Jak powielić płytkę PCB na arkuszu laminat

W dniu 2017-06-07 o 14:37, snipped-for-privacy@gmail.com pisze:

Mam nadzieję :-)

Pierwotnie takie podejście próbowałem zastosować ale nie wyszło. Ani jednej płytki w ten sposób nie mogłem wykonać z takiego powodu, że przy metodzie fotochemicznej i kopertowym przenoszeniu układu ścieżek nie jestem w stanie z dokładnością do 0.1mm spasować płytki z folią. Nawet jeśli się już to uda, to i tak przy umieszczaniu płytki w naświetlarce zawsze nastąpi jej przesunięcie i skręcenie względem obrazu na folii.

Dlatego jedyną metodą jaka zawsze zadziała, to zrobienie płytki z marginesem, powiedzmy przynajmniej 2mm z każdej strony, naświetlenie, wytrawienie i dopiero wtedy cięcie i wiercenie. No chyba, że znasz łatwiejszy sposób naświetlania.

A już nie wspomnę, że robienie każdej płytki z osobna to przy konkretnej potrzebie stworzenia 8 płytek z 3ma rozmiarami wierteł = 24 zmiany vs 3 zmiany. Najwięcej czasu tracę na zmianę wierteł właśnie bo i każdorazowo muszę dokonywać korekty długości. Wtedy wiercenie z kilku minut zmienia się w prawie godzinę jak szacuję.

Skomentowałem jedynie Twoją propozycję stosowania G54-G59 jako trudną / niemożliwą do zastosowanie.

Ok, rozumiem. Ale zazwyczaj też nigdy nie wyciąga się materiału z obrabiarki zanim nie zakończy się proces obróbki. W przypadku PCB i zastosowania metody naświetlania jak wyżej, to płytkę trzeba w dwóch etapach poddawać obróbce. Gdy płytka wraca na maszynę, wzór ścieżek nigdy nie pokrywa się z osiami XY wstępnie przyciętej płytki. Zawsze jest odrobinę skręcony. I co wtedy?

Robię to mniej więcej tak:

formatting link
Tu akurat soft jest słaby bo ręcznie koleś przepisuje koordynaty. Ja tak nie robię: najeżdżam kolejno mikroskopem na 3 punkty, coś tam klikam a reszta sama się dzieje. G-kody nie zostają zmienione lecz zmienia się układ współrzędnych w przestrzeni XYZ plus obracanie i skalowanie w każdej z płaszczyzn.

Nie, nie upieram się :-) Nawet chętnie bym go zmienił dla pojedynczej płytki PCB by pominąć robienie jej transformacji gdy wróci na stół a wcześniej: przycinania jej z nadmiarem.

Też mi się tak wydaje a po drugie nie rozwiązuje tematu bo wydaje mi się mocno kłopotliwe ustawienie osi obrotu dokładnie w konkretnym punkcie PCB. W przypadku stosowania transformacji układu współrzędnych wszystko samo się liczy, przesuwa, skaluje. Żadnych narzędzi nie trzeba. Dlatego podejście wydało mi się atrakcyjne - choć jeśli jest lepsze, to zawsze chętnie je zmienię.

No tak, ale zauważ, że tu sytuacja jest znacząco uproszczona. Gość przetwarza jedną stronę, odwraca i zajmuje się stroną drugą. W moim przypadku dochodzi element: przesunięcia i skręcenia płaszczyzny XY Czyli tak jakby po odwróceniu tego projektu okazało się, że w zupełnie innym miejscu i kącie są te góry i doliny jakie są frezowane na filmiku i jakoś trzeba to skompensować.

Udało mi się już zapanować nad procesem i działa perfekcyjnie, choć z chęcią bym temat sobie uprościł gdyby było to możliwe. Zaletą "mojego" podejścia jest to, że na żadnym, z wyjątkiem jednego, etapie produkcji PCB (dwustronnej) nie jest wymagana żadna precyzja a produkt końcowy w postaci kilku płytek PCB jest bardzo precyzyjny. Oczywiście jest jeden etap precyzyjny jakim jest spasowanie folii dla dolnej i górnej strony PCB. Przy płytkach jednostronnych to i tu nie trzeba trzymać żadnej precyzji. Być może powinienem też jakiś film wygenerować aby zaprezentować jak to działa.

Ostatecznie postępowanie polega tak:

  1. Pod Eagle powielam projekt PCB tyle razy, ile ma się zmieścić on na jednym arkuszu laminatu. W tym celu tworzę nowy board z powielonym Nx projektem. Kształt płytek nie ma znaczenia. Otwory w nich też nie. Po prostu układamy je na prostokątnym (choć też niekoniecznie) fragmencie PCB aby najlepiej go wypełniały.

