O tym właśnie był film: podróbki zabijają przetwornice. Czego nie zrozumiałeś, Alex?
I to jest nieprofesjonalne właśnie. Bo po takiej "naprawie" (druciarstwem zwanej) produkt oddajesz klientowi w stanie niepewnym. Nie dziwię się serwisowi że tak upalonych rzeczy nie naprawiają tylko doradzają wymianę.
Żaden problem taką konwersję na czas przeglądu odłączyć i dać w klosz normalnego halogena - kabli nie ucinasz, wkładasz w istniejącą oprawkę żarówki wtyczkę konwertera napięcia (przetwornicy) która udaje żarówkę H4.
Ja tam widzę że _TA_ jedna podróbka zabiła balast.
Miałem kiedyś (może nawet w odmętach dysków się jeszcze wala) pdf'a z instrukcją serwisową naprawy jakichś starych płyt głównych PC, było tam nawet o rekonstrukcji brakującego fragmentu płyty, nie dam sobie ręki uciąć ale dokument był opatrzony logiem firmy pokroju IBM. W tym przypadku (spalony kondensator i 2 ścieżki, prawdopodobnie zwęglony kawałek laminatu) mamy taką samą sytuację. Skoro 30 lat temu można było to naprawić profesjonalnie to można i teraz. Ale jestem świadom że obecnie lansuje się metodę "nie działa - kup nowe".
Gdybym ja to naprawiał, balast byłby w stanie nie gorszym niż przed usterką.
Te balasty tanie to nie są, DNE2.0 drogi nie jest.
Ale błąd jest nieistotny i zaciemnia istotę przekazu filmowego: podróbki żarówek kosztują niby taniej niż oryginały, ale palą przetwornice, czyli sumarycznie kosztują dużo, dużo drożej. I o tym był film - a to że to nie hologramy to każdy bardziej kumaty widz rozpoznał - to, że komuś wyleciało z głowy jak się to-to nazywa nie dyskwalifikuje w moich oczach przekazu.
Weź sprawdź czy inna zabije drugi :-) Myślę, że po to był ten film, bo gostek wie, że one zabijają rutynowo te przetwornice, po angielsku zwane balastem.
Majaczysz i mataczysz. Niewykluczone że w czasach gdy komputer kosztował 40000 dolarów to opłacało się robić takie cuda, nie dziś z przetwonicą za 450zł.
Bo jest to metoda niezawodna. Gdybyś dawał gwarancję na swoje naprawy to wiedziałbyś pewnie że w warunkach samochodowych taka naprawiana domowym sposobem ścieżka nie wytrzyma roku.
Jasne, bo Ty jesteś lepszy od Batmana. Gratuluję samopoczucia i pewności siebie.
Zawodolenie klienta cenniejsze - więc daje się mu NOWE bo za nowe zapłacił, a nie drutuje się stare, spalone, po amatorsku i druciarsku.
Ja takich błędów tolerować nie zamierzam i poprawiam jeśli biorę udział w konwersacji.
Toż to ewidentny przypadek kiedy pan Zenek z naprawy wiertarek przebranżowił się na elektronikę motoryzacyjną. Pracowałem w autoryzowanym serwisie komórkowym, 300 techników z czego elektroników którzy wiedzą co robią można policzyć na palcach obu rąk, reszta to łapanka z ulicy i 2-tygodniowe przeszkolenie z czytania instrukcji serwisowej. W serwisówce instrukcja np: nie ma dźwięku z głośnika
wymień głośnik
wymień zabezpieczenie ESD na linii głośnika (podane oznaczenia elementu)
wymień PM chip
prześlij telefon do technika o wyższym levelu. I w ten magiczny sposób ludzie nie mający tak naprawdę pojęcia co robią naprawiają telefony. A najgorsze jest to że taki człowiek jest lepszy od elektronika z wiedzą i doświadczeniem bo nie spuszcza się nad urządzeniem wychodząc poza ramy serwisówki tylko po dojechaniu do końca listy wymienia płytę główną, przez co robi np 2 telefony na godzinę a nie 1.
[..]
Od 5 lat taka mi jeszcze nie zabiła.
[..]
To już zeszliśmy z argumentu profesjonalizmu na ekonomię?
G..no prawda, jaką masz pewność że ta nowa już nie jest wadliwa?
Chyba nic nigdy nie naprawiałeś, takie odnoszę wrażenie.
[..]
To żadne przechwałki, myślę że połowa grupy PME jest w stanie to zrobić z podobnym rezultatem.
Profesjonalizm cały opiera się na ekonomii. Facet prowadzi biznes a nie chałupnictwo dla przyjaciół. Wcale się nie dziwię że tak upalonych płytek nie naprawia. Naprawianie ich to byłaby nieodpowiedzialna amatorszczyzna.
