Wykrycie miejsca zwarcia na dlugim przewodzie

Dnia Sun, 29 Oct 2023 01:42:06 -0700 (PDT), Dawid Rutkowski napisał(a):

W którejś książce (Łowca Szpiegów?) było opisane, jak wielkim nakładem sił i środków przez wiele miesięcy był "przygotowywany" budynek, który miał służyć jako ambasada dla innego kraju. Problem główny, to ciągły nadzór osób z tegoż obcego kraju, więc wszystko trzeba było robić cichcem, np. udając inne prace. I jak już tajne okablowanie było gotowe, to przyszedł ktoś i zupełnym przypadkiem wiertarką przeciął większość przewodów podsłuchowych.

Reply to
Adam
Loading thread data ...

Dnia Sun, 29 Oct 2023 18:57:42 +0100, Adam napisał(a):

Niezbyt dokładnie zapamiętałem szczegóły.

Jak się chce komuś przeczytać fragment:

Łowca szpiegów, Peter Wright

"Ale w 1955 roku, kiedy po raz pierwszy poleciałem do Kanady jako konsultant operacji DEW WORM, Guernsey piastował wciąż jeszcze bardzo wysokie stanowisko. Pierwszego dnia, przy kolacji, opowiedział mi o poczynionych dotąd przygotowaniach. Kanadyjczykom udało się pozyskać współpracę przedsiębiorcy budowlanego, który zatrudnił kilku pracowników RCMP jako robotników budowlanych. Z pomocą Igora Guzenki — Rosjanina, który pracował w starej ambasadzie jako szyfrant, zanim wybrał wolność w ^ Guernsey ustalił, że szczególnie strzeżone pomieszczenia KGB i GRU (sc-™"1'1 wywiad wojskowy), a także pokój szyfrów, znajdą się najprawdopodobniej w północno--wschodnim narożniku budynku. Przestudiowałem plany i doszedłem do wniosku, że nie będzie można tutaj użyć mikrofonów komorowych zasilanych z zewnątrz mikrofalami; odległość od mikrofonu do nadajnika zasilającego musiałaby być w tym przypadku zbyt duża, by można było liczyć na niezawodne działanie układu. Trzeba było zatem użyć przewodów. Urządzenia z połączeniem kablowym mają zresztą jedną ogromną zaletę: jeśli są sprytnie zainstalowane, nic można ich wykryć detektorami radiowymi. Najlepszym pomysłem wydawało się ukrycie mikrofonów w aluminiowych ramach okien. Guernsey dostał od przedsiębiorcy budowlanego jedną taką ramę do badań. Były to okna przesuwane w pionie, musiały więc być lekkie; ich ramy były puste w środku. Miały także małe otwory po bokach, w które wchodziły czopy zamka; gwarantowało to dobrą słyszalność. Jednocześnie metalowe ramy tłumiły z pewnością całe pole elektromagnetyczne, generowane przez mikrofon, czyniąc go nie-wykrywalnym dla elektronicznych detektorów. Główny jednak problem dotyczył tego, jak ukryć kable biegnące do mikrofonów. Ściany nowej ambasady miały mieć blisko dwie stopy grubości, w tym: czternaście cali wewnętrzna warstwa betonu, dwa cale powietrza i cztery cale zewnętrznej okładziny kamiennej. Zwróciłem się do MI 6 z pytaniem o technikę rosyjskich operacji elektronicznej kontroli budynków. Dostałem odpowiedź, że rosyjscy „wymiatacze" nigdy nie kontrolują w ten sposób swoich budynków z zewnątrz — tylko od środka. Być może, wstydzili się ujawnić publicznie, że w ogóle takie operacje prowadzą. Powiedziałem więc Guernseyowi. że najlepiej będzie przeprowadzić kable przez tę pustą przestrzeń pod okładziną; wykrycie ich detektorami przez czternastocalową warstwę betonu było praktycznie niemożliwe, zwłaszcza odkąd MI 5 opracowała nowy rodzaj cienkiego kabla o zmniejszonej emisji elektromagnetycznej. Kiedy zaczęła się budowa, musieliśmy jeszcze wymyślić sposób ukrycia kabli przed rosyjskimi kontrolerami, którzy regularnie odwiedzali teren budowy. Zakopaliśmy duże szpule kabli pod głębokimi na osiem stóp betonowymi fundamentami; na ich górnej krawędzi, w asfaltowej warstwie izolacyjnej ukryliśmy końce przewodów. W miarę jak mury. wewnętrzny i zewnętrzny, pięły się wzwyż, robotnicy z RCMP podciągali przewody coraz wyżej. Dla naszej własnej orientacji kable były ponumerowane. Naprawdę było ich osiem, ale nosiły numery wybrane losowo z serii od l do 20. Chodziło o to, by wprowadzić w błąd Rosjan, w razie gdyby jednak wykryli te przewody. Był to niezły dowcip: Rosjanie na pewno docenią go, gdy poprują całą ambasadę w poszukiwaniu nie istniejących kabli. Najtrudniejszą częścią operacji było podłączenie kabli do mikrofonów. Okna z mikrofonami w północno-wschodniej części budynku były już założone; w odpowiednim czasie pracujący na budowie funkcjonariusze RCMP dopilnowali, by właściwe ramy znalazły się. na właściwych miejscach. Kable w przestrzeni międzyściennej ciągnięto pracowicie w górę przez długie miesiące prac konstrukcyjnych. Ale operacja wiążąca jedną robotę z drugi} wydawała się niemożliwa do ukrycia. Mógł to zrobić tylko technik operujący z zewnątrz, z rusztowania, na wysokości czwartego piętra. Zadanie to powierzono jednemu z techników