  1. Tworzymy nową warstwę "milling 2" do wycinania obrysu całości z zachowaniem kilku mm marginesu z każdej strony. Margines jest potrzebny tylko po to by uniknąć precyzyjnego pasowania folii do brzegów PCB, które to i tak nigdy się nie uda. Zawsze się przesunie i skręci. A nawet jeśli istniałaby metoda takiego pasowania, to i tak nigdy nie powinno się umieszczać ścieżek w pobliżu miejsca wcześniejszego cięcia bo albo coś odpryśnie w tym miejscu, albo warstwa światłoczuła się prześwietli bo folia chroniąca się lekko odklei itp.

  2. Eksportujemy wszystko co potrzebne maszynie CNC i drukarce.

  1. Drukujemy folię dla góry i dołu płytki. Robimy z tego kopertę (dla płytek dwustronnych).

  2. Wycięty na CNC obrys wkładamy w tą kopertę byle jak. Ścieżki nie mogą wystawać poza PCB - to jedyny wymóg. Im większy margines utworzony w kroku 2, tym na większą nonszalancję możemy sobie pozwolić przy umieszczaniu płytki w kopercie.

  1. Naświetlamy, wytrawiamy, cynujemy i wracamy do CNC, gdzie będziemy ciąć i wiercić.

  2. Płytkę przyklejamy taśmą dwustronną do stołu byle gdzie i pod dowolnym kątem (skręt w płaszczyźnie XY mam na myśli).

  1. Ładujemy NC Drill w celu wiercenia otworów. Fajne jest to w takim podejściu, że narzędzie zmieniamy tylko raz - niezależnie od ilości płytek na arkuszu bo maszyna będzie go traktowała jako jedną całość a nie zbiór N płytek.

  2. Za pomocą mikroskopu umieszczonego na maszynie wskazujemy na 3 znane punkty i transformujemy układ współrzędnych. Zachowujemy transformację na później.

  1. Wiercimy wszystkie średnice otworów. Wiertła zmieniamy tylko raz, gdy przychodzi kolej na inną średnicę - jak pisałem.

  2. Teraz w tym szablonie wycinamy poszczególne płytki zgodnie z zapisami na warstwie milling (bez dwójki). Stosujemy transformację zapisaną w kroku 9. Powstają kształty poszczególnych płytek i otwory w nich zgodnie z projektem.

Na stole pozostaje nam N gotowych do lutowania płytek. Piękne jest to, że bez zachowania jakiejkolwiek precyzji, szybko otrzymujemy precyzyjne N płytek.

Wadą takiego podejścia jest to, że program sterujący CNC musi umieć łatwo i przyjemnie transformować układ współrzędnych bo inaczej będziemy musieli powalczyć z G-kodem w jakiejś aplikacji.

Druga wada: maszyna powinna obsługiwać kody G41, G42 służące do kompensacji średnicy narzędzia. W przeciwnym razie trzeba w projekcie cięć w Eagle ręcznie nanieść te poprawki. Niby niewiele z tym roboty ale łatwo o pomyłkę.

Reply to
Marek S
Loading thread data ...

W dniu czwartek, 8 czerwca 2017 12:24:20 UTC+2 użytkownik Marek S napisał:

Czemu? Igła/drucik w miejsce wiercenia i powinno sie zejść...

IMHO łatwiej powtarzalnie naswietlać niz powtarzalnie frezować. Sprobuj płytke zrobić coutke większą z jednej strony, wyfrezować jej otwory pozycjonujące (takie jak w segregatorze) i tymi otworami pozycjnować i folie i montaz w frezarce.

Ale jaka korekta długości? W mach3 wsadzasz frez/wiertło, zjeżdzasz nad materiał, delikatnie dotykasz go czubkiem narzędzia i wpisujesz w pole koordynat Z grubośc materiału -płytki. Całość - moze minuta.

Ale feler jest nie w tym ustawianiu, feler jest w 24 zmianach narzędzi...

Tak, rozumiem. Ale nadal patrzysz w te strone. Nawet jak gkod nie pozwala rotować koordynat to ich zmiana i bazowanie tak częste jest po prostu niepraktyczne.

Ale ok. Popatrzmy inaczej: Wymiana 24x freza - 24 minuty. Wykonanie uchwytu bazującego - cholera wie ile czasu - pewnie pol godziny. Do tego i tak 3 wymiany narzędzi. Słabo to widze ;)

No nie. Nie raz i nie pięćdziesiąt razy sie półprodukt mocuje w "różnych" maszynach. Nawet gupie widelce sie wybija i tłoczy na 4-6 stanowiskach. Kazde stanowisko ma odpowiednie mocowanie "fixture".