Bo była wykonana i przetestowana na linii produkcyjnej w fabryce. Ty swoją naprawę "przetestowałeś" u siebie na stole...
Wiele rzeczy naprawiłem. Ale hobbystycznie. Przeważnie dla siebie. Więc liczyłem się z faktem że nie mogę płytki po naprawie przetestować na wytrzymałość na wibracje, na temperaturę -20C albo +70C itp.
Dodajmy, dupianym rezultatem. Bez gwarancji co się stanie z naprawioną ścieżką gdy będziesz próbował przetwornicy użyć w zimie, w nocy, w górach na pełnym mrozie, gdzie temperatura ścieżki szybko skoczy od -20C do np. +40C w kilka minut, bo te przetwornice w komorze silnika siedzą.
Jak ktoś chce, to niech ryzykuje, ale niech ma tego świadomość. Bo jak jest podpisane nazwą firmy i typem innymi niż w rzeczywistości, to jest po prostu oszustwo. OK, można powiedzieć że kupił tanio - wiedział co robi...
Pszemol, nie o to chodzi. Nie jest dla mnie istotne, czy tam było zwarcie, czy nie. Te podróbki nie mogą być *bardzo* odległe od oryginałów, bo szwindel by wyszedł natychmiast i nici z biznesu. Jakiś parametr bez wątpienia był poza założeniami projektowymi przetwornicy, ale to nie oznacza, że wolno jej z tego powodu zapłonąć żywym ogniem. Może ulec trwałemu uszkodzeniu, ale ma być fail-safe. A tu masz pożar w komorze silnika.
To nie powinno być (jedynie) testowane, lecz znajdować się w założeniach projektowych. Dla mnie to dostateczny powód do masowego wycofania tej przetwornicy z rynku.
A skąd wiesz, co będzie z oryginałem? Bańka jarznika się rozszczelni, albo się elektrody odsuną na wertepach i możesz mieć pożar pod maską.
To, że to jest oszustwo to chyba jest dla wszystkich oczywiste? To tak jak z bateryjkami do smartfonów: co innego jeśli ktoś drukuje na nalepce nazwę swojej firmy i pisze że jego bateria jest "Kompatybilna z Samsungiem Galaxy S3" a co innego gdy ktoś robi nalepkę z napisem Samsung bez zgody Samsunga - o czym tu gadać? To oczywiste.
Na ekonomii opiera się model biznesowy i księgowość, mieszanie do tego profesjonalizmu (technicznego bo chyba o tym dyskutujemy) to delikatnie ujmując nieporozumienie.
No, może się nadaje na pana prezesa, bo na pewno nie na specjalistę.
Ja też, pewnie nie potrafi, ale skąd wiemy że jej nie naprawił i nie sprzedał?
Bzdury wypisujesz. [..]
Piotr zwrócił uwagę na istotny aspekt, ogień w momencie gdy palnik ma parametry inne niż znamionowe, to zdecydowanie podważa Twój argument przetestowania w fabryce, czy raczej zgodnego ze sztuką projektu. Chyba że to celowy zabieg żeby balast zdechł razem z palnikiem.
Podważasz moje umiejętności?
[..]
Czyli nie potrafisz/
[..]
Robisz coraz bardziej obraźliwe wycieczki osobiste pod moim adresem, nie widzę uzasadnienia dla takiego zachowania poza jednym - nie masz argumentów. Nie widzę dalszego sensu prowadzenia dyskusji z Twoją osobą. Żegnam ozięble.
Opisz mi sposób w jaki testowałbyś taką przetwornicę po naprawie. Ile by to trwało, ile angażowało Twojego czasu, jakiego sprzętu użyłbyś i jak wyceniłbyś swój czas i gwarancję na naprawę jaką dajesz klientowi takiej przetwornicy która nowa kosztuje ile, 450zł? Ale napisz konkretnie, krótko i zwięźle, bez fochów 15-latki...
Oczywiście, że nie jest - przecież nigdy nie twierdziłem, że jest.
Natomiast w środowiskach profesjonalnych, a myślę że tutaj o takim możemy mówić określenie "lampa" na źródło wyładowcze jest używane powszechnie i jest jedynym poprawnym tak na prawdę.
Dlatego masz lampę sodową, lamę rtęciową, lampę metalohalogenkową, czy nawet lampę ksenonowa - nie mylić z tymi samochodowymi bo one niewiele mają wspólnego z takim prawdziwymi lampami ksenonowymi.
Natomiast nazywanie jej żarówką jest oczywistym błędem, choćby z tego powodu że to źródełko nie zawiera żarnika a światło powstaje tam w zupełnie inny sposób :)
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.