pradnice

Loading thread data ...

Takie prądnice ,,elektrowniane'' były/są budowane jako obcowzbudne i najczęściej mają doczepioną (tak jak tu) wzbudnicę.

Reply to
Grzegorz Krukowski

Pan J.F napisał:

Elektryfikacja (poza modelem radzieckim) miała lokalne początki. Wioska Nowy Jork, no może nie cała, ale fragmenty, do połowy ubiegłego wieku zasilana była z sieci o jakiejś dziwacznej częstotliwości -- 25 czy 40 Hz.

To się nie budowało. Nam się dzisiaj wydaje, że bez prądu nie ma życia. Ale na początku służył on wyłącznie do oświetlenia. Świecić można było czym innym.

Bywały sieci zasilające wyłącznie latarnie uliczne, które miały własną elektrowni cieplną. A z drugiej strony, pamiętam z dzieciństwa wakacje w leśniczówce w górach -- dom ten miał swój generator spalinowy.

Reply to
Jarosław Sokołowski

J.F <jfox snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał(a):

Przypomnij sobie Samych Swoich. Jak się przeprowadzili na ziemie odzyskane to babka leżąc na piecu powiedziała że wszystko by było jak w Krużewnikach, tylko żeby jeszcze elektryki nie było. Wątek jakiejś małej elektrowni też się przewija. Tylko że oni byli na terenach należących wcześniej do Niemców. Statystyki są jednocześnie dobre i złe. Bo jak wytłumaczyć że ktoś utopił się w jeziorze o średniej głębokości 1cm. Obstawiam że kilka procent zelektryfikowanych wiosek to były wioski na zachodzie Polski. I w bezpośredniej bliskości dużych miast. Może w okolicy gorzelnia była albo jakiś duży tartak i nadwyżki prądu zagospodarowywał. Puszczali tak jak piszesz na 3 godziny dziennie. Jak to było przy okazji to mogło się opłacać. Albo nie przynosić strat. Prąd na przedwojennej i powojennej Polsce to był gadżet. Polska była jeszcze 60 lat temu nie dość że wyniszczonym przez wojnę krajem, to jeszcze bardzo zacofanym krajem. Powszechny analfabetyzm na przykład. Jak ludzie nie potrafią czytać to po im żarówka wieczorem. Pan Bóg dla takich zapala Słońce rano i gasi wieczorem. Film Konopielka na pewno widziałeś. Po co im był prąd, po nic. Jak coś nie ma praktycznego zastosowania to jest niepotrzebne. Głównemu bohaterowi informacja że Ziemią jest kulą tak nie pasowała że zbił dzieciaka jak mu to tłumaczył.

Reply to
kogutek

Pan J.F napisał:

Młyny może nie, ale elektrownie, to już jak najbardziej. Taka turbinka na kilkanaście kW, to nieduża budka. A prądu w przeliczeniu na złotówki w miesiąc robi więcej, niz przeciętny człowiek zarabia.

W małej elektrowni nawet nie ma co zwiedzać. W zasadzie to jej w ogóle nie widać. Ale czerwony wykończył podhalańskie elektrownie (i nie tylko te) w imię zasad. Samodzielne robienie prądu, to prawie jak bimbrownictwo -- do socjalistycznego społeczeństwa nie przystaje.

Sporą część tej wrocławskiej wody zatrzymałaby "jeszcze mniejsza retencja", czyli lasy, których również sporo w górach ubyło.

Takie godzinowe opadowe, to własnie najlepiej zatrzymuje roślinność.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Pan J.F napisał:

Jeśli już znaleziono *parę* chętnych ziemian, to elektrownia siłą rzeczy musiała być *parowa*.

Kto by patrzył na takie rzeczy.

No właśnie nie. Na maszyny elektryczne trzeba było jeszcze trochę poczekać. Pomysłu, by energię mechaniczną zamieniac na prąd, a ten zaraz obok znowu na mechaniczną, nie traktowano wtedy poważnie.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Jarosław Sokołowski snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> napisał(a):

Postaraj sobie przypomnieć czy obok leśniczówki jakiegoś, nawet zrujnowanego, tartaku nie było. To by tłumaczyło ten agregat prądotwórczy. Może pamiętasz jaki duży był. Czy wielkości kartonu po telewizorze 25 cali czy zajmował jakieś konkretne pomieszczenie i był słusznych rozmiarów. Mały by świadczył że tylko do oświetlenia był. Bo co tam jeszcze mogli mieć, radio albo pralkę franię. I taki z 500W by to opękał. Bo jak by taki od 5kW wzwyż był to by znaczyło że do czegoś innego go tam postawili i się ostał. Kiedyś w TV był film. Fabularny. Z takich filmów też można się czegoś praktycznego dowiedzieć. Ameryka czasy bezpośrednio po wojnie. Facet ma małą firmę budowlaną i buduje małe osiedle domków. Czyli teren uzbrojony. Prąd był na 100%. Robotnik podchodzi do betoniarki i odpala ją jak motorówkę. Mały silnik spalinowy ją napędzał. Czy to nie było genialne rozwiązanie. Bez kabla, mobilne, nikogo nie zabije prąd. W Polsce na małych budowach mogło by się teraz sprawdzić. ZE narzuca wysokie ceny prądu w czasie budowy, prawie jak za karę. A taka betoniarka ile benzyny przepali. No niech przepali 50 litrów na budowę, to raptem niecałe 300 złotych.