I to jest droga jaka IMHO nalezy podążyć.

No fajne. Taka opracja dla kazdej plytki raz. Potem 3 zmiany narzędzi. Zgadza sie?

Sprobuj te kołki które wspomniałem wyżej. Flow będzie taki: Projektujesz plytke i na jej boku umieszczasz dwa otwory - proponuje jakies standardowenawet kołki meblowe ale ofrezowane na srednice np 6 mm. Choć lepsze metalowe (w imadle samocentrującym jakie mam są takie otwory na kołki) Dodatkowo na drugiej stronie plytki umieszczasz jeszcze otworek dodatkowy do kontroli bazowania. Wycinasz sobie te plytke plus otworki.

Calosc mocujesz na sklejce w kołkach i wkretem do drewna mocujesz dwie strony plytki.

Wkladasz narzedzie i jedziesz. Wymiana plytki - 30 sekund. Bazowanie bedziesz mieć bardzo precyzyjne. Jak na jednej sobie ustawisz koordynaty to reszta bedzie identyczna.

Sękiem całości jest precyzyjne trawienie/naswietlanie. I tu niestety musisz naświetlic plytke precyzyjnie wzgledem tych otworów na kołki. nie ma zmiłuj sie...

Gosc zrobil tak bo tak jest najlepiej :) Po prostu tak sobie workflow zaplanował aby nie miec problemów jakie cie gryzą. Sęk w tym ze Twoj setup wprowadza to skręcenie i niepowtarzalność. To trzeba wyrugować...

Zrób, zrób :)

Podsumowując: Albo robisz raz cały klaster plytek albo robisz plytki pojedynczo ale musisz mieć idealne bazowanie/mocowanie.

powiedz na koniec: Jak mocujesz sobie te folie do naswietlen? Nie da sie tego elegancko przykleić tak aby folia sie spasowała z kołkami ustalającymi wymienionymi wyżej?

Reply to
sczygiel

W dniu 2017-06-08 o 14:22, snipped-for-privacy@gmail.com pisze:

Tylko hipotetycznie. Praktyka jest odmienna.

  1. Ciężko o igłę np. 0.4mm bo takie mam najmniejsze otwory i czasem 100% takich występuje.
  2. Drucikiem 0.4mm nie przebijesz folii.
  3. Można nakłuć folę igłą i potem przepychać drucik ale... nigdy mi się to nie udało centralnie. Nawet pod dużym powiększeniem jest to trudne.
  4. Jeśli igłą zrobisz otwór np. 0.6mm (ciężko jest utrafić ze średnicą bo igła to stożek), to przy drucie 0.4mm masz 0.2mm luzu na każdą ze stron. Niedokładność spasowania sięga więc 0.4mm choć zwykle więcej. W praktyce oznacza to, że przelotki wypadną obok ścieżek. 0.1mm niespasowania to dopuszczalny max.
  5. Nawet jeśli jakimś fartem się powiedzie, raz na N prób zajmujących więcej czasu niż obecnie zrobienie od A do Z całej płytki, to co dalej? Masz kanapkę: kawałek drucika, folia, PCB, folia, kawałek drucika. Co z nim zrobić? Zagiąć? Przy metodzie fotochemicznej spowoduje to rzucenie cienia na PCB i powstanie niechcianej ścieżki. Przy mocnym dociśnięciu w celu naświetlania niszczysz folię w tym miejscu, uszkadzasz sąsiednie ścieżki.
  6. Jeśli drucikiem nie wcelujesz w otwór PCB - uszkadzasz nim emulsję światłoczułą.
  7. Praktycznie zawsze zabawa z dziurawieniem kończyła się zniszczeniem padu i naruszeniem emulsji więc trzeba było dodatkowy pad projektować pod przewlekanie.
  8. Nawet jeśli zrobiliśmy dodatkowy pad pod przewlekanie tylko i wyłącznie, to praktyka wykazała - im większy otwór pod ten pad, tym mniejsza precyzja spasowania obu stron. Nie wiem jak to działa ale tak jest.
  9. Wiercenie otworów w płytce światłoczułej prowadzi do powstania mikrowykwitów wokół otworów, które: a) rysują folię z tonerem przy docisku uszkadzając wydruk podczas dopasowywania folii do PCB b) minimalnie unoszą folię nad płytką powodując, że ścieżki rozmywają się podczas naświetlania. c) Powodują, że wióry z wiercenia dostają się czasem pod folię zabezpieczającą i wbijają się w emulsję. Ich nie widać ale płytka po wytrawieniu ujawnia ich obecność. Emulsji ani nie umyjesz ani nie przetrzesz papierem ściernym.

Reasumując: tak można się bawić dla elementów przewlekanych. Przy SMD nie potrafiłem sobie z tym dać rady.

