Oszczędność złotówki przy serii miliona sztuk to milion złotych. Można sobie wziąć dowolnie drogiego konsultanta z NASA, który to doprowadzi do działania i cieszyć się resztą zysku. Przy 100 sztukach oszczędność wyniesie 100 złotych -- ile godzin debugowania podejmujesz się wykonać za tę kwotę? Jeśli element za 20 PLN zadziała bez pisania doktoratu, to w krótkich seriach jest tańszy od takiego za złotówkę.
Kosztują grosze, konstrukcja jest dopracowana i zdebugowana, a skala to setki milionów sztuk. W takim scenariuszu opłaca się wręcz zastępować oporniki nieoptymalną wartością "10kOhm" gdzie się tylko da, bo automaty pick&place będą rzadziej zmieniały magazynek, co daje ułamek centa oszczędności, co się całkuje w dziesiątki tysięcy dolarów.
Ja nie mam problemu ze "starymi" elementami, tylko z tym, że wymagają znacznie większej wiedzy i rzetelnego projektu, by zadziałały odpowiednio, a czasami wręcz w ogóle. Nabycie tej wiedzy to konkretny koszt. W małej skali Cie nie stać. Weź taki za 20PLN i ciesz się życiem.
Kupiłem ostatnio kilka CUS600M w cenie tysiaka za sztukę. TDK-Lambda naprawdę znakomicie je zrobił i mają certyfikaty medyczne. Nie było mnie stać na wymyślanie tego samemu.
Droższy nie oznacza lepszy. Kiedyś spędziłem dzień nad papierowo znakomitym chipem Maxima, którego nie mogłem ustabilizować. Trafił do kubła, a ja zastosowałem bardziej klasyczne rozwiązanie.
Natomiast prawdą jest, że zrobienie bucka na MC34063 jest trudniejsze niż na TPS54302, a na mikromodule to już w ogóle jest bajka. Potrzebujesz obniżyć napięcie, czy zrozumieć, jak działa buck? Bo tego drugiego MC34063 nauczy Cię zdecydowanie lepiej -- ale lepsza przetwornica z tego zrozumienia nie wyjdzie. Zapłać komuś za to, że podjął wysiłek po to, byś już Ty nie musiał i zajmij się swoją wartością dodaną.
Jest zapotrzebowanie na takie kostki, ale przy produkcji na wysoką półkę gdzie koszta nie są priorytetowe i nie masówka, raczej dziesiątki miesięcznie. Nie każdy tłucze na wysoką półkę, a kostka robi w sumie prostą czynność i kosztuje u Texasa ponad 10 usd.
Szału ni ma. Za to przy odpowiednim sprzęcie łatwe do serwisowania. Tak że są plusy, są i minusy.
Jak w 2014 wybierałem scalak do Step-Down to mi wyszedł LM5017.
Podoba mi się, że ze 100V mogę od razu zejść do 3V3. Praktycznie schodzę z 48V (PoE), ale TI pisze, że scalak powinien wytrzymywać 2x napięcie pracy i to mniej więcej pasuje. Stosuję transil 68V - nie chce mi się sprawdzać w tej chwili do jakiego napięcia on obetnie jakieś surge.
Podoba mi się, że dolny klucz nie symuluje diody - praca z ciągłym prądem dławika nawet przy obciążeniu 0. Nie wiem, czy słusznie, ale nie lubię tego, że przy małym obciążeniu większość przetwornic albo zmniejsza częstotliwość, albo zaczyna pracować paczkami impulsów. Wydaje mi się, że to sugeruje zastosowanie dużo większego filtru na wejściu.
Podoba mi się tryb COT:
- nie wymagający kompensacji,
- uzależnienie T impulsu od Uwe daje prawie stałą f,
- dla EMC prawie stała f wydaje mi się lepsza od stałej f,
- reakcja na zmianę obciążenia w jednym impulsie a nie dopiero po kilku.
Niestety teraz porobiły się totalne problemy zaopatrzeniowe.
Pisałeś o TPS54302. Nie czytałem PDFa, ale przeraża mnie 3A bo ja (bardzo zachowawczo) dobieram prąd dławika według ogranicznika w scalaku a nie według max prądu w czasie zakładanej stabilnej pracy. P.G.
