Są różne opinie na temat odsiarczania zasiarczonego akumulatora kwasowo-ołowiowego. Czy wg Waszego doświadczenia odsiarczanie cokolwiek daje, czy to tylko voodoo? Jeśli daje, to jaką metodą? Impulsową (a jeśli tak, to jaka częstotliwość, bo są opinie, że 50Hz, a są takie, że i 2MHz)? Ładowanie znikomym prądem? Celowe przeładowanie impulsami (jak krótkimi, co między nimi - rozładowywanie, nic? Jakie napięcie, jaki prąd)? Wymiana elektrolitu na wodę, kilka cykli, i zalanie świeżego elektrolitu? Jeszcze inna metoda?
Mam trochę padniętych akumulatorów i zastanawiam się, czy nie spróbować przedłużyć im trochę życia. Wiem że nówek z nich nie będzie, ale nie musi być.
Zastanawiam się, czy np. nie ładować akumulatora w cyklach - 1A ładowania przez 100ms, 100mA rozładowania przez 400ms... zbudowałbym sobie taką ładowarkę, tylko najpierw chcę wiedzieć, jak dokładnie ma działać, żeby była najskuteczniejsza.
I tak, schematy z sieci znam, bo przejrzałem, ale chodzi mi o praktyczne podejście - czyli czy ktoś może potwierdzić, że taka-a-taka metoda u niego zadziałała, a inna nie?
Bonusowe pytanie - jak sprawdzić pojemność akumulatora? Wyobrażam sobie, żeby naładować go do maksimum, a potem rozładowywać stałym prądem przez jakiś czas i zmierzyć czas, po którym akumulator osiągnie jakieś napięcie. Jakie to napięcie? 1.8V / celę?