A potem człowiek przed wizytą u lekarza sprawdza sobie właściwe objawy w googlu, by po ich wyrecytowaniu lekarz przepisał potrzebny lek. Oj tak, sam to przerabiałem...
Dokładnie. Nie szukamy programisty. Szukamy elektronika.
Szukamy człowieka uniwersalnego do małego zespołu. Niestety komplikuje to listę wymagań, bo chcemy aby był trochę obeznany w elektronice, mechanice i umiał przeczytać prosty kod w C aby sobie coś tam zmienić czy przypisać inny pin do procka lub zrobić prostą rzecz w LabView. Fajnie byłoby gdyby też umiał pomachać pilnikiem i użyć wiertarki bez pokaleczenia sobie rąk czy oczu opiłkami...
Za moich czasów studenckich w Polsce to był zestaw zdolności jakie można było oczekiwać po zdolnym absolwencie technikum który interesował się elektroniką a nie tylko odwalał w szkole lekcje bez pasji...
Sprawa się komplikuje bo szukamy tego gościa w USA a tu jakaś dziwna jest ta edukacja - gościu kończy "Devry College" na kierunku elektronika i jakoś z nerwów zapomina podstawy: prawo Ohma... Nie wiem gdzie szukać pracownika... Najchętniej sprowadziłbym kogoś z Polski, właśnie jakiegoś technika, ale mój zwierzchnik na to nie pozwoli ani też USA nie tak atrakcyjne jak dawniej, więc i ludzie się nie palą do emigracji za ocean zbyt chętnie...
Owszem, jest młody, pewnie zdolny, ale mamy mały zespół i nie mamy czasu na niańkowanie studenta licząc że w czasie następnych paru miesięcy przypomni sobie prawo Ohma, Kirhoffa i być może nawet punkt pracy tranzystora obliczy lub wzmocnienie op-ampa. Potrzebujemy kogoś kto jest w stanie zdiagnozować problem na produkcji lub dobierze komponent-zamiennik w razie gdy oryginal wyjdzie z obiegu - nie potrzebuję kogoś kto będzie się mnie o każdy drobiazg pytał...
W dniu 26.01.2018 o 00:42, Zenek Kapelinder pisze:
Oooo, jakieś 2 lata temu szukałem pracy. Wysłałem kilkanaście CV. Zadzwonił jeden pracodawca, u którego obecnie pracuję. Jestem zadowolony, ale w ciągu ostatniego miesiąca odebrałem kilka telefonów z pytaniem czy nadal szukam pracy, bo od ręki mnie zatrudnią za dobrą kasę. Po dwóch latach sobie przypomnieli, a raczej sytuacja ich zmusiła.
Czasem jak brakuje odpowiedniej czcionki to zamiast symbolu Oma pojawia się W :)
i nie uwzględnił
Wydaje mi się, że żaden stres nie odebrałby mi pojęcia, że na LED jakiś spadek napięcia trzeba policzyć, ale po pierwsze tylko wydaje mi się, a po drugie wiem, że ludzie różnie na stres reagują i pośrednio znam przypadek ucznia, który jest dobry a pod tablicą coś mu czasowo blokuje dostęp do wiedzy. P.G.
W Bułgarii uprawiane jest tzw. nestinarstwo, czyli taniec bosymi stopami na rozżarzonych węglach ogniska. Praktykowane jest to jakoś tak późną wiosną. I też im nic od tego nie jest. Jeden Bułgarzyn mi kiedyś mówił, że jeśli ktoś jest aktualnym sprawcą ciąży, to nie powinien na węgle wchodzić, bo dozna poparzeń. Jak rozumiem, w przypadku ośmiolatka ryzyka nie było.
Managerowie raczej się za taką robotę nie biorą, a pracodawca który takiego biznesmena zatrudnia na stanowisku inżynierskim - no cóż, sam sobie szuka kłopotów.
Moim zdaniem bez sensu, ale ja w ogóle o tego typu zadaniach mam takie zdanie. Założenia o których nie mówimy nie powinny być podstawą do rozwiązania. Podobnie zresztą zakładanie, że moje skojarzenia są jedynymi poprawnymi.
Moja córka, maturzystka, z matmy trudne zadania potrafi zrobić, a przyjdzie moment, że popełnia takie błędy podstawowe, że nauczyciel ręce rozkłada. Nie potrafi radzić sobie ze stresem.
No to, że elektronik to inżynier, nie licencjat. Humanistyka kończy się licencjatem. Licencjackie studia nawet są 3 letnie a elektronika, informatyka itd 3,5 roku trwają. Chyba, że się coś zmieniło ale nie słyszałem.
Myślałem, że na wszystkich studiach skończenie (większej :) ) połowy nazywa się licencjat, nawet jak się dostaje tytuł inżyniera. Czyli powinienem napisać po inżynieriacie ? :) Za dawno studiowałem aby się znać :) P.G.
Nigdy nie przechodził takiej rozmowy. Zatrudnili go ponieważ potrafil rozwiązywać konkretny zbiór problemów i udowodnił to "z polecenia". Gdyby ktoś go wylał za dobieranie rezystorow do LEDów to byłby typowy przykład przeoczenia pracownika z powodu własnej ignorancji.
To już pretensja do autora watku. Zapytał jak zatrudnić kogoś i dostał odpowiedzi głównie bezużyteczne.
Nie przeszkadza to masie ludzi w tym wątku dzielić się swoimi doświadczeniami w zatrudnianiu jakiś konkretnych przypadków. Taki trolololo temat gdzie każdy napina mięśnie i przypomina sobie coraz to głupsze przypadki jak zatrudniali różnych świrów. Ciezko z tego wyciągać wnioski.
Jak szukasz programisty, to piszesz, że szukasz programisty. A jak nie piszesz, a szukasz, to się potem nie dziw, że CV składają również zmutowane żółwie ninja.
Ale on napisał, że szuka technika elektronika. To dość precyzyjne określenie zakresu obowiązku takiej osoby.
Jak zatrudniałem, to świry też przychodziły. Na stanowisko w dziale badawczo-rozwojowym aplikowała m.in. modelka. Zasada była taka, że jak nie jesteś pewien, to nie zatrudniasz. Tylko trzeba przy tym umieć wytrwać i wziąć sobie na rozmowę kogoś zaufanego. Często zwróci uwagę na rzeczy, które Ty przeoczysz. Na finalną rozmowę brałem dwóch zaufanych. Ale rekrutacja na dwa stanowiska trwała 3 miesiące. Bardzo, bardzo starannie, za to potem z ludźmi nie było najmniejszego problemu i wnioskowałem o skrócenie im okresu próbnego.
Chyba żartujesz. Kiedy ostatnio pracowałem jeszcze "u kogoś", przyszło do pracy świeżo po studiach 3 elektroników. Inżynierów. Poziom ich wiedzy był taki, że dostawali orgazmu na widok działającej atmegi (zrobionej przez kogoś innego).
Sami to mieli problem z polutowaniem gniazdka typu RCA czy RS232. Nie żartuję.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.