Tu właśnie poległem. Nie jestem w stanie z naświetlaniem obu stron nawet zbliżyć się do dokładności frezowania. Mam na myśli synchronizację padów na folii z nawierconymi otworami. Frezowanie daje mi dokładność 0.05mm -

0.1mm. Ręczna synchronizacja obu stron folii: 0.5mm-1mm.

BTW Nie do końca się z tym zgodzę, co napisałeś. Z punktu widzenia PCB liczy się sumaryczna dokładność naświetlania i frezowania. I tak zawsze musisz i frezować i naświetlać więc zawsze narażony jesteś na dokładnie te same błędy dopasowania niezależnie, którą z tych czynności przeprowadzisz najpierw.

Chętnie się pobawię. Ale musiałbym do końca procedurę poznać. Nie jest dla mnie jasne jak ma wyglądać dopasowywanie folii. Czy miałbym w niej również mieć wyfrezowane te otwory? Jeśli tak, to słabo to widzę bo folia jest zadrukowana, elektrostatyczna, łapie każdy pyłek. Frezując coś w niej nie wiem czy dam radę ją użyć potem.

Jeśli natomiast folia miałaby mieć jakieś pasery nadrukowane, to też to słabo widzę. Dopasowując ją z jednej strony nigdy nie osiągniesz takiej precyzji aby na długości np. 10cm płytki, otwory np. 0.4mm idealnie zgrały się ze sobą. Jeśli już, to płytka powinna być większa po w lewo i w prawo i zrobienie 4 otworów dopasowujących blisko rogów.

Dodatkowo należy brać pod uwagę delikatność emulsji światłoczułej na zarysowania i unikanie światła więc stanowisko pracy nie może być dobrze doświetlone.

No właśnie o ten proces mi chodzi. W PlanetCNC jest jeszcze łatwiej - niczego nigdzie nie wpisujesz lecz dotykasz, klikasz i masz. Zgodzę się, ze to minuta ale pomnożona przez

24 daje 24 minuty na samą zmianę wierteł.

Jak ciekawostka: rozbudowuję sobie stopniowo maszynę i chcę w pełni zautomatyzować ten proces. PlanetCNC i kontroler mają wszystko co potrzeba do tego od strony oprogramowania. Za pomocą tejże maszyny wycinam podzespoły do jej rozbudowy :-D Rozwiązuję dylemat jajka i kury :-D

Zgadzam się z Tobą no bo póki co mam wypracowaną tylko jedną ścieżkę skutecznego i w miarę działania. Jeśli zrozumiem inne podejście, może właściwsze, może nie to chętnie je wdrożę choćby dla przekonania się o jego zastosowaniu. Jeśli coś zyskam, to fajnie. Jeśli nie, no to będę wiedział czemu tą drogą nie iść.

Hmmm... może i racja. Niepraktyczność z moich doświadczeń polega na tym, że ta procedura jednak zajmuje trochę czasu. Potrzebne jest najechani na jakiś punkt, idealne spasowanie się z nim, 4 kliknięcia. Potem z dwoma kolejnymi punktami podobnie.

Jeśli da się ją wyeliminować i zyskać czas - to świetnie :-)

No więc zaproponowałeś mi coś co nic nie wniesie? :D :D :D

No ok, nie znam się na maszynach :-) Wróćmy więc do tematu, w którym już coś tam wypraktykowałem :-)

Taka operacja jest jedna dla wszystkich płytek bo są one na jednym szablonie. A raczej dwie bo muszę transformacji dokonać oddzielnie dla wiercenia, oddzielnie dla wycinania. Przy czym za drugim razem jest to tylko skopiowanie parametrów transformacji.

No i 3 zmiany narzędzi (wierteł konkretnie) dla całości.

I tu dochodzimy do sedna. Tu właśnie poległem przy odwróconej kolejności postępowania, jaką proponujesz.

Zgodnie z wypunktowanymi problemami powyżej, nie ma szans na spasowanie przy naświetlaniu. A już w szczególności, że powstają kolejne problemy - te wypunktowane powyżej. Tak więc wydaje mi się, że zaproponowana przez Ciebie metoda, to przerzucenie drobnych problemów z frezowaniem na rzecz drakońskich problemów z naświetlaniem.

Czy mieszkasz gdzieś w pobliżu 3miasta?

Gdyby nie to "skręcanie" i "przesuwanie" to robiłbym tak samo. Trzeba jednak pamiętać, że facet na filmie korzysta z jednego procesu technologicznego a ja z 3, które ze sobą trzeba spasować:

  1. Frezowanie
  2. Drukowanie na folii (też nieprecyzyjne)
  3. Naświetlanie wraz z całą otoczką (pasowanie obu stron i wypunktowane wcześniej konsekwencje tegoż procesu)

Dobra :-D Dokończę rozbudowę maszyny najpierw w celu automatyzacji procesów i faktycznie filmik z tego powstanie. W końcu będzie to kwintesencja moich zażartych bojów z martwą naturą :-D Przypuszczam, że wiele osób z tego skorzysta.

