Odzyskałem ze starego TV LCD sześć transformatorów WN (oznaczenie 4045L, całość: 4045L 0953A1 TT1T4; nie znalazłem o nich nic w sieci). W oryginale całością zawiaduje BD9215, a elementami wykonawczymi są cztery NMOSy AOD4184A.
Chcę wykorzystać transformatory i tranzystory i zrobić sobie generator WN, mniej więcej coś takiego:
formatting link
Potrzebuję układu scalonego, który będzie robił za sterownik tego mostka, czyli cztery wyjścia push-pull, jakiś czas martwy i możliwość ustalenia wypełnienia (częstotliwość stała - ustalona, ok. 60 kHz, napięcie wyjściowe chcę zmieniać wypełnieniem, chociaż pytanie na ile to będzie liniowe bez obciążenia).
Wiem, że są takie układy, ale jakoś nie mogę znaleźć żadnego, który by się nadał w pełni, z kolei AVR + L298 trąci mi amatorszczyzną.
Za to chcę sprawdzić przełożenie i dobrać iskrownik na napięcie trochę niższe, niż mi wyjdzie nominalnie (F1 na schemacie), żeby zawsze po przekroczeniu jakiegoś poziomu PWM, bez obciążenia, iskra przeskakiwała przez iskrownik.
Choćby dowolny PIC z komponentem COG. To banał, nie rozumiem Twoich lęków. Więcej zabawy będzie ze sterownikami MOSFETów niż z wystruganiem generatora.
AVRy mają coś podobnego, ale jednak trzeba dodać drivery dla high side (T1, T3), napisać kawałek softu... da się, ale czuję w moczu, że są gotowe scalaki, które załatwią to bez rzeźby na PICu / AVRze.
No właśnie - sterowanie MOSFETa. Chciałbym scalak, który załatwi mi wszystko - dwa wyjścia push-pull dla low side i dwa dla high-side, które wytrzymają te 30V, które sobie założyłem.
Jak znajdziesz, to się pochwal. Ten soft to jest kilkadziesiąt linii.
Pomijając kwestię generacji sygnału to nie wiem, czy sterowniki mostka wychodzą ekonomicznie akceptowalne. Dwa sterowniki półmostka znajdziesz w dobrej cenie w każdym warzywniaku, tym bardziej, że nie masz kosmicznych wymagań. Często miewają wejście sync i gotowy kawałek elektroniki do bootstrapu (zasilanie bramek po stronie wysokiej).
Soft to nie problem, to raczej kwestia tego, że IMO nie ma uzasadnienia. Już pomijając, że żeby zasilić MCU, trzeba napięcie do tych 5V, a to kolejne dwa-trzy elementy (lub nawet więcej, bo w takim układzie pewnie nie obejdzie się bez dodatkowego odfiltrowania LC), co by się MCU nie przywiesiło, puszczając prąd przez dane uzwojenie dłużej, niż potrzeba.
Nie mówię że się nie da, bo się da, po prostu MCU nie wydaje mi się do tego najlepszym pomysłem, jeśli są gotowce (a wydaje mi się, że są, tylko nie znam).
Na Aliexpress elektronika, która w Polsce kosztuje po 20 zł, często wychodzi po 2 dolary z darmową wysyłką, więc chociaż bym sprawdził.
LM5104? LT1158?
Jak nie znajdę gotowca, to pewnie tak zrobię - 2x LM5104 + MCU...
Jeśli uzasadnienie ekonomiczne ma szukanie po Internecie przez kilka godzin właściwego układu (o ile istnieje w ogóle), a potem kilku kolejnych na to, gdzie go kupić, zamiast usiąść i po 2 godzinach mieć program robiący dokładnie to, co potrzeba, to Twój wybór.
Jak się uprzesz, to są mikrokontrolery z wbudowaną diodą Zenera, więc wystarczy opornik. Jak się uprzesz jeszcze bardziej, to są mikrokontrolery o VDD_MAX=18V. Tylko czy to naprawdę jest problem?
Przecież program ma to tylko ustawić, potem synteza leci sprzętowo i program może pójść w krzaki. Nawet dosłownie, przeprogramowywanie co bardziej wrażliwego sprzętu w niektórych seriach MCU można zablokować specjalną sekwencją.
Szukaj, szukaj. Nie znasz ich już od 20 godzin. Tik, tak, tik, tak... ;-)
I czasem nawet taki element zawiera strukturę krzemową, którą chciałeś kupić. :-) W Polsce 20 zł. płacisz m.in. za to, że wiesz, z jakiego źródła pochodzi. Ja bym nie miał odwagi kupować tam półprzewodników.
Choćby IR2110. Są też sterowniki izolowane do 5kV, gdybyś potrzebował. Są z Miller clampem, są z wykrywaniem desaturacji. Ogranicza wyobraźnia.
Załóżmy, że na wyjściu, między HV1 i HV2 masz U. Przebicie może nastąpić, gdy zamknie się obwód od HV1 do pierwotnego uzwojenia TR1, potem przez przewód do pierwotnego TR6 i tam do HV2. Czyli, zakładając równy podział, jak któryś ze skrajnych transformatorów będzie miał napięcie przebicia < U/2, to kicha.
Ale bedziesz wiedzial czy robic, czy uzyc do innego celu :-)
No wlasnie dlatego :-) Gdyby te transformatory dawaly po 1kV i gdybys HV1 podlaczyl do gnd z pierwotnej strony, to wtorne TR2 ma potencjal 1kV na jednym koncu, i
2kV na drugim. TR3 juz 2 i 3 kV. a TR6 5 i 6 kV.
A pierwotne tych transformatorow jest na potencjale miedzy 0 a 30V - prawie zero w skali kV. TR6 musi wiec wytrzymac 5-6kV miedzy uzwojeniami.
Jak podlaczysz HV2 do gnd, to najwieksze napiecie bedzie na TR1.
Jakbys srodek tych wtornych uziemil, to znow najwiecej bedzie na TR1 i TR6, ale tylko 2-3kV.
A jak nie podlaczysz wcale wtornego - trudno powiedziec ile sie ustali, ale znow na moj gust na ktoryms ze skrajnych bedzie najwieksza roznica.
No i jeszcze zjawisko ulotu - kiedys widze jonolot, zasilany z przetwornicy, nieuziemionej, a przetwornica z sieci przez transformator - i podziwiam co chwile trzask w trafie sieciowym.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.