twarzy i rękach ciepło powodowane lampą do czytania. Z zamkietymi oczami odróżnię żarówkę wolframową od półprzewodnikowego leda. Z otwartymi też odróżniam światło, choć czasem z trudem. W każdym razie technologia się tak rozwinęła, że nie mogę już powiedzieć, że "nie lubię".
W miejscach, w których od czasu do czasu musi być bardzo jasno, mam LEDy, ale w miejscach, w których przebywam często, mam klasyczne żarówki.
Jak przygarnąłem kota z problemem z oczami (przewlekły koci katar, te oczy były aż spuchnięte, leciała z nich ropa), to założyłem mu łagodniejsze światło w postaci 40-watowej, klasycznej żarówki ze ściemniaczem i soft startem (na układzie U2008). Kot przestał mrużyć oczy przy zapalaniu światła, a ja przy okazji też, dlatego to światło zostało nawet po wyleczeniu mu oczu.
Przy biurku komputerowym mam zwykłą żarówkę 20 W, do doświetlania biurka. Oczy męczą mi się przy niej dużo mniej niż przy LEDach.
Przy biurku elektronicznym mam lampę z lupą i żarówką 40 W i dodatkową LEDową, też z lupą, do pracy precyzyjnej. I ta LEDowa daje świetnie radę, ale to nadal jest doświetlenie, a nie oświetlenie.
W pokoju mam żyrandol, cztery żarówki, jedna 100 W i trzy po 75 W. Robi robotę. Zwykle zapalam tylko tę 100 W.
W łazience mam LEDy, ale rzadko zapalane, bo cały czas świeci czerwona 2 W LED. Nie męczy tak oczu (bo czerwona i słaba), nie rozbudza w nocy, świeci bardzo słabo, ale wystarczająco mocno, żeby trafić tam gdzie się chce.
Tak, tam gdzie potrzebuję zalewu światła nadal mam LEDy. Choć na działce mam halogeny 500 W. Jeden do doświetlenia ogródka, dwa przenośne do doświetlenia tego, co akurat robię, i będzie jeszcze jeden do doświetlenia drugiej części ogródka (pergoli z truskawkami i warzywniaka). Te halogeny mniej męczą mi oczy niż LEDy. LEDy też są, ale tylko w postaci punkcików (drzewa owinięte LEDami), do ozdoby.
No i jest jeszcze blaszak, a w nim słabe jakościowo światło. LED w lampce nad biurkiem, cztery świetlówki na suficie -- ale to dlatego, że dostałem je za darmo. Wypadałoby zmienić na coś porządniejszego (przynajmniej to nad biurkiem). I w altanie plafony LED, bo były tanie, ale tam się dużo nie siedzi.
Właśnie chodzi mi o to "lepiej".
Tak naprawdę, pomijając subiektywny komfort lub dyskomfort, rozbija się to u mnie o światło niebieskie. Jestem przerażony tym, jak bardzo w ciągu ostatnich lat pogorszył mi się wzrok. Wcześniej byłem krótkowidzem, ale blisko widziałem bardzo ostro, a teraz powoli bez lampy z lupą przestaję być w stanie lutować drobnicę SMD.
Oczy są zmysłem, który wykorzystuję najwięcej, i zbiera to żniwo...
Białe LEDy mają silny prążek światła niebieskiego ze względu na to, w jaki sposób działają. Ja staram się unikać takiego światła. W Kindlu mam ustawiony ciepły tryb (prawie pomarańczowy), wieczorami siedzę przy komputerze, telewizorze, telefonie, w okularach z filtrem światła niebieskiego (pomarańczowe szkła) i ewidentnie czuję różnicę w tym, jak mniej męczą mi się oczy (choć musiałem dostosować kolory w edytorach).
Dzwonki na małe napięcie juz chyba nie występują, to i transformatorów nie trzeba. Ale jeszcze są
formatting link
Cena jak widać wybitnie promocyjna
Są tez inne
formatting link
juz nie 5V
Tylko:
-na te 5V nalezy patrzec z duzym przymróżeniem oka - to nie przyrząd pomiarowy,
-tr. dzwonkowe były strasznie kiepskie, i na stabilności napięcia tez się to odbijało,
-mocy chyba nie miały określonej, prąd bodajże 0.5A,
-rodzaj pracy tez nie okreslony - dzwonek dzwoni pare sekund, a potem długa przerwa. Moc nie musi byc stała. Z drugiej strony - chyba znosi stałe podłączenie do 220V.
-cos mi się obiło o uszy, ze z kiepskości wynikała jedna zaleta - prąd zwarcia był ograniczony, i czy przypadkiem nie mozna ich było zewrzeć na stałe ...
Bo transformator nie apteka. W sieci napięcie mocno zmienne, i te +/- 10% zawsze może być. A to przeciez nie wszystko. Impedancja wewnętrzna też jest, i bez obciązenia np 6.8V, a pod obciązeniem ... mniej.
Zazwyczaj chce się z tego napięcie stałe zrobic, wiec znów - duży rozrzut napięcia, albo stabilizator. A jak stabilizator, to nadmiar napięcia trzeba. Innymi słowy - jak jest dostepny "6V", to bierz, i moze tylko sprawdzic gdzie zaszkodzi :-)
Diody to może być dobry pomysł i godny zapamiętania na wypadek potrzeby :-)
Tak w ogole, to mam wrazenie, ze przetwornice wyparły transformatory małej mocy, więc podaż juz ograniczona. A w sumie zawsze - albo się wpasowałeś w to, co robią, albo zamawiałeś dużą partie, albo pytałes czy jeden mozna na zamówienie, albo nawijałes sam.
A na jakie? Mieszkam w miejscu, gdzie każdy sam sobie dzwonek organizuje. Te nowe przeważnie bezprzewodowe na bateryjkę 1,5V. Chyba że o kościelne chodzi, co to teraz też na prund, bo nie chce się kościelnemu za sznur ciągnąć.
Chyba nawet miałem taki zasilacz. Tylko kolejki nie kojarzę. Ale to nawet lepiej, bo mnie zawsze interesowały zasilacze a nie kolejki (czy ogólnie: elektronika, a nie typowe zabawy innych dzieci).
Dałbyś mi za dzieciaka kolejkę, to pierwsze co bym zrobił, to rozebrałbym lokomotywę i zasilacz żeby zobaczyć, co jest w środku i jak działa :)
Nie żeby mi się to szczególnie zmieniło z wiekiem.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.