Po naszej dyskusji daję punktację 80% na klaster, 20% na zabawę z poszczególnymi płytkami. Nie mogę doszukać się korzyści z tego drugiego podejścia a natomiast dostrzegam wiele innych problemów, z którymi musiałem walczyć i wymiękłem. A 20% zamiast mniej gdyż zdaję sobie sprawę z tego, że wielu rzeczy jeszcze nie wiem.

Za diabła to nie działa. Przynajmniej u mnie takie próby zawiodły lub skończyła się mi koncepcja. Widywałem metodę "kołkową" na jakiś tutorialach dla elektroników wyłącznie w kontekście frezowania (nie wytrawiania w dalszym etapie) płytek dwustronnych. Jednakże taka metoda tworzenia PCB do mnie w ogóle nie przemawia. Owszem, wygodna bo odpalasz maszynę i idziesz na pizzę w tym czasie, wracasz i gotowe. Ale opisywano też mankamenty. Nawet nie testowałem jej więc.

A jak to robię? To może odpowiem na konkretnym "naszym" przykładzie.

formatting link
To jest ten szablon, o jakim cały czas rozmawialiśmy. Pozbawiony jest on linii cięcia bo naświetlarce to niepotrzebne. Konkretnie góra w lustrzanym odbiciu i dół. Nie drukuję żadnych paserów bo jak do tej pory wszystkie projekty płytek jakie robiłem łatwo dawały się dopasowywać bez nich. Paserami są najmniejsze pady po przekątnej (każdy ma otwór 0.4mm). I dalej robię tak:

  1. Wycinam zadrukowaną (i odpowiednio utrwaloną - ale opis tego pomijam jako nie w temacie) folię o ok. 2 cm szerszą po lewej i po prawej. Góra i dół nie ma znaczenia.
  2. Ważne jest by odległość od projektu do brzegu cięcia folii była po obu stronach podobna. A dlaczego? Bo te obszary po odwróceniu tonerem do siebie muszą pokrywać się a nie wychodzić poza siebie.
  3. Po stronie toneru nalepiam na oba końce dwustronną taśmę klejącą. Mam taką bardzo cieniutką. Może 0.2mm. Stronę górną taśmy mam zabezpieczoną.
  4. Zakładam na nos okulary jubilerskie, uruchamiam lampę kierując ją w twarz. Obie folie nakładam na siebie tonerem do środka. Synchronizuję wydruki na oko.
  5. Teraz pod światło synchronizuję otwory padu w pierwszym narożniku. Patrząc pod światło bardzo precyzyjnie daje się to zrobić. Ważne aby fole delikatnie ściskać palcami przy tym pasowaniu. Folia musi być chwycona maksymalnie blisko punktu pasowania.
  6. Po dopasowaniu mocniej palcami ściskam folię (nie zmieniając punktu) i obracam ją tak aby wygodnie było zsynchronizować drugi pad po przekątnej płytki. Rozluźniam ucisk i pod światło dopasowuję. Potem ściskam mocniej okolice drugiego punktu. Jeśli pierwszy rozjechał się delikatnie, to koryguję go. Właśnie dlatego istotne jest by chwytać maksymalnie blisko tych padów będącymi osiami obrotu.
  7. Gdy wszystko jest ok, to ściskając mocniej folię w punkcie drugim (dzięki tarciu nie przesunie się) zdejmuję z jednego paska taśmy klejącej zabezpieczenie i sklejam oba arkusze folii. Ona jest na tyle sztywna, że drugi, niesklejony koniec nie zmieni swojej pozycji.
  8. Potem bez ostrożności nadmiernej sklejam drugi koniec folii. Weryfikując pod światło synchronizację padów upewniam się czy wszystko ok. Na wszelki wypadek na folii drukuję po 2 egzemplarze płytki gdyby coś źle poszło, co sporadycznie się zdarza.
  9. W powstałą kopertę wsuwam wstępnie przyciętą płytkę byle jak. Dociskam ją potem 2 szybami z białego szkła (optiwhite) i sru do naświetlarki.

Uwagi końcowe.

  1. Taśma samoprzylepna jest w odległości ok 2cm od zadruku aby uniknąć wybrzuszania się folii gdy płytka będzie zbyt blisko miejsca sklejenia.

  1. Większa odległość niż 2cm nie jest wskazana bo tracimy na sztywności połączenia. Grubsza taśma też nie jest z tego punktu widzenia wskazana.

