W dniu 2010-12-20 16:06, RoMan Mandziejewicz pisze:
Odpowiedź nie na temat.
W dniu 2010-12-20 16:06, RoMan Mandziejewicz pisze:
Odpowiedź nie na temat.
Poskarż się mamusi.
michalek pisze tak:
Mam takie 2 x 3metry, 16mm2 bo fajnie pasują do krokodylków z kerfura. Nie lubię jak krokodylki się leją i zderzają ;)
W dniu 2010-12-20 20:16, RoMan Mandziejewicz pisze:
Cóż za mocne argumenty chłopczyku ;-]
Ooo... widzę, że wyciąłeś niewygodną treść. Miałeś praktyki w cenzurze Romku?
Tomasz Wójtowicz pisze tak:
do służbowego przecież nie kupię akku za własną krwawicę ;)
W dniu 2010-12-20 16:41, EM pisze:
Zwykle powinno się z kręceniem zaczekać do zgaśnięcia lampki świec żarowych.
Zgadzam się, że przy dieslu nie wolno oszczędzać na akumulatorze. Swoją drogą, wkurzają mnie tacy akumulatorowi żebracy, którzy proszą o odpalenie z grubych kabli - wszyscy oni twierdzą, że "pierwszy raz im tak się stało", ale jakoś zawsze przy sobie mają grube kable. Nie wiem jak w benzyniakach, ale w dieslu to na wiele miesięcy naprzód są symptomy zdychającego akumulatora.
W dniu 2010-12-20 21:28, Tomasz Wójtowicz pisze:
Jakie?
W dniu 2010-12-20 13:33, RoMan Mandziejewicz pisze:
Bo są dwie szkoły:
Natomiast nigdy, przenigdy, nie należy próbować kręcić rozrusznikiem B, gdy w A działa alternator, bo ryzykujemy uszkodzenie alternatora. Np. spali się dioda, klient z samochodu B odjedzie, a A zostanie z alternatorem do naprawy za kilkaset złotych.
Ja z mojego diesla wielokrotnie odpalałem benzyniaki metodą 1. i dla dieslowskiego akumulatora to pikuś.
W dniu 2010-12-20 21:38, Tomasz Wójtowicz pisze:
Jakieś cuda opowiadasz. A ta dioda to ma się spalić na skutek czego? Kolejny (po Romku M) jednonogi teoretyk trójskoku.
W dniu 2010-12-20 21:36, JK pisze:
Przyszła jesień. Musiałem kręcić coraz dłużej, aż kiedyś niemal wyczerpałem akumulator i mi nie zapalił. Jak podłączyłem do prostownika w domu, to w godzinę akumulator był naładowany, to już wiedziałem, że coś nie tak, bo normalnie ładowanie trwało 4-5 godzin, ano strata pojemności. Potem w styczniu musiałem wymieniać akumulator w stanie całkowitej zapaści. Żebym miał wtedy takie doświadczenie, to już na jesieni bym go zmienił, ale jak zaczął po ładowaniu działać, to myślałem, że jeszcze zimę przetrzyma.
W dniu 2010-12-20 21:45, JK pisze:
Od zbyt dużego prądu w kierunku przewodzenia. Ja wiem, że dioda 1N400x o prądzie 1A daje się tak wspaniale przeciążać, ale to nie znaczy, że dioda z alternatora też ma takie fantastyczne parametry.
Pan Tomasz Wójtowicz napisał:
Chyba żeby nie było. Akurat w ostarni piątek znajomy poprosił mnie o pomoc w odpaleniu samochodu. Nie tak specjalnie, tylko akurat byliśmy na piątek umówieni, więc to niejako przy okazji. Najpierw mu wyciągnąłem dwutonowe bydlę z garażu, za przeproszeniem, za dupę, bo ręcznie nijak nie szło. Później podłaczyliśmy kablami kupionymi przeze mnie po drodze na stacji tego jego dwuipółlitrowego diesla do mojego małego samochodu na "f". Tylko smętnie zamruczał, a z kabli zaczęło się lekko dymić. Skoro tak, to pojechaliśmy od razu po nowy akumulator (baterię przywieźliśmy z pobliskiej stacji serwisowej razem z Panem Mechanikiem, żeby samemu się nie męczyć na mrozie).
Zawsze mnie ciągnie ku eksperymentom, więc zleciłem temu panu takie doświadczenie -- podłaczamy najpierw nowy akumulator kabelkiami. No i było tak, jak można było przewidzieć -- tylko smutne jęki. Za to po wstawieniu akumulatora na miejsce rozrusznik zakręcił jak fryga.
Że akumulator zdechł nagle, w to wierzę. Sam tym jego samochodem jeździłem miesiąc wcześniej i nie było problemów. To raz. A dwa, to mnnie akumulator wyzionął ducha kiedyś w środku lata. Kręcił dobrze, a któregoś dnia klops. Zero, nul. Myślałem, że zostawiłem światła włączone albo co. Ładuję kilka godzin, próbuję odpalić, po sekundzie znowu klops. Płyty się w środku obrywają -- tak mi to fachowiec od akumulatorów tłumaczył.
Bzdura i urban legend! Z samej zasady działania alternator jest typowym źródłem prądowym (oczywiście nieidealnym) z tendencją do samoograniczania i bezpiecznym stanem przeciążenia i zwarcia.
[...]W dniu 2010-12-20 21:45, Tomasz Wójtowicz pisze:
Takie opowieści to na cioci imieninach możesz zapodawać. Napisz konkretnie jakie są objawy, że zacytuję: " na wiele miesięcy naprzód są symptomy zdychającego akumulatora". Jakie objawy? Konkrety, a nie eseje "Przyszła jesień..."
Straszne rzeczy opowiadasz. Co - Twoim zdaniem - dzieje się z alternatorem podczas rozruchu? Ma jakiś wyłącznik?
W dniu 2010-12-20 21:48, Tomasz Wójtowicz pisze:
Nie, no. Czy ty widziałeś chociaż "na żywo" diodę z alternatora? Nie musisz odpowiadać, pytanie było retoryczne. Dlaczego w ogóle wypowiadasz się w temacie o którym nie masz bladego pojęcia? To, że się ośmieszasz daje ci satysfakcję?
Dziwny jest ten świat.
Naprawdę myślisz że skoro "lampka świec żarowych" przestaje świecić to świece też zostają wyłączone? Nie pisz rzeczy niesprawdzonych, bo wprowadzasz ludzi w błąd. Najpierw się upewnij.
Hals.
W dniu 2010-12-20 22:15, Hals pisze:
ale właśnie ta lampka po to jest - sygnalizacja, że świece już powinny być wystarczająco nagrzane i że można kręcić. I nie napisał, że ze zgasnieciem lampki zostają odłączone świece.
W dniu 2010-12-20 21:28, Tomasz Wójtowicz pisze:
jeszcze mi akumulator nigdy nie zdechł. I na razie nie widzę powodu, aby miał w najbliższym czasie zdechnąć - 15 letniego, 2,5 litrowego diesla odpala w mrozy w czasie do jednej sekundy od rozpoczęcia kręcenia rozrusznikiem - a grube przewody rozruchowe w bagażniku mam. Linkę holowniczą też ;-P
Pan Michał Baszyński napisał:
Dwa w jednym?
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.