Ja jak coś ostatnio robiłem to sprawdzałem dostępność i wyszło mi XL1509-ADJE1 . W LCSC po $0.19 w detalu i mają kilkanaście tysięcy na stanie.
Co prawda wątkotwórcy raczej sie nie nada bo ma minimum 1.5V drop (darlington na wyjściu). U mnie było wymogiem 12-24VIN, 3.3V out @1A. Poszedł bez prototypowania. Zmontowana płytka przyszła z JLPCB i rusza bez pudła.
Ja nie potrzebuję cudów, potrzebuję zrobić to co opisałem na początku.
Moje wymagania są raczej skromne. Nie znam się jakie scalaki są najlepsze do mojego zastosowania.
Zapytałem, dostałem odpowiedź i takie kupiłem.
A, że tanie; to bardzo dobrze, do tej pory takie podejście mi się sprawdza.
Nie jest to do jednego egzemplarza, jak by miał kosztować 20zł to słabo raczej bo cały koszt wytworzenia tego urządzenia musi być w granicach
100zł; tak abym na tym zarobił i miał na przyjemności.
Z pomocą datasheeta zapewne uda się to uruchomić bo to 4, tanie elementy, na krzyż. Jak zacznie działać to zapomnę o temacie na kolejne lata. Jak nie, to będę drążył dalej.
A zalezalo ci na tym certyfikacie medycznym? Bo czy nie ma tanszych zasilaczy?
Tak swoją drogą - jak sie taki certyfikat uzyskuje? Pewnie są jakies konkretne wymogi, ale ... a nie ma w tym zasilaczu elementow "not for life support system" ?
Jak to z takimi elementami - trzeba szukac drozszych, czy mozna wziąc ryzyko "na siebie"?
W USA podejrzewam, ze mogloby to to byc ryzykowne - odszkodowania w procesach duze ...
Jarku, pomnóż miliard razy $2 - tyle zaoszczędził księgowy, który projektował zasilacza do PC. Na samym kontrolerze. Nie dlatego, że jest lepszy, ale dlatego, że wymagania dla zasilacza PC są tak słabe. Dopiero gracze, potrzebujący setek watów na wyjściu +12V, wymusili zmiany w zasilaczach.
Formalnie rzecz biorąc nie ma czegoś takiego jak certyfikat medyczny na zasilacz. Sa certyfikaty medyczne na wyroby medyczne. Zasilacz może być częścią takiego wyrobu.
W przypadku zasilacza wystarczy, że spełni wymagania zawarte w normach serii EN 60601-1. Taką informację producent podaje w karcie katalogowej. Na żądanie, jak jest porządny, dośle też protokół z badań. I to wszystko.
Maxima sobie sam znalazłem i na papierze wyglądał znakomicie. Celem prototypu jest sprawdzenie słuszności założeń.
Nie twierdzę, że się nie da, a jedynie, że taniej było zrobić krok wstecz i sprawdzić inną opcję. Jeśli ktoś nie ma problemów z kontrolerem z 1983, to czemu ja mam mieć?
No, taka karma. Albo się robi rzeczy z wysoką wartością dodaną, gdzie koszt elementów nie jest decydujący, albo masówkę metodą muntzingu i zarabia na skali. Najgorzej się ulokować gdzieś w środku.
Maxima sobie sam znalazłem i na papierze wyglądał znakomicie. Celem prototypu jest sprawdzenie słuszności założeń.
Nie twierdzę, że się nie da, a jedynie, że taniej było zrobić krok wstecz i sprawdzić inną opcję. Jeśli ktoś nie ma problemów z kontrolerem z 1983, to czemu ja mam mieć?
3A przy 3.3V to raptem 10W, więc nie wiem, co tu może przerażać. Jest masa gotowych dławiczków na tego rzędu prąd, a i kontroler występuje w wersji na mniejsze prądy, jak i na większe. Jeśli potrzebujesz 100mA lub
10A to może to nie być produkt dla Ciebie, ale 10W to taki sobie systemik z FPGA i kilkoma nietrywialnymi peryferiami. Uzywam, działa, polecam, a czy Ci pasuje, to już sam musisz ocenić.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.