  2. Przed wsadzeniem PCB do koperty warto 2x przejechać papierem ściernym po krawędzi. Krawędzie płytki są jak nóż ostre po wyjściu z CNC i potrafią zarysować nawet zabezpieczony toner. Krawędzie przytępiamy PRZED zdjęciem folii chroniącej emulsję światłoczułą. M.in. z tego powodu PCB musi być większa od docelowego kształtu.

Obie strony PCB synchronizują się idealnie. Wynik naświetlenia nigdy nie jest zgodny z osiami X i Y dlatego w maszynie CNC konieczne jest wykonanie przynajmniej 3-punktowej transformacji (może być więcej choć to niecelowe). Amen.

Reply to
Marek S

W dniu 2017-06-05 o 20:16, Janusz pisze:

Właśnie też taką metodę zastosowałem w Eaglu. Jednakże trzeba pamiętać o tym żeby na warstwach ścieżek dla narzędzia tnącego CNC aklbo dodać kompensację jego grubości albo zrobić to w maszynie CNC za pomocą G41/G42. Raz o tym zapomniałem i piękny zestaw płytek wytrawionych, ocynowanych poszedł do śmietnika.

Reply to
Marek S

W dniu czwartek, 8 czerwca 2017 18:20:23 UTC+2 użytkownik Marek S napisał:

Wniosek: Potrzebujesz poprawnej metody na robienie otworów w plytkach i folii. Stąd już ścieżka produkcyjna prosta.

Tak, poprawka zasadna. Mocowanie plytki na frezarce jest jednak bardzie powtarzalne więc pozostaje problem z folią i płytka światłoczułą...

Tak, otwory ustalające musisz mieć na wszystkich trzech elementach. Ewentualnie potrzebujesz klamry w postaci dwu ramekw które wkładasz przycieta plytke i folie. Tak czy siak jakaś metoda ustalenia musi byc. Czy to ustalenie kołkami/ramką czy emulacja tego ustalenia translacja koordynat.

Folie można podziurawic dzirkaczem. Płytke mozna by czyms osłonić aby frezowanie tego marginesu jej nie uszkadzało.

Taka tez jest moja idea. Potem te marginesy można obciąć. Ale jakos musisz zrobic ustalenie. Te otwory nie musza byc otworami z których będziesz korzystać one moga byc na marginesie. Ten 1cm po obu stronach jakos sie da przeboleć...

Mozna zakryć na czas obróbki przygotowującej...

Ano, taki urok prototypowania :) Jak już ogarniesz to sie okaże ze tylko 3 razy skorzystales bo ci sie hobby znudziło ;) Oby nie :)

Wniesie prostote. Mniej błędów, mniej szansy na popsucie czegoś...

Drugi koniec polski :) Śląsk.

No dobra to inaczej: Załóżmy że masz plytke naswietlona i wytrawiona, obie strony ci sie zeszły jest cacy. Teraz wiercenie. Do kazdej plytki dodajesz znaczniki na brzegach. Plytki szlifujesz tak aby dzieki znacznikom mieć dwie krawedzie precyzyjnie ustawione. Potem obróbka juz prosta.

Wiele nie oszczedzisz bo jednak samo szlifowanie tez ze 2-3 minuty zajmie. Ale jest proste.

Mysle ze sporo ludzi sie czegos dowie i zrozumie nieco zawiłości takiego procesu.

Klaster jest dobrym rozwiązaniem. U siebie nie mam problemów ze skalowaniem. A problem obracania mam rozwiązany przez po prostu listwe zainstalowana na stałe do frezarki.

Jedyny problem to zbazowanie XY ale to jestes w stanie zrobic sobie kamerą.

Może po prostu takie rozwiązanie najlepsze? klaster, bazowany krawedzia i ustawienie XYZ na punkcie na plytce?

Ciach całkiem sprawna metoda. (...)

Hmmmm. Zakładam ze skala osi ci sie schodzi 1:1 czyli 1mm na plytce i na folii to 1mm we frezarce. Jesli nie to kepsko... jesli tak to:

Zobacz. Na przciwległych rogach robisz sobie dwa pady. Wiercisz je w plyce klastrowej recznie. One bedą ci ustalać pozycje. Frezujesz sobie w sklejce zamocowanej na frezarce te same dwa otwory. ustalasz na druciki. Pozycja ustalenia powinna wyjśc relatywnie dobrze.

Ale może rzeczywiście wiele czasu na tym nie zaoszczedzisz? Moze prosciej jest po prostu powiercic sobie po jednym otworze w kazdej plytce (w przypadku wiercenia pojedynczych plytek) ten jeden otwór ustalić, pojechac kamerą nad miejsce gdzie ma być drugi punkt ustalający, plytke obrócić tak aby ten punkt znalazł sie pod kamerą i ja przymocowac?

