No oczywiście, jak mi się spieszy, to musiał mi się uwalić podczas programowania (ISP via usbasp) procek w układzie. Atmega 2561.
Klasycznie przestał odpowiadać programatorowi. Próbowałem z zewnętrznym zegarem 1MHz, ale z zerowym efektem. Podobno jak się przestawi pin RESET na I/O to może tak być. Prawda to aby ?? No bo jakieś inne "elektryczne" uszkodzenie raczej nie wchodzi w grę.
No tak czy owak będę musiał go wylutowywać, na szczęście mam jeden zapasowy. Ale ile to potrwa, zanim znowu coś się popierdzieli ? .
No wiem, że można atmele ratować przez programowanie równoległe. Ale w układzie tego nie da rady zrobić, nawet jakbym podolutowywał wymagane linie, bo niestety niektóre wymagane piny w MCU są podłączone w układzie tak, że by to HVPP pewnie nie działało.
Jak już wylutuję, to podobno AVR Dragon ma możliwość pracy w HVPP to może jakoś na upartego dam radę. Tyle, że nic mi to nie pomoże, bo i tak trzeba go wyciągać przecież z układu...
No to teraz pytanie - może jakiś ryzykowny cudowny pomysł na postawienie go na nogi bez wylutu (jak go szlag trafi to trudno, skoro i tak muszę wstawiać nowy) ? Jakieś zaklęcie magiczne czy coś ? Obrzęd z kurczakiem ?
A tak w ogóle - mam już dosyć tych wiecznych problemów z fusami. Poza tym to szeregowe wysyłanie programu za każdym razem trwa długo (program ma ponad 128kB już).
Jest jakiś sprzętowy amulator atmeli, żeby uniknąć takich zabaw ?