Reply to
kogutek

Jarosław Sokołowski snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> napisał(a):

Trudno Amerykanów posądzać o socjalizm i wykańczanie prywatnych przedsiębiorców jako szkodliwych ideologicznie. Zbudowali zaporę Hoovera i przy niej elektrownię o mocy ponad 2MW. Na pewno wykończyli tym więcej małych prywatnych elektrowni w okolicy niż zaraz po wojnie było w Polsce. Trend do budowy ogromnych elektrowni w Ameryce był już przed wojną. Duże więcej kosztuje ale taniej produkuje. Może o to chodzi nie tylko w gospodarce rynkowej.

Reply to
kogutek

Am 24.04.2012 15:19, schrieb kogutek:

Nie 2MW tylko 2GW. 1.3GW na dzień dobry, pozostałe w 1961 roku (wg wiki)

No nie wiem. Do produkcji uranu potrzebowali jednak trochę prądu.

Waldek

Reply to
Waldemar Krzok

Waldemar Krzok snipped-for-privacy@zedat.fu-berlin.de> napisał(a):

Pewno potrzebowali. Co za różnica czy małe elektrownie padły 15 lat wcześniej czy później. Padły. W USA wykończyły je duże i bardzo duże elektrownie. To dlaczego tutaj miało by być inaczej?

Reply to
kogutek

W dniu 2012-04-24 14:09, J.F pisze:

Wrocław miał już elektrownię w 1891 r. Co ciekawe nie wodną, ale zasilaną maszyną parową:

formatting link
Z wykładów historii przemysłu kołacze mi się, że we Wrocławiu była wcześniej jakaś ulica oświetlana lampami łukowymi zasilanymi z jakiegoś pobliskiego zakładu przemysłowego.

Jak pogooglać to wiele miast zaczynało od maszyny parowej i to nawet w XX w.

Warto przytoczyć tu artykuł Wikipedii "Początki elektryczności w Łodzi":

formatting link
tj. z tego artykułu wynika, że luksusowe kamienice miały własne generatory i wspomniany jest jakiś „dynamo-elektrycznej maszyny z motorem gazowym”. Ki czort?

pzdr mk

Reply to
mk

Am 24.04.2012 17:31, schrieb mk:

Teraz też takowe mamy, czyli "back to the roots" ;-). Znajomy ma coś takiego w domu. To jest nic innego, jak mały silnik spalinowy (obecnie mały, wtedy pewnie duży) pracujący na gazie ziemnym. Jego ma chyba coś koło 10kW mocy elektrycznej i 30kW cieplnej. Trochę buczy, ale w mieszkaniu niby nie słychać.

Ten w Łodzi zasuwał prawdopodobnie na koksowniczym czyli miejskim.

Waldek

Reply to
Waldemar Krzok

Am 24.04.2012 17:21, schrieb kogutek:

Ciekawe jednak, że obecnie sytuacja się odwraca. Na przykład w mojej pracy postawili sobie małą (no, nie tak małą, chyba 2MW el i 2.2MW cieplnej) elektrownię.

Waldek

Reply to
Waldemar Krzok

mk napisało:

Ki czort? Co tu może być niejasne? Prądnica napędzana silnikiem spalinowym na gaz. Przeważnie tak zwany świetlny, czyli węglowy z gazowni miejskiej. Podobna "maszyna dynamo-elektryczna" była we wspomnianych wcześniej turbinach wodnych na Podhalu, czy w innych górach. Zastosowanie też takie samo -- do oświetlenia pensjonatu czy kamienicy. Te gazowe z czasem się wykruszyły -- silniki wymagają konserwacji, a gaz nie jest za darmo. Natomiast turbiny wodne potrafią dziesiątki lat działać bez awarii i dawać w tym czasie darmowy prąd. Dopiero bolszewik kazał je zdemontować.

Reply to
Jarosław Sokołowski

W dniu 2012-04-24 17:48, Waldemar Krzok pisze:

No tak, przecież pierwszy silnik Lenoira zasilany był właśnie gazem koksowniczym. A gazownia w Łodzi już była w 1869 roku.

pzdr mk

Reply to
mk

Pan Waldemar Krzok napisał:

Teraz rzeczywiście się opłaca. Ale przypomniała mi się taka historyjka.

Znajomi se kiedyś fabrykę kupili. Fabryka z własną kotłownią i elektrownią. Szwedzka turbina o mocy właśnie 2MW (kotły o wiele większe, bo zakład karmi się parą technologiczną). Kiedyś dyrektor tej elektrowni mówił mi jak to tam za Gierka było. Gdy górnicy nie nadążali z fedrowaniem, to był ogłaszany któryś stopień zasilania, a oni musieli zrezygnować z poboru mocy. No i plan sie walił. Wtedy rzucali na ruszt więcej węgla ze swojej hałdy i uruchamiali turbinę. Tyle że ta ich elektrownia pali na 1 kWh dwa razy więcej niż zawodowa. Ale czego się nie robi dla wykonania planu.

Jarek

Reply to
Jarosław Sokołowski

W dniu 2012-04-24 18:04, Jarosław Sokołowski pisze:

Zachował się gdzieś taki generator? Można w jakim muzeum takie ustrojstwo zobaczyć?

pzdr mk

Reply to
mk

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.