Wiele czasu się nie urwie z tego...

Reply to
sczygiel

W dniu 2017-06-08 o 18:56, snipped-for-privacy@gmail.com pisze:

No ba! Pewnie, że tak bo z nieodpowiednią, a tylko taką poznałem, nie dałem rady :-D

Tak, dokładnie. Zgodnie z moimi doświadczeniami opisanymi w poprzedniej wypowiedzi - nie do przeskoczenia. Dlatego zaniechałem ten kierunek. Jeśli jednak w jakiś magiczny sposób potrafisz sobie dać z tym radę, to przeproszę się z nim. Byłoby to przydatne przy jednej płytce, ale raczej nieprzydatne przy wielu na jednym szablonie.

Tak czy owak przesunięcie problemu ustalania z frezarki na naświetlarkę niewiele poprawia użyteczność tej pierwszej dla danej metody :-D

Nie, no nie przeginajmy. Póki co hobby trwa :-D Zresztą to nawrót po latach. Kiedyś ani metoda fotochemiczna nie była satysfakcjonująca, ani frezarka numeryczna nie była w zasięgu finansowym - no chyba, że miałeś zamówienie z wojska na wyfrezowanie okrętu podwodnego :-D

Pytanie gdzie? Do samego etapu frezowania czy do całego procesu tworzenia PCB? Łatwość frezowania mnie nie zadowala jeśli implikuje to katorgę etap dalej.

Pech

Do tego momentu dam radę. Ale z gwarancja nie zachowania ani kąta ani przesunięcia.

"Szlifujesz" - ta fraza jest kluczowa. Szlifowanie to de facto wycinanie PCB z tego co po naświetlaniu uzyskałem z uwzględnieniem transformacji kształtu. Najprostsza i najbardziej dokładna metoda "szlifowania". Parę kliknięć i mam płytkę po transformacji idealnie przyciętą. Nic innego właśnie nie robię.

Może rozwiń jak szlifując zniwelujesz kąt błędu naświetlania np. 3.78 stopnia. A potem powiedz co zyskasz względem zrobienia tego samego na frezarce z transformacją kształtu (obliczyłem: 5 kliknięć myszką na każdy punkt x3 plus pozycjonowanie głowicy CNC) - 2 minuty i cięcie 1 minuta.

Taka jest właśnie moja motywacja do nagrania filmu. Nigdzie nie potrafiłem doszukać się tutoriala jak stworzyć płytkę fotochemicznie + CNC. Karton płytek wywaliłem zanim fragmenty informacji i własna koncepcyjność pozwoliły mi zbudować z tego proces kończący się sukcesem.

Listwą obrotową? Czyli transformacja ręczna? W podtekście mam sytuacje taką, że nie wiesz z jakim błędem rotacji i przesunięcia przyjdzie materiał do wiercenia i cięcia.

Jeśli to miałeś na myśli, to ja osobiście preferuję zamiast zabawy w kątomierze klikanie myszką i niech samo się wszystko wylicza. Uniknę w ten sposób problemu wyznaczania środka obrotu.

Byłoby to ok gdyby nie w/w problem nieprzewidywalności kata krawędzi po wyjściu PCB z naświetlarki.

Skala raczej jest ok. Dokonując transformacji na CNC maskuję tym samym wszelkie błędy. Ciężko mi stwierdzić czy gdzieś w tym zawiłym procesie produkcyjnym nie następuje przeskalowanie. Powiem Ci, że oglądając pierdyliony tutoriali na temat CNC, metody foto i nie foto dowiedziałem się jakie ludzie miewają problemy. I tak np. drukarka laserowa potrafi też coś przeskalować więc maszyna CNC powinna to zniwelować. W swojej OKI MC363 bardzo dokładnie pomierzyłem wydruki i wszystko jest w skali

1:1. 600dpi to faktycznie jest 600 punktów na cal bez ściemy. Nie bez kozery Eagle oferuje opcję skalowania wydruków. Jakiś gość musiał nawet o +5% skalować wydruk by wymiary się zgadzały :-) Szaleństwo!

