Witam Już wyjaśniam o co mi chodzi. Rozpocząłem zabawę z lampą oscyloskopową. Na razie uruchomiłem tylko powielacz. Chciałem korzystając z jego kolejnych stopni patrzyć czy zmienia się obraz na lampie. Niestety nie uruchomiłem jeszcze odchylania i bojąc się że wypalę "dziurkę" w luminoforze najpierw włączałem grzanie a dopiero potem włączałem powielacz na chwilę i patrzyłem czy pojawia się plamka. Oczywiście rozmyta nieostra plamka się pojawiała. ALE ( i to mnie zaciekawiło) mimo braku odchylania plamka zawsze pojawiała się od dołu. Powtórzyłem to z 5 razy. Przy rozgrzanej lampie uruchamiałem powielacz i plamka wskakuje ale z dołu do środka. Dlaczego tak jest? Rozumiem że jak startuje powielacz to napięcie na jego wyjściu rośnie stopniowo. Czyli lampa płynnie zasilana jest o 0 do jakiegoś 1kV. I w tym początkowym okresie.... no właśnie co? Elektrony nie mają siły dolecieć do ekranu i lądują na ziemi? Daje znać o sobie pole magnetyczne? Widać że już dawno nie miałem fizyki. Kto podpowie.
Pozdrawiam MArek