Nie chodzilo mi bezpieczenstwo (jest wazne - ale poczatkujacy raczej przy napieciu sieciowym majstrowal nie bedzie a bateria 9V ciezko sobie krzywde zrobic). Chodzilo mi najzwyklejsze "wyczucie" - przykladowy zasilacz liniowy 20A 30V spadku na symulatorze bedzie pieknie chodzil - w rzeczywistosci bedzie to 600W grzalka do palenia tranzystorow. Rowniez wzmacniacz o b. duzym wzmocnieniu bedzie wg. symulacji ladnie dzialal - a w rzeczystosci moze sie okazac generatorem itd. Potrzebnego wyczucie nie da ci zaden symulator - zaczynac nalezy od "zywych" ukladow - chocby najprostszych.
Znasz przyslowie - "nie swieci garnki robia"? Wcale nie potrzebujesz studiow zeby zaczac sie bawic w elektronike - wystarczy troche zainteresowania i cierpliwosci.
Nieprawda!!! Oscyloskop to bardzo przydatny przyzad ale na poczatku wcale nie jest konieczny. Do budowy prostego zasilacza wystarczy miernik (pierwszy zasialacz zbudowalem nawet bez tego - nie bylo wtedy chicnskich miernikow po 10zl - napiecie mozna mierzyc przy pomocy diody swiecacej i paru diod zenera), "interesujaca mrygalke" czy inny piszczyk mozna zbudowac nawet bez tego. Na poczatku, kiedy brakowalo mi umiejetnosci potrzebnych do skonstruowania czegos uzytecznego, wlasnie "walka z oporna materia", improwizowanie pomiarow bez uzycia kosztownych miernikow (mozesz sie zdziwic jak wiele mozna zdzialac przy pomocy sluchawki telefonicznej) sprawialo mi najwiecej radosci.
Ambicji - owszem, niezdrowej - watpie. Zawsze warto sprobowac.
Jako uzupelnienie rzeczywistego ukladu, jako pomoc projektowa - tak. Jako jedyna pomoc dla poczatkujacego - jest wrecz szkodliwy GRG