Więc właśnie. Ale to pikuś. kłopot, jak wspomniałem, przerzucasz na naświetlarkę. Tam nie masz kamery. Nie masz jak wyrównywać czegokolwiek. Nie wspomnę, że jeśli dasz naświetlarce nawiercony materiał, to będą z tym jazdy niezłe. Bazujesz na swoich paluchach. One nie są CNC. Dlatego wyszedłem z założenia, że to co jest CNC powinno niwelować błędy tego co nie jest CNC. W dobrym sofcie, za jaki uważam PlanetCNC, śmigają sinusy i cosinusy w połączeniu z kamerą jak trzeba. Otwory transformują się jak bozia przykazała. Póki co, nie wiem czemu z tego nie korzystać zamiast robić sobie pod górę i zwalać brudną robotę dopasowania na (amatorską) naświetlarkę, która z tym sobie nie poradzi. Amatorska naświetlarka nie ma funkcji transformacji bo to zwykła skrzynka po ziemniakach wyposażona w świetlówki UV. Mimo to, to wystarcza to tworzenia nawet najbardziej precyzyjnych PCB o ile zagadnienie precyzji zrzucimy na barki maszyny, która potrafi ją zachować - czyli frezarki CNC.

Co o tym sądzisz? Wiem, może bredzę.

Reply to
Marek S

W dniu czwartek, 8 czerwca 2017 20:07:24 UTC+2 użytkownik Marek S napisał:

niekoniecznie. Nanieś sobie na rogach tych masek taki krzyzyk 0.1mm gruby na 1cm duzy. Szlifuj tak aby tylko dwa ramiona zostały.

W mojej sugestii szlifowanie jest po to aby dokładnie wypozycjonowac płytke na frezarce dla dalszej obróbki.

Założenie jest takie że na masce naniesiesz te znaczniki tak aby całośc była równoległa. A te znaczniki w pozycji np. 0,0.

innymi słowy: Masz płytke klastrowa (choc to w sumie do zastosowania tez dla pojedynczych) wytrawiona ale wycieta nierówno. Szlifowanie do znacznika spowoduje ze miejsca przy znaczniku beda oparte o listwe na frezarce I tym samym równoległośc będzie zachowana.

Nie, ale tez mozna. Ja mam listwe stałą. Przykręciłem kawałek deski, przeleciałem frezem tam i spowrotem. Jest równoległa. I raczej taka zostanie. Jak przyłoże do niej płytke to płytka będzie nadal równoległa. Oczywiście płytka musi być na końcach oszlifowana tak aby jej fizyczna krawędź była równoległa do tych ścieżek na samej płytce.

Nie, To co ciagle sugeruje to obejście problemu z rekoordynowaniem współrzędnych. Te ścieżkę masz opanowana ale szukasz lepszej opcji. Więc proponuje bazowanie taką lub inna metodą fizycznej płytki na frezarce.

Wyjasnie bo moze nie wspomniałem tego wyraźnie: Jesli masz wiele płytek które są takie same ale mają nierówno przycięte brzegi (i z tego powodu ścieżki na nich po zamocowaniu na maszynie mają co chwila inne koordynaty) to zbazowanie tych płytek sprawi ze zawsze trafisz narzedziem w pożądane miejsce. Pewnie sie powtarzam i pewnie to jest dla ciebie oczywiste ale poza ustawianiem układu wspolrzednych dla kazdej plytki tylko przez bazowanie samej plytki mozesz uzyskac powtarzalnosc. Innej drogi nie ma...

I po to jest szlifowanie i znacznik. Znacznik to dodatkowy krzyzyk nie wytrawionej miedzi. Szlifujesz do znacznika. W efekcie plytka bedzie rownolegla.

A te cyrki znam :) W technikum żesmy sie nacieli na skalujące ksero :)

Nie bredzisz. Jednak zwróce ci uwage na jedna rzecz: W calym procesie wskazujesz na to ze plytka moze byc wsadzona "bylejak" w koperte z maska do trawienia. I to jest ok. O ile ścieżki nadal są na plytce to nie ma problemu.

Dodając znaczniki na rogach i doszlifowując do nich uzyskujesz te "normalizacje" bazy wymiarowej. Innymi słowy: Do kazdej pojedynczej plytki dodaj rameczke na 1 mils. I przytnij/oszlifuj plytke tak aby swoje konce miała umieszczone dokładnie na listwie oporowej.

Wtedy tylko ustawic musisz punkt X0 a reszta bazowania bedzie zachowana.

To dosyc prosty koncept więc sie nie pogniewaj ze go tak drążę bo może jest powód dla którego ci to nie pasuje.

Ale to w praktyce jest jedyne co ci moge polecic.

W skrócie: robisz plytke na niej masz znaczniki. plytke szlifujesz tak aby opierala sie o listwe dokladnie znacznikiem na obu koncach. Masz baze YZ wraz z rotacją. X sobie ustawiasz w programie dla kazdej plytki. Dodajac tez oszlifowanie w osi Y nawet X ci sie ustala.

Mysle ze osiagniecie dokladnosci na poziomie 0.2mm jest bezproblemowe. Majac kamere upewnisz sie ze jest ok.

Reply to
sczygiel

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.