W dniu 2017-05-04 o 22:59, kriters pisze:
Domyślam się. Chodziło mi o to, że te "kilka złotych" może być zaporowe w dwojaki sposób: kwotowo lub terminowo. Przykładowo jeśli w skali roku miałbym wydać 3k na płytki, to osobiście wolałbym kupić maszynę CNC (co też uczyniłem) i mieć z tego dodatkową frajdę.
Mój zapał by zgasł w połowie tego okresu :-) Pomnóż te 3 tygodnie przez ilość nieudanych prototypów, to już lepiej hobby zmienić :-D
Albo jeszcze gorzej: zmontujesz urządzenie po tych 3 tygodniach oczekiwania na płytkę, a ono nie zadziała jak chciałeś... Dlatego jestem zdania, że jeśli majsterkować, to nie skazywać się na płytkownie na etapie prototypów. Robić ile się da samemu. Ostateczna wersja urządzenia, lub jeśli potrzeba więcej sztuk, to wtedy jak najbardziej zlecać.
Z maszyną CNC i metodą fotochemiczną otrzymuję skorygowany prototyp płytki, powycinany w przeróżne kształty jakie są potrzebne, nawiercony w ok 1h jeśli się sprężę. Wytrawianie i gapienie się w sufit w tym czasie najwięcej zajmuje. 1h vs 3 tygodnie robi różnicę jak dla mnie. A koszty są też sporo niższe.