Potrzebne mi jest coś, co wykryje fakt napalenia w nowoczesnej wersji pieca kaflowego i w miarę szybko wykryje również fakt wygaśnięcia ognia, będzie to sterować przepustnicą na dolocie powietrza z zewnątrz (chodzi o jej zamykanie, jak w piecu się nie pali, bo dość silne przeciągi potrafią przez tą rurę wiać.
Wymyśliłem sobie, że jedynym miarodajnym sposobem jest pomiar temperatury rury wyprowadzającej spaliny: ona najszybciej się rozgrzewa po rozpaleniu, najszybciej też stygnie po wygaśnięciu. Dokładność jest mi potrzebna zerojedynkowa (pali się/nie pali), tak więc na upartego wystarczyłby termostat od żelazka, niestety jednak żadnego starego żelazka pod ręką nie mam, poza tym wolałbym chyba coś bardziej eleganckiego :)
Tak, wiem, że eleganckie rozwiązanie, to Pt1000, ale chodzi mi po głowie coś innego: poniewierają mi się w przydasiach bimetaliczne termostaty wyciągnięte niegdyś z laminatora, mam też bimetaliczny bezpiecznik termiczny wyjęty z fusera drukarki laserowej. One mają sztywne nastawy temperatury, rekordowy tu jest ten z fusera, bodajże na 205stopni, te laminatorowe to chyba jakieś 120 stopni.
I tu dochodzę do sedna: jak sądzicie, czy taki termostacik wytrzyma termicznie przyklejenie go do rury czopucha? On ma, kurcze, plastikową obudowę. Tworzywo jest co prawda jakieś termoodporne (lutownica transformatorowa go nie "bierze"), ale boję się, że będzie on i tak znacznie przegrzany i nie wiadomo, czy termostat na dłuższą metę się nie zdegraduje i nie rozsypie.
Jakieś propozycje? Może jakaś przekładka izolacyjna, żeby się nie rozgrzewał równie silnie, jak rura spalinowa? A może w ogóle coś innego?
J.