62 Guernseya, młodemu inżynierowi — który spisał się znakomicie. Był to potężnej postury mężczyzna, a jednak lekko i niepostrzeżenie wspiął się na rusztowania w głębokiej ciemności, z torbą monterską na ramieniu, po czym w temperaturze bliskiej minus 40 stopni Celsjusza podłączył po kolei osiem mikrofonów i sprawdził dokładność połączeń. Natychmiast po podłączeniu mikrofonów technicy policyjni zaczęli kopać dwudziesto-jardowej długości tunel z podziemi placówki RCMP, mieszczącej się w sąsiednim domu, do zakopanych pod fundamentami ambasady szpul. Szpule odciągnięto następnie w głąb tunelu, po czym jego pierwszy jard od strony ambasady wypełniono betonem. Osiem kabli podłączono do przedwzmacniaczy w garażu placówki; stąd sygnały przekazywane były bezpośrednio, przewodami, do kwatery głównej RCMP. W czasie wstępnych prób wszystkie mikrofony funkcjonowały doskonale. Ale, kiedy ta niemal bez żadnych kłopotów przeprowadzona operacja dobiegała końca, wydarzyła się katastrofa. Robotnik instalujący zbiornik mazutu przy zewnętrznej ścianie budynku ambasady, właśnie przy północno-wschodnim narożniku, nie wiedział oczywiście, że w tym miejscu zbiegają się wszystkie nasze kable. Kiedy wbijał w mur klamrę przytrzymującą rurkę wentylacyjną zbiornika, trafił dokładnie w naszą wiązkę przewodów, przecinając połączenia wszystkich mikrofonów. Nie było innego wyjścia, jak wejść jeszcze raz na teren ambasady. Ale ta akcja należała już do znacznie ryzykowniejszych niż wszystkie poprzednie. Budynek ambasady był prawie gotowy, Rosjanie lada dzień mieli się tu wprowadzić. Nie można było liczyć na to, że Rosjanie, jeśli zauważą przebraną ekipę RCMP majstrującą przy budynku, uwierzą, że to zwyczajni robotnicy."
Reply to
Adam

Tak to jest jak się przewody w jednym miejscu zbiegają. Ale dowcip z numerowaniem niezły :) Coś jak w mcdonaldzie - numerek do odbioru

3-cyfrowy, ale numery zawijają się po 099. Hmm, nie spojrzałem czy na 000 czy na 001... Albo na planie zajęć na elektronice PW, gdzie niektóre pola wypełnione były na czarno, inne na różne "szarości" drukarki igłowej, a inne "na biało". Zachodziłem w głowę, co to może znaczyć... Była też "realizacja", o tym już pisałem
Reply to
Dawid Rutkowski

W dniu 29.10.2023 o 19:45, Dawid Rutkowski pisze:

Na "000" i nie kończą się na 099 bo od 100 i dalej są z dostawą do stolika :) One są od 100 do bodajże 199 bo większego nigdzie nie widziałem ale na pewno 192 miałem w łapce tylko one nie wyświetlają się na ekranach do odbioru z oczywistych względów ale kasjerzy je widzą i normalnie przygotowywane zamówienia maja te numerki :)

Reply to
Rutkowski, Jacek

W dniu 27.10.2023 o 12:45, Ghost pisze:

Jak masz oscyloskop i generator prostokąta, to bez problemu zmierzysz czas op którym wraca odbity sygnał.

Reply to
Czarek

W dniu 27.10.2023 o 19:12, Rutkowski, Jacek pisze:

A skąd pewność, że to zwarcie ma 0?

Reply to
Czarek

Serio? Po obu stronach musi być "wpięte urządzenie" czy z jednej wystarczy?

Mam taką zakładkę na routerze centralnym w domu i się zastanawiałem co on za metry pokazuje przy każdym gnieździe, bo część to może może i by się zgadzała, inne to jakieś bzdury, jeden który na 100% ma ze 20-kilka metrów i działa w trybie 1Gb, to pokazuje że ma 5m...

Reply to
Mateusz